Nabici w pudełka. Mieli dostawać posiłki, nie mają nawet okruszka, a ich pieniądze zniknęły
– Dobrze byłoby je dopaść – wzdycha jedna z oszukanych osób. Była pewna, że kupiła tzw. dietę pudełkową w dobrej cenie. Nie dostała nawet okruszka. Ludzi w identycznej sytuacji ciągle przybywa, a oszustki, które rozkręciły cały interes, rozpłynęły się jak kamfora.
Schemat oszustwa był prosty. Jedna lub dwie panie zdobyły zaufanie osób zainteresowanych tzw. dietami pudełkowymi. Osoba zamawiająca taką usługę codziennie rano dostaje do domu lub biura przesyłkę z gotowymi posiłkami na cały dzień. Z dobrodziejstw "pudełek" korzystają pracownicy korporacji, sportowcy, osoby na dietach, a nawet chorzy, którzy akurat nie mają czasu i ochoty przygotowywać sobie posiłków samodzielnie.
W Polsce działa już kilkaset firm oferujących posiłki w tej formule. "Pudełka" przestały być domeną dużych miast, można je dostać nawet w mniejszych miejscowościach. Nie jest to tanie rozwiązanie, ale z pewnością oszczędzające czas i wysiłek potrzebny na zrobienie zakupów i przygotowanie posiłku.
Okazało się także idealne dla oszustek, które zdobyły grupę klientów jako pośredniczki w zamawianiu diet, a następnie zniknęły z pieniędzmi. Ich "model biznesowy" był prosty – oferowały miesięczne pakiety posiłków w cenie niższej niż bezpośrednio w firmie dostarczającej.
- Polegało to na tym, że zadowolony klient polecał diety kolejnym osobom. Jak na razie wiemy o mniej więcej setce oszukanych, ale ciągle dowiadujemy się o nowych. Większość poszkodowanych to ci, którzy w ogóle nie dostali zamówionej diety. Ja w ten sposób straciłam kilkaset złotych. Dokładnie 900. Dieta kosztowała 600 złotych – w jednym miesiącu dostałam połowę tego, co chciałam, zapłaciłam z góry również za następny – mówi nam pani Izabella z okolic Bielska-Białej.
Jak to możliwe, że na lep oszustki złapało się przynajmniej 100 osób?
- Przez jakiś czas pudełka faktycznie dochodziły i każdy był zadowolony. A pani miała naprawdę dobre ceny – one były nawet 30-40 proc. niższe niż przy bezpośrednim zamawianiu w firmie. Warunkiem było to – wiem, że to w tej chwili brzmi idiotycznie – że trzeba zapłacić od razu, nie było czasu do namysłu. Bo pula jest ograniczona i jak ja się nie zdecyduję, to weźmie to ktoś inny – mówi pani Iza.
Wśród oszukanych, o których już wiemy, są ludzie ze Śląska, Warszawy, Torunia, Gdyni. De facto oszustka objęła swoim zasięgiem duże miasta i aglomeracje całej Polski.
- Wygląda na to, że na początku faktycznie płaciła za te zamówienia i one do nas dochodziły. Ale jakby czekała na to, kiedy przekroczy jakąś granicę, będzie miała ileś pieniędzy na koncie. I po prostu zniknęła. Telefony nie odpowiadają, firmy zajmujące się tym cateringiem też nic nie wiedzą i próbują również czegoś się o tej pani dowiedzieć, namierzyć ją – opowiada nam pani Izabella.
Z relacji oszukanych osób wynika, że za wszystkim stoi jedna lub dwie kobiety, prawdopodobnie matka i córka. Wpłat dokonywali na konto niepełnoletniej Natalii B., mózgiem operacji miałaby być jej matka – Julita. Nie wiadomo jednak, czy poszkodowani mają prawdziwe nazwiska oszustek. Telefon służący do zamawiania posiłków za ich pośrednictwem nie odpowiada.
- My z żoną straciliśmy 1400 złotych. Żona jest w ciąży, spodziewamy się dziecka, ja z kolei jestem wegetarianinem. Uznaliśmy, że fajnie będzie zamówić całodzienne wyżywienie, spełniające nasze indywidualne potrzeby – mówi WP Finanse inny oszukany, Jakub z Gdyni. On i jego żona mieli wyjątkowo mało szczęścia – nie zobaczyli ani jednego posiłku, który teoretycznie zamówili.
- Szczerze mówiąc, my wszyscy mieliśmy przekonanie, że rozmawiamy z przedstawicielem tej firmy, która ma dostarczać posiłki, a nie z jakimś pośrednikiem – dodaje.
Opowiada, że on sam dostał namiar od dobrej znajomej. Napisała na swojej tablicy na Facebooku, że sama korzysta z usług pośredniczki od 2 miesięcy, jest zadowolona – nie musi gotować, a posiłki są smaczne.
- Nie miałem powodów wątpić. Tymczasem pani działała jak typowa piramida finansowa. Taki łańcuszek. Kto by pomyślał, że żyjemy w kraju, w którym ludzi oszukuje się nawet na dietach – mówi nam gdynianin.
Ciągle pojawiają się nowi oszukani
Pani Iza dzieli się ustaleniami, jakie przez zaledwie 2-3 dni poczyniła grupa oszukanych.
- Ta pani zamawiała posiłki z dnia na dzień, nie kupowała diety na cały miesiąc. Jesteśmy przekonani, że chodziło jej tylko o to, żeby zebrać jak najszersze grono klientów. Podobno wcześniej pracowała w jakiejś firmie cateringowej, ale została zwolniona – opowiada WP Finanse.
Szybkie wyliczenia pokazują, że jeśli poszkodowanych mamy przynajmniej 100 osób i każda z nich została oszukana na minimum 600 złotych, to skala oszustwa sięga jak na razie 60 tysięcy złotych.
- Ale jesteśmy przekonani, że grupa szybko się rozszerzy, bo setka oszukanych to z pewnością dopiero początek. My sami wiemy o wszystkim ledwie od kilku dni i z pewnością nie mamy wiedzy o wszystkich przypadkach oszustki. Po jakimś czasie wszystko tak się rozkręciło, że one nie musiały nic robić, tylko przyjmować telefony i nalegać na jak najszybszą wpłatę. Interes musiał się wspaniale kręcić – mówi nam pani Iza.
O sprawie wie już policja. Poszkodowani skrzyknęli się na grupie internetowej i zgłaszają się na komisariaty. Wiadomo, że kilka osób złożyło już zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w warszawskich komisariatach na Woli i Ursynowie.
O komentarz poprosiliśmy też 3 znane nam firmy, których przedstawicielką miała być oszustka. Pytaliśmy, czy sprawa jest im znana, czy wiedzą o działalności oszustki i jakie kroki zamierzają podjąć w związku z tą sprawą. Z ich odpowiedzi wynika, że zdecydowanie odcinają się od działalności rzekomej pośredniczki. Przypominają też, że nie zatrudniają żadnych pośredników, a diety należy zamawiać wyłącznie poprzez formularze i numery telefonów dostępne na ich stronach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl