Na nauce też można nieźle zarabiać

Jeszcze w lipcu na rynku New Connect zadebiutuje łódzka firma kosmetyczna Pharmena. Spółka to wciąż rzadki w Polsce przykład udanego mariażu nauki i biznesu. Firma powstała ponad 5 lat temu.

Po dniach pełnych niepokoju na rynku nieznaczne odbicie. Ale to jeszcze nie hossa
Źródło zdjęć: © wptv-wybory | Wojciech Barczyński

Jej twórcą jest Jerzy Gębicki, profesor Politechniki Łódzkiej. W latach dziewięćdziesiątych Gębicki prowadził badania chemiczne w Międzyresortowym Instytucie Techniki Radiacyjnej. Odkrył, że niektóre cząsteczki, które powstawały w czasie badań, mogą mieć właściwości lecznicze.

_ Zaczęliśmy testować ich skuteczność farmakologiczną na komórkach i na zwierzętach. Gdy tylko się zorientowaliśmy, że wpadliśmy na coś bardzo ciekawego, od razu wystąpiliśmy o ochronę patentową _- wspomina początki prof. Jerzy Gębicki. _ Mając już za sobą udane badania pilotowe na ludziach, byliśmy pewni, że mamy atrakcyjną ofertę dla firm farmaceutycznych. Zaczęliśmy poszukiwać partnera z pieniędzmi, ale wtedy, pod koniec lat dziewięćdziesiątych, nikt nie był zainteresowany współpracą z nami _- mówi profesor. Po dwóch latach bezowocnych poszukiwań Gębicki z dwójką współpracowników postanowił założyć własną firmę.

Obraz

Pierwszym produktem Pharmeny był szampon zapobiegający łysieniu Dermena. Dziś firma sprzedaje rocznie 300 tysięcy butelek szamponu. Wytwarza też żel przeciwtrądzikowy i środek na oparzenia. Ten ostatni specyfik ma w swoim plecaku każdy polski żołnierz służący w Iraku i Afganistanie. Środek łagodzi skutki działania południowego słońca. Pharmena zatrudnia tylko czterech pracowników. Większość zadań, w tym i samą produkcję, zleca firmom zewnętrznym.

Najważniejszym produktem pozostaje szampon, którego sprzedaż stanowi dziś 75 procent przychodów Pharmeny. W 2006 roku spółka zanotowała obroty rzędu 3,1 miliona złotych, rok później - już 4,7 miliona. W tym czasie zysk netto wzrósł o 1000 procent, z 60 do 600 tysięcy złotych. Największym udziałowcem Pharmeny pozostaje Polska Grupa Farmaceutyczna z Łodzi, która kontroluje 47-procentowy pakiet akcji spółki. To właśnie dokapitalizowanie Pharmeny kwotą miliona złotych, którą PGF wniosła 5 lat temu, pozwoliło spółce rozwinąć skrzydła. 21 procent udziałów w Pharmenie posiada prof. Gębicki, 13 procent - zatrudniony przez naukowców na samym początku działalności prezes Konrad Palka.

Dokładną wartość Pharmeny mamy poznać za mniej więcej 2 tygodnie. Ze wstępnych kalkulacji można wnioskować, że znacznie przekracza ona 100 milionów złotych. Jak podkreśla prof. Gębicki, o wartości firmy nie decyduje jednak wielkość sprzedaży, lecz jej innowacyjność, know-how, patenty. No i amerykańska tajemnica... W 2005 roku zaczął się zupełnie nowy rozdział w historii Pharmeny. Firma zarejestrowała w Stanach Zjednoczonych spółkę córkę (dziś ma w niej 17 procent udziału). Ta zaczęła w USA i Kanadzie kliniczne badania nad lekiem przeciwmiażdżycowym. Prace mają się skończyć w przyszłym roku - jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w przeciągu dwóch lat środek ten może się stać pierwszym zarejestrowanym w Ameryce lekiem, który został opracowany w Polsce.

W jednym z wywiadów prasowych prezes Konrad Palka zdradził, że Pharmena chce zdobyć 8-, a nawet 10-procentowy udział w wartym 40 miliardów dolarów światowym rynku leków korygujących profil lipidowy. Spółka ambitnie zaczyna podbój świata od Ameryki, bo - jak mówi prof. Gębicki, który 5 lat pracował na tamtejszych uniwersytetach - Stany Zjednoczone to 50 procent globalnego rynku farmaceutycznego. A kto zarejestruje lek za oceanem, bez problemu zrobi to również w Europie i innych częściach świata. Prof. Gębicki dopuszcza możliwość, że amerykańska firma może zostać przejęta przez duży koncern farmaceutyczny. Podchody już trwają. Lek ma być wprowadzony do sprzedaży w 2010 lub 2011 roku. Jednak nawet w wypadku zmiany właściciela polska Pharmena wciąż będzie miała zapewniony procent od zysków ze sprzedaży leku w USA.

Prof. Gębicki mówi, że 15 lat temu wstydziłby się nawet pomyśleć o tym, że zostanie biznesmenem. _ Uważałbym to za dyshonor. Ale czasy się zmieniają. Nawet w USA kilkanaście lat temu naukowcy skupiali się na kolejnych publikacjach, a dziś trudno tam dostać pracę na uczelni, jeśli nie ma się pomysłu na komercjalizację własnych projektów _.

Piotr Brzózka
POLSKA Gazeta Krakowska

Wybrane dla Ciebie

Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Nowa usługa w popularnej sieci. Ma być dostępna w każdym sklepie
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Zabytek oddany za złotówkę i odkupiony za miliony. Historia wieży z Mazur
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Rok się nie skończył, a limit na ścieki tak. Kłopot pod Poznaniem
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Zapłacił za węgiel. Sklep nagle zniknął. Policja ostrzega
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje
Czy do łosi będzie można strzelać? Resort rolnictwa komentuje