Na szynach bez konkurencji. PKP wygrywają z prywatnym przewoźnikiem
Niezadowoleni z usług Polskich Kolei Państwowych pasażerowie, którzy liczą na przełamanie ich monopolu, powinni się wyzbyć złudzeń. Prywatna firma kolejowa, Arriva - która w północnej Polsce miała konkurować z PKP - na razie przegrywa z państwowym molochem. Tak dzieje się w sąsiadującym z nami woj. kujawsko-pomorskim.
08.10.2008 | aktual.: 08.10.2008 16:31
Władze Pomorza deklarują, że są otwarte na prywatne oferty transportowe. Dlatego śledzą losy Arrivy, pierwszego w Polsce prywatnego przewoźnika kolejowego. Jej pociągi jeżdżą m.in. do Brodnicy i Grudziądza, wjeżdżają też do woj. pomorskiego, do Chojnic i Czerska. Firma toczy też boje w woj. kujawsko-pomorskim z władzami samorządowymi. Jej przedstawiciele twierdzą, że tamtejszy Urząd Marszałkowski zrobił wszystko, by PKP nie stała się krzywda.
Sprawa wydawała się oczywista. Władze kujawsko-pomorskiego postanowiły reaktywować po kilku latach ruch pasażerski na linii Bydgoszcz-Chełmża. Do przetargu stanęły PKP PR i polsko-brytyjskie konsorcjum PCC/Rail Arriva. "Prywaciarz" już kilka tygodni temu "odtrąbił" zwycięstwo w przetargu. Zaproponował bowiem, by samorząd wojewódzki dopłacał do każdego kilometra "tylko" 11,77 zł "Tylko", bo Przewozy Regionalne żądały aż 13,93 zł dopłaty.
Polecamy: » Zamów wypis z Rejestrów Sądowych i Ksiąg Wieczystych on-line » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1479283200&de=1479396600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=USDPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Urząd Marszałkowski nie przyjął jednak propozycji Arrivy, zdecydował o podpisaniu wstępnych umów z oboma kontrahentami i zaprosił ich do dalszych negocjacji.
_ Ustawa o zamówieniach publicznych reguluje w ten sposób przypadki, kiedy więcej niż jeden uczestnik postępowania przetargowego zaproponuje korzystną ofertę i zmieści się w warunkach postawionych przez instytucję zamawiającą _ - informowała Beata Krzemińska, rzecznik urzędu.
W dogrywce Arriva ponownie zaproponowała 11,77 zł, ale PKP Przewozy Regionalne - znając ofertę konkurencji - zeszły nagle z ceny o jedną czwartą. Zaproponowały, że wystarczy dopłata 10,59 zł do końca tego roku i 10,73 zł w przyszłym. Władze województwa zdecydowały, że zwycięzcą przetargu są PKP PR. Wszystko odbyło się tym samym w zgodzie z przepisami, ale przedstawiciele Arrivy i niezależni eksperci mają poczucie niesmaku, że zapraszając PKP do negocjacji - mimo że ich pierwotna oferta nie była korzystna - potraktowano monopolistę ulgowo.
_ Wydaje się, że urzędnicy konkurencji nie chcą _ - mówi Adrian Furgalski, ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. _ Nasuwa się pytanie, czy można robić dogrywkę, gdy zna się cenę rywala. I czy można w krótkim okresie tak drastycznie obniżyć koszty. Trzeba sprawdzić, czy to działanie nie nosi znamion dumpingu. _
Maciej Królak, rzecznik Arrivy, nie wyklucza, że może mieć miejsce "subsydiowanie połączenia kosztem innych regionów". - Czy marszałkowie innych województw mogą oczekiwać podobnych obniżek w ofertach PKP? - pyta Królak.
Do końca przyszłego roku obsługę lokalnych połączeń na Pomorzu (poza odcinkiem Słupsk-Tczew, gdzie jeździ SKM) zapewniają PKP Przewozy Regionalne.
_ Jeśli kiedyś pojawi się oferta korzystniejsza niż PKP to ją rozpatrzymy _ - zapewnia wicemarszałek Mieczysław Struk.
Paweł Rydzyński
POLSKA Dziennik Bałtycki