Nadal niepokoje na Bliskim Wschodzie, manifestacja w Kairze (synteza)
18.02. Warszawa (PAP) - Niepokoje na Bliskim Wschodzie nie ustają i w starciach nadal giną ludzie. Tymczasem na placu Tahrir w Kairze rewolucję świętują setki tysięcy...
18.02.2011 | aktual.: 18.02.2011 18:23
18.02. Warszawa (PAP) - Niepokoje na Bliskim Wschodzie nie ustają i w starciach nadal giną ludzie. Tymczasem na placu Tahrir w Kairze rewolucję świętują setki tysięcy demonstrantów. Z powodu napiętej sytuacji w regionie przesunięto szczyt Ligi Państw Arabskich w Iraku.
Demonstranci ponownie zgromadzili się w piątek na placu Tahrir w Kairze, świętując rewolucję, która dała początek fermentowi w regionie. Do krwawych starć doszło w Libii, Jemenie i Bahrajnie. Manifestowano także w Omanie i Iraku.
Setki tysięcy - a według niektórych źródeł nawet miliony - zebranych na placu Tahrir, który stał się symbolem antyrządowych demonstracji, chce przypomnieć sprawującemu władzę wojsku o żądaniach radykalnych przemian.
Do strzeżenia zdobyczy rewolty przed tymi, który mogą usiłować przywłaszczyć je i wykorzystać do własnych celów, wezwało Egipcjan Bractwo Muzułmańskie, które jest najlepiej zorganizowaną siłą polityczną w Egipcie.
Władze Egiptu zapowiedziały, że w niedzielę ponownie umożliwią turystom zwiedzanie zabytków. Ma to ożywić branżę turystyczną, która mocno odczuła niedawne antyprezydenckie demonstracje.
Na ulicach drugiego co do wielkości miasta Libii, Bengazi, rozmieszczono żołnierzy po nocnych protestach z udziałem tysięcy osób w związku ze śmiercią co najmniej 20 uczestników trwających od środy demonstracji.
Organizacja obrońców praw człowieka Human Rights Watch podała, że według jej źródeł w Libii siły bezpieczeństwa zabiły tam w środę i czwartek co najmniej 24 ludzi. Doszło do tego, kiedy przeciwnicy rządzącego krajem od ponad 40 lat Muammara Kadafiego ogłosili czwartek "Dniem Gniewu", próbując naśladować protesty, które doprowadziły do ustąpienia przywódców Tunezji i Egiptu.
Pięć osób zginęło, a kilkadziesiąt odniosło natomiast obrażenia podczas starć w Adenie (południe Jemenu) i ataku z użyciem granatu w Taizzie (południowy zachód Jemenu).
W Adenie doszło do wymiany ognia, w której zginęło 3 demonstrantów, a kilkudziesięciu odniosło obrażenia. Dwóch manifestantów zginęło, a 27 zostało zaś rannych w ataku na zgromadzenie antyrządowe w mieście Taizz, gdzie odbywają się demonstracje z udziałem zarówno przeciwników, jak i zwolenników prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, rządzącego Jemenem od 32 lat.
Według libijskich źródeł emigracyjnych uczestnicy antyrządowych protestów przejęli kontrolę nad Bajdą na wschodzie Libii. Do demonstrantów przyłączyła się pewna liczba policjantów. Uczestnicy protestów nawołują do obalenia reżimu Muammara Kadafiego.
W Bahrajnie wojsko użyło ostrej amunicji, by rozpędzić antyrządowe protesty w pobliżu Placu Perłowego w Manamie. Do szpitali trafiło co najmniej 20 osób. Siły bezpieczeństwa użyły też gazu łzawiącego przeciwko uczestnikom marszów ku czci zabitych podczas poprzednich protestów.
W nocy ze środy na czwartek na Placu Perłowym zlikwidowano siłą powstałe tam obozowisko demonstrantów antyrządowych. Policja i wojsko znienacka zaatakowały manifestujących, zgromadzonych od poniedziałku na placu. Część z nich spała w namiotach, gdy policja i wojsko rozpoczęły atak. Zginęły co najmniej cztery osoby, a ponad 230 odniosło obrażenia.
Czołowy szyicki duchowny Bahrajnu, szejk Issa Kassam, nazwał akcję policji i wojska przeciwko demonstrantom w Manamie "masakrą" i oświadczył, że rząd "zatrzasnął drzwi do dialogu".
Około 300 osób wzięło udział w pokojowej manifestacji w stolicy Omanu, Maskacie. Demonstranci domagali się podniesienia płac i reform politycznych. Był to drugi tego rodzaju protest w ciągu miesiąca. 17 stycznia około 200 osób manifestowało w Maskacie przeciwko rosnącym kosztom życia. Miesiąc później władze ogłosiły podwyżkę płac minimalnych dla pracowników sektora prywatnego z 364 do 520 dolarów miesięcznie.
Tysiące zwolenników reżimu irańskiego zebrały się na piątkowe modły na uniwersytecie w Teheranie, domagając się kary śmierci dla dwóch liderów opozycji: Mir-Hosejna Musawiego i Mehdiego Karubiego, których obwiniają o antyrządowe demonstracje.
Musawi i Karubi znajdują się w areszcie domowym. Władze oskarżają ich o zorganizowanie w poniedziałek demonstracji antyrządowych. Obaj wystąpili niedawno do władz o zgodę na zorganizowanie wiecu solidarności z demonstrantami w Tunezji i Egipcie. Prokurator generalny odrzucił ich wniosek i ostrzegł przed ewentualnymi konsekwencjami.
W Iraku około tysiąca demonstrantów zablokowało most w Basrze, żądając pracy, wyższych rent i emerytur oraz poprawy usług bytowych. Protestujący domagali się ustąpienia gubernatora prowincji. Podkreślali, że piątkowa demonstracja jest pokojowa, ale następne mogą już takie nie być.
Libia podała, że z powodu niepokojów przesunięto o miesiąc szczyt Ligi Państw Arabskich, który miał się odbyć 29 marca w Iraku. Sekretariat Ligi nie potwierdza tych doniesień. (PAP)
mw/ kar/ asa/