NIe jesteś dłużnikiem? Komornik i tak do ciebie przyjdzie
Nie masz długów więc myślisz, że możesz spać spokojnie. To błąd! Komornik może po cichu ogołocić cię ze wszystkiego. Dlaczego? Bo wystarczy mu, że masz takie samo imię i nazwisko jak prawdziwy dłużnik.
Okazuje się, że ofiarą komornika może być każdy, nawet jeśli nigdy nie pożyczył od nikogo ani złotówki. Wszystko dlatego, że komornicy nie sprawdzają danych na temat dłużników. - Komornik działa w oparciu o wyrok sądu. Na orzeczeniu, które dostaje z sądu zwykle wypisane ma tylko imię, nazwisko i kwotę, jaką trzeba ściągnąć z dłużnika - mówi Robert Damski (40 l.), rzecznik Krajowej Rady Komorniczej.
I tutaj zaczyna się problem. Bo w następnej kolejności po wyroku do komornika zgłasza się wierzyciel. To na podstawie dostarczonych przez niego różnych dodatkowych danych, komornik egzekwuje dług od wskazanej przez niego osoby. I właśnie w tym momencie bardzo często dochodzi do pomyłki. Dlaczego? Bo komornik nie sprawdza danych, które dostaje! A zdarza się też, że wierzyciel jest po prostu nieuczciwy i dlatego podaje błędne dane, by jak najszybciej dostać pieniądze od Bogu ducha winnej osoby, która majątek posiada. W przeciwieństwie z reguły do tej, która jest winna pieniądze.
Komornik szuka majątku
– Komornik nie weryfikuje danych, które podaje wierzyciel. Przyjmuje jego informacje jako pewnik i prowadzi egzekucję. Komornik nie szuka człowieka tylko jego majątku – twierdzi Andrzej Kulągowski (56 l.), rzecznik Izby Komorniczej w Warszawie.
To jego zawód. Zarabia na egzekucjach. Gdy znajdzie majątek dłużnika i ściągnie z niego należność, dostaje od tej kwoty procent. Jak sugeruje Gazeta Wyborcza, niektórzy komornicy wręcz polują na ludzi! Bo jeśli prawdziwy dłużnik jest niewypłacalny lub nie da się go znaleźć, niektórzy komornicy „trałują”, czyli zarzucają sieć na osoby o identycznym imieniu i nazwisku. Szukają w internecie, w różnych bazach danych i instytucjach. Kiedy znajdą osobę o identycznych danych, zajmują jej pensję, emeryturę, oszczędności czy majątek. Zwrotu utraconych pieniędzy niewinna osoba musi dochodzić potem latami przed sądem.
– Do pomyłek dochodzi dlatego, że przepisy nie nakazują określenia dokładnych danych poza imieniem i nazwiskiem. Takie przepisy miały służyć temu, by nie utrudniać dochodzenia roszczeń – mówi Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
– My od lat bezskutecznie zabiegamy u Ministra Sprawiedliwości o to, abyśmy dostawali PESEL dłużnika z sądu. Wtedy nie byłoby takich sytuacji, jak przypadek Pani Danuty z Sochaczewa – dodaje komornik Robert Damski.