Nie jesteś kreatywny? To do widzenia!

Kreatywności i innowacyjności – tego wymaga się dziś od pracownika. Oba te hasła to od kilku lat słowa-wytrychy. Są używane i nadużywane, szczególnie w ofertach o pracę. Czy wszyscy pracownicy muszą dziś być kreatywni i co to właściwie znaczy?

Nie jesteś kreatywny? To do widzenia!

18.10.2011 09:19

Rodzaj stanowiska? Nie ma znaczenia. Bez trudu można znaleźć pracodawcę poszukującego kreatywnego ekspedienta. Albo opiekunkę do dziecka, piszącą o sobie: „jestem osobą młodą i kreatywną”. Czy to nie jakieś pomieszanie pojęć? Czy rzeczywiście, sprzedając np. dżinsy, można zaprezentować własną kreatywność?

Wiele osób jest zdania, że to słowo bywa często używane na wyrost. - Latem w firmie poszedłem opłukać twarz zimną wodą. Położyłem okulary na półce. Bez nich słabo widzę, więc nie mogłem ich znaleźć – opowiada Michał. – Wszedł kolega, zobaczył mój kłopot. Włożył mi okulary do kieszeni koszuli. „Kreatywność, głupku!” – zaśmiał się. Uraził mnie ten żart. Dowiedziałem się, że nie jestem kreatywny, bo nie mogę znaleźć okularów. Przecież to bez sensu!

Ale wiele osób widzi jednak sens w takim podejściu do sprawy. – Naszą kreatywność może wyzwolić każda, nawet najdrobniejsza czynność – uważa Iwona Zabłotna, właścicielka firmy wydawniczej „ProjektBis”. – Kreatywność może być przecież rozumiana jako podejście do życia. Oznacza ona, że człowiek kreatywny lubi to, co robi. Niweluje nudę, rutynę. Sprawia, że na zadania, które stają przed nami, patrzymy świeżym okiem, jak na coś nowego. Nie ma znaczenia, że wykonywaliśmy je, być może, już wielokrotnie. Zawsze jest okazja do ulepszenia, zrobienia czegoś inaczej.

Nieco innego zdania jest Beata Keller, która prowadzi firmę ogrodniczą. – Kreatywność kojarzy mi się raczej z działaniami umysłu, a nie pracami fizycznymi – wyjaśnia. – Przydaje się artystom, dziennikarzom, menedżerom. Ale już kierowcom autobusów czy sprzątaczkom – raczej nie. Kreatywność to po prostu nowe określenie, bardziej „trendy”, na pomysłowość, przedsiębiorczość. W mojej branży przyda się w robieniu projektów ogrodniczych. Ale czy można mówić o kreatywności przy pieleniu grządek? Kreatywność dobra na starość

A co z firmami, które oficjalnie promują kreatywność, a faktycznie utrudniają życie osobom nieszablonowym, tryskającym pomysłami? Na taką atmosferę w polskich zakładach pracy skarży się wielu pracowników.

- Rzeczywiście, niektórzy szefowie obawiają się nadmiaru pomysłów ze strony podwładnych – potwierdza pani Iwona. – Moim zdaniem, boją się, że taki pracownik rozsadzi im firmę i odejdzie, by realizować się gdzie indziej. A przynajmniej zakłóci wdrożony przez lata, ustalony porządek. Z doświadczenia wiedzą, że tylko jeden na sto nowych pomysłów rzeczywiście ma wartość. Dlatego podchodzą do nich ostrożnie.

Ona sama od kilku lat jeździ na treningi rozwoju osobistego. Grupa osób pod kierunkiem doświadczonego coacha uczy się wyzwalać innowacyjność. Wykonywane ćwiczenia pomagają w „oswajaniu” kreatywności. Pokazują, jak pozbyć się lęku przed nią, jak otworzyć na nią umysł. – Bądźmy kreatywni, bo nawet nieudany pomysł nas rozwija, coś nam daje. Sama jego realizacja nas wzbogaca, mniejsza już o to, czy przyniesie sukces – apeluje.

Pani Beata podchodzi do sprawy ostrożniej. - Zdaję sobie sprawę, że to pojęcie ma szeroki zasięg. Nie razi mnie specjalnie, gdy opiekunka mojego dziecka reklamuje się jako osoba kreatywna. Czasami jednak to słowo nabiera negatywnego znaczenia. Z czym na przykład kojarzy się kreatywna księgowość? Może nie ma potrzeby szukać kreatywności w każdym zawodzie i żądać jej od każdego pracownika. Czasami można ją przecież określić inaczej – zastanawia się.

Inna sprawa, że w wielu przypadkach nasza kreatywność jest blokowana przez współpracowników. Tych bardziej przebojowych, z większą siłą przebicia. Jeśli w zespole znajdzie się ktoś taki, zwalnia innych z obowiązku myślenia. Jest kreatywny niejako za nich. To wygodne. Wielu z nas lubi podczepić się pod pomysły innych, aktywniejszych, i jechać na nich przez całe życie.

Problemy zaczynają się po odejściu z pracy. Pracownik, który nie obudził w sobie w porę aktywności, czy to umysłowej, czy też fizycznej, ma nagle wrażenie, że stał się zbędny. Czuje się bezradny i nie wie, jak to zmienić. Być może już mu się nie uda.

Iwona Zabłotna uważa, że „obudzona” zawczasu kreatywność przydaje się właśnie wtedy. Jest jak znalazł w przypadku osoby, która zakończyła już pracowniczą karierę. – Ludzie z wiekiem zaczynają sądzić, że już nic nowego nie wymyślą. Kreatywnie to tylko chodzą do lekarza i wynajdują choroby. A to złe podejście. Jeśli natomiast ktoś w pracy był kreatywny, to i na emeryturze sobie poradzi. Kreatywny – znaczy potrzebny! – podsumowuje.

Tomasz Kowalczyk/JK

pracownikinnowacyjnośćpomysłowość
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)