Największe „niedźwiedzie“ na Wall Street
To pesymiści, histerycy i kontestatorzy dzisiejszych chwiejnych rynków. To ludzie, którzy pojawiają się w telewizji CNBC, siejąc przygnębienie i niepokój. Reprezentują strach.
Amerykańska giełda spadła już w tym roku o 5 proc., a od najwyższego poziomu w kwietniu o ponad 10 proc. – zgodnie ze wskazaniami indeksu S&P 500.
14.06.2010 | aktual.: 14.06.2010 09:33
Największe „niedźwiedzie“ na rynkach finansowych – spekulanci grający na zniżkę– obawiają się o rozmaite kwestie: inflację, deflację, dług publiczny, podwyżki podatków, niewystarczające fundusze pomocowe dla firm, interwencje rządowe lub brak regulacji. Wszyscy zgodnie uważają, że czekają nas gwałtowne spadki.
Dużym niedźwiedziem jest David Rosenberg. Jest głównym ekonomistą i strategiem firmy inwestycyjnej Gluskin Sheff. Był też głównym ekonomistą na Amerykę Północną w Merrill Lynch. Uważa, że na amerykańskiej giełdzie dojdzie do znacznych spadków. Rosenberg powtarza od jakiegoś czasu, że globalna ekonomia pogrążona jest w deflacji. Martwi się przede wszystkim o problem globalnego długu publicznego i uważa, że długie lata potrwa zanim świat oczyści się, a wieloletni okres obniżania wskaźnika ogólnego zadłużenia będzie pełen niespodziewanych wydarzeń.
Ożywienie globalnej gospodarki i giełd to, zdaniem Mohameda El-Eriana, tylko ustanowienie „nowych norm“. Prezes giganta obligacji Pacific Investment Management Co. mówi, że zyski na giełdzie będą poniżej średniej, a gospodarkę amerykańską będą charakteryzować: powolny wzrost, wysoki poziom bezrobocia i nieustanne interwencje rządu.
– Nasze problemy wcale się jeszcze nie skończyły. Rynek zniżkujący nie minął. Te problemy będą nas prześladować i dotkną nas jeszcze nie raz – w tym roku, w przyszłym lub później , w najbliższej przyszłości – powiedział ostatnio Jim Rogers. Amerykański inwestor i współzałożyciel Quantum Fund krytycznie patrzy na wydatki i interwencje rządowe na rynkach, przewidując, że doprowadzą one do poważnych problemów z inflacją. Jest zwolennikiem tego, by ludzie inwestowali w aktywa rzeczywiste, takie jak bawełna lub gaz ziemny, ponieważ wspierane przez rząd waluty się dewaluują.
– Mam niedźwiedzie podejście do wszystkiego – powiedział ostatnio Marc Faber w wywiadzie dla Bloomberg News. Analityk inwestycyjny i autor biuletynu uważa, że do nieszczęścia doprowadziły interwencje rządu na rynkach oraz groźba inflacji. Faber jest przekonany, że rządy opodatkują i uregulują sektor prywatny na śmierć.
Ekonomista Arthur Laffer twierdzi, że odejście w 2011 r. od ulg podatkowych wprowadzonych przez Busha będzie oznaczało „najgorszy koszmar podwójnego uderzenia recesji“. Nawołuje, że styczniowy wzrost stawek federalnego podatku dochodowego i podatku od dywidend i zysków kapitałowych doprowadzi do „wykolejenia się pociągu“. Spadną dochody z podatków, ponieważ ludzie wykażą swoje dochody w roku 2010. „Gospodarka załamie się w 2011 r.“ – głosi Laffer.
Zarządzający funduszem John Hussman twierdzi, że przyczyną kolejnego kryzysu finansowego będzie zła polityka fiskalna i monetarna. – Iluzją jest interpretowanie statystyk ekonomicznych, które wskazują na ożywienie gospodarcze w ciągu ostatniego roku, bez uwzględniania zakresu, w jakim było ono spowodowane nadmiernym poziomem finansowania z deficytu budżetowego – twierdzi Hussman. Autor biuletynu Richard Russell apeluje: „Wyświadcz swoim znajomym przysługę. Każ im przygotować się na najgorsze, ponieważ czekają nas naprawdę trudne czasy“.
Niedźwiedzie ryczą, a ich prognozy potrafią być bardzo szczegółowe. David Hefty, prezes Cornerstone Wealth Management, mówi, że wartość wskaźnika Dow Jones Industrial może spaść poniżej 5000 punktów. Prognostyk ekonomiczny David Levy obliczył natomiast, że szanse na początek nowej globalnej recesji w ciągu najbliższego roku wynoszą 60 proc. Dalej mamy jeszcze ciemniejsze wizje. Nouriel Roubini, ekonomista pisujący dla „Forbesa“, przepowiedział globalny kryzys finansowy. Obecnie uważa, że zwiększa się ryzyko gwałtownego spadku na giełdzie, a gospodarki uprzemysłowione będą nadal stać w obliczu poważnych ograniczeń, takich jak wysokie bezrobocie i nadmierne zadłużenie.
– Historia pokazuje, że kryzys wcale jeszcze nie minął – powiedział Roubini w maju w wywiadzie dla Bloomberg News. – Przeszliśmy dopiero przez pierwszy etap tego kryzysu finansowego i istnieje ryzyko, że nadejdzie drugi.
Nathan Vardi
Forbes.com