Trwa ładowanie...
recykling
26-04-2008 08:28

Na odpadach można sporo zarobić

Puste butelki, puszki po konserwach, stare pralki, lodówki, zużyte komputery - dla wielu to tylko śmieci, za których wywóz trzeba coraz więcej płacić firmom komunalnym. Mało kto wie, że segregując śmieci, można zmniejszyć koszty ich wywozu o połowę.

Na odpadach można sporo zarobićŹródło: POLSKA Dziennik Bałtycki, fot: Piotr Bernaś
d3bs2w8
d3bs2w8

Są też tacy, którzy na odpadach zarabiają setki tysięcy złotych. Żyłę złota zobaczył w zwykłej stercie śmieci Adam Krynicki, właściciel firmy Krynicki Recykling. Już 1996 r., gdy był studentem Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie, jego uwagę zwróciły stosy zużytych słoików. Trafiały na wysypisko.

Przez dwa lata Krynicki zastanawiał się, jak można szklane śmieci zamienić na pieniądze. Dzwonił do hut, do firm oczyszczania. W 1998 r. z kapitałem 2 tys. zł założył działalność gospodarczą i zajął się przetwórstwem szkła. Dziś jego przedsiębiorstwo Krynicki Recykling ma w całym kraju pięć sortowni odpadów szklanych i jest drugą co wielkości firmą zajmującą się recyklingiem szkła w Polsce. Jego roczne przychody przekraczają 11 mld zł, a zyski wynoszą ok. 350 tys. zł. Wyprzedza ją tylko firma Recykling Centrum.

d3bs2w8

Krynicki surowiec kupuje od zakładów oczyszczania miasta. W sortowniach jest on przebierany, myty, dzielony na kolory - osobno biały, osobno zielony. A potem jedzie do hut. Za tonę dostaje 110-200 zł. Produkuje ponad 70 tysięcy ton stłuczki szklanej. Mógłby więcej, ale stłuczki brakuje.

Podobnych firm, które na dużą skalę przerabiają śmieci, jest w Polsce kilkaset, a łącznie z punktami zbierania złomu - nawet 5-6 tysięcy. Są wśród nich wielkie zachodnie koncerny, m.in. niemiecki gigant Remondis, skandynawski lider Stena Metall. Są i polskie: toruński Thornmann, Synergis z Grodziska Mazowieckiego. Dziś rynek wart jest już 3 mld zł.

Im więcej śmieci trafi do wtórnego przerobu, tym mniejsze będzie skażenie gleby, wód gruntowych i powietrza. Skorzystają też na tym nasze portfele, bo mniej będziemy płacić za wywózkę śmieci. Dziś za pojemnik odpadów niesegregowanych płaci się ok. 9,6 zł, natomiast ze szkłem lub plastikiem - ok. 4, 6 zł. Sęk w tym, że Polacy niechętnie segregują śmieci. Na przykład w Warszawie do wtórnego przerobu trafia jedynie 2-3 proc. wytwarzanych odpadów. Najlepsze gminy w Polsce mogą pochwalić się, że do ponownego przetworzenia odzyskują kilkanaście procent śmieci. Tymczasem w krajach UE wskaźnik ten przekracza 50 proc.

Mały udział śmieci, które trafiają do recyklingu, to również skutek braku odpowiednich przepisów prawych. Przykładem jest branża sprzętu elektrycznego i elektronicznego. _ Obowiązująca dziś ustawa nie stworzyła odpowiednich mechanizmów, które czyniłyby recykling starych pralek czy lodówek opłacalnym zarówno dla firm, jak i dla ludzi _ - mówi Witold Miazga, dyrektor departamentu w ElektroEko, organizacji odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Brakuje punktów zbiórki, gdzie mieszkańcy mogliby zostawiać stary sprzęt. Sklepy też niechętnie go odbierają, choć mają taki obowiązek. Tymczasem dyrektywy unijne narzucają Polsce obowiązek zebrania 150 tys. ton zużytych urządzeń rtv i agd. Niestety, w ubiegłym roku zebrano zaledwie 26 tys. ton. Szansą jest nowelizacja ustawy przygotowana przez Ministerstwo Ochrony Środowiska. Projekt jest już gotowy, ale zanim Sejm go uchwali, minie jeszcze kilka miesięcy. Brakuje też ulg i zachęt dla firm, które zajmują się recyklingiem i złomowaniem zużytego sprzętu. Czasu
na poprawienie prawa jest coraz mniej. Jeśli w tym roku rząd się z tym nie upora, to nie tylko wiele firm nie zarobi, ale zapłaci również polski budżet.

Joanna Pieńczykowska Tomasz Ł. Rożek
Współpraca: Tomasz Dominiak
POLSKA Dziennik Bałtycki

d3bs2w8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3bs2w8