Na wiatrakach rolnicy mogą nieźle zarobić

O tym, że w ciągu kilkunastu najbliższych lat ziemia piotrkowska wiatrakami będzie stała, świadczą liczby.

Na wiatrakach rolnicy mogą nieźle zarobić
Źródło zdjęć: © POLSKA Dziennik Łódzki

07.05.2009 | aktual.: 07.05.2009 10:00

Trzy lata temu Starostwo Powiatowe w Piotrkowie wydało jedno pozwolenia na ustawienie wiatraków prądotwórczych, w ubiegłym roku dwa. A w tym roku już kilkanaście osób prywatnych oraz firm wyraziło zainteresowanie budową elektrowni wiatrowych.

Znacznie więcej dzieje się w terenie. Zainteresowanie inwestorów, którzy potrzebują ziemi pod wiatraki przyprawia rolników z jednej strony, o radość z powodu możliwości zarobku, a z drugiej strony - o ból głowy. Wobec zapisów w umowach dzierżawy ziemi, przygotowywanych przez prawników inwestorów, czują się bezradni. I trudno się dziwić. Pod budowę jednego wiatraka potrzeba jakieś 40 arów. Roczny dochód dla rolnika z tytułu dzierżawy może sięgnąć od 10 do nawet 50 tysięcy złotych. To kusi.

Co jednak robić, jeśli w umowie znajdują się zapisy, że za szkody spowodowane, np. urwaniem się śmigła, odpowiedzialność ponosi rolnik dzierżawiący ziemię, a nie właściciel wiatraka? Albo czy godzić się na zapis, że rolnik ma płacić 100 tys. zł kary, jeśli gmina nie ustanowi planu zagospodarowania przestrzennego, obejmującego działkę, na której stoi wiatrak?

_ Zdarzają się inwestorzy, którzy stosują nieczyste zagrania _ - alarmuje Grzegorz Misztal, przewodniczący powiatowej rady Izby Rolniczej w Piotrkowie. _ Niekorzystna umowa potrafi rolnikowi zablokować ziemię nawet na 30 lat, nawet tak, że nie będzie mógł jej zapisać na swoje dzieci. Obawiamy się też firm, które wcale nie chcą budować wiatraków. Są zainteresowane tylko zdobyciem dzierżawy, którą później chcą sprzedać z zyskiem. _

Izba Rolnicza nie radzi rolnikom, by chcąc uniknąć kłopotów, rezygnowali z intratnych propozycji, ale żeby zanim podpiszą umowę, skonsultowali ją z prawnikiem. Takie spotkanie z prawnikiem, na wniosek izby, odbyło się w piotrkowskim starostwie. _ Cieszyło się dużym zainteresowaniem _ - mówi Aneta Stępień, rzecznik starostwa. _ Szczegółami i zawiłościami prawnymi zainteresowanych było ponad 50 rolników z powiatu piotrkowskiego, którzy pojawili się na spotkaniu. _

Prawnik zalecił rolnikom rozwagę i niepodejmowanie pochopnych decyzji. Dotyczy to szczególnie kontaktów z firmami. Prywatne osoby budujące wiatraki na razie robią to na ziemi, którą kupiły. I... same odradzają dzierżawę. _ Ktoś, kto poważnie i uczciwie chce zainwestować, może przecież kupić ziemię, której koszt i tak jest kroplą w morzu tego, co trzeba wyłożyć _ - mówi Dariusz Pyć, który w Lutosławicach Rządowych (gm. Grabica) ma cztery wiatraki. Planuje postawić jeszcze dwa. - Po 30 latach rolnik tymczasem może stracić prawo do swojej ziemi.

Wolny od niepokojów nie jest też powiat tomaszowski. O tym, że zablokowanie budowy wiatraków na terenach, zdaniem mieszkańców i ekologów, nieprzeznaczonych do takich celów, jest trudne. Przekonały się o tym władze gminy Tomaszów. Jeszcze raz muszą rozpatrzyć wniosek o wydanie warunków zabudowy dla elektrowni wiatrowej, która miałaby powstać nad Zalewem Sulejowskim w pobliżu tamy w Smardzewicach.

Z pomysłem budowy wiatraków do gminy zgłosił się przedsiębiorca z Bełchatowa. Wójt Ignacy Niedziałkowski odmówił wydania warunków zabudowy dla tej inwestycji. Przedsiębiorca, który zapowiadał, że nie będzie naciskał, odwołał się jednak do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a to spowodowało, że sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia.

Aleksandra Tyczyńska
POLSKA Dziennik Łódzki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)