Nie ma sensu czekać na TK. Prawnicy o emeryturach służb PRL

Uchwała Sądu Najwyższego w zupełności wystarczy sądom do ustalania wysokości emerytur emerytowanych funkcjonariuszy służb PRL – uznali prawnicy na konferencji w Senacie. Podważyli sens oczekiwania na wyrok Trybunału Konstytucyjnego.

Jedną z organizatorek konferencji nt. emerytur mundurowych była wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka
Jedną z organizatorek konferencji nt. emerytur mundurowych była wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Konrad Bagiński

11.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 20:10

Obniżenie świadczeń dla tej grupy nastąpiło na podstawie tzw. ustawy dezubekizacyjnej, która zaczęła obowiązywać w październiku 2017 r. Prawie 39 tys. byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL obniżono emerytury i renty. Do sądów wpłynęły wówczas tysiące odwołań od decyzji o obniżeniu emerytur - Sąd Okręgowy w Warszawie otrzymał ponad 25 tys. odwołań.

Warszawski sąd w związku z jedną z takich spraw w styczniu 2018 r. skierował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Sąd ten zakwestionował zgodność przepisów tej ustawy m.in. z konstytucyjną zasadą ochrony praw nabytych, zaufania obywatela do państwa prawa i stanowionego przez niego prawa i niedziałania prawa wstecz. TK zakończył rozpatrywanie tej sprawy w październiku br., na razie nie ogłoszono orzeczenia.

Równolegle SN rozpatrywał zaś pytanie prawne białostockiego sądu od innego z odwołań w sprawie decyzji o ponownym przeliczeniu emerytury byłego funkcjonariusza. Izba Pracy SN pod przewodnictwem swojego prezesa Józefa Iwulskiego 16 września orzekła w uchwale, że kryterium służby na rzecz totalitarnego państwa będące przesłanką obniżenia emerytury powinno być oceniane na podstawie wszystkich okoliczności sprawy - w tym także na podstawie indywidualnych czynów i ich weryfikacji pod kątem naruszenia podstawowych praw i wolności człowieka.

W rezultacie - według SN - miejsce pracy i okres pełnienia służby nie może być jedynym kryterium pozbawienia prawa do świadczenia emerytalnego b. funkcjonariusza PRL.

W czasie piątkowej konferencji w Senacie zaproszeni do dyskusji eksperci wskazywali, że ich zdaniem uchwała SN przy rozpatrywaniu odwołań byłych funkcjonariuszy ma znaczenie zasadnicze. Konferencja została zorganizowana przez wicemarszałków Senatu Gabrielę Morawską-Stanecką (Lewica) i Michała Kamińskiego (PSL).

Według szefa zespołu doradców przy marszałku Senatu prof. Marka Chmaja, w obecnej sytuacji oczekiwanie na rozstrzygnięcie TK "nie ma większego sensu". - SN zgodnie z konstytucją i z ustawą sprawuje nadzór nad działalnością orzeczniczą sądów powszechnych. Zatem czy jest sens czekać na orzeczenie TK? - mówił Chmaj.

Dodał, że w jego ocenie, na podstawie orzeczenia SN należy występować do sądów okręgowych, które prowadzą postępowanie, o odwieszenie zawieszonego postępowania. - Przy czym należałoby wnioskować do sądu o to, aby sąd na podstawie orzeczenia SN zobowiązywał IPN do przedłożenia stosownych dokumentów, czy wyjaśnień w określonym czasie - zaznaczył.

Prawnik z biura RPO Tomasz Oklejak zaznaczył, że SN w swojej uchwale wskazał, że TK zanim podejmie się oceny konstytucyjności jakiegoś przepisu, bada orzecznictwo w tym zakresie. Jak dodał, uchwała SN ujednolica to orzecznictwo. - Właściwie z tego względu staje się całkowicie bezprzedmiotowe postępowanie przed Trybunałem - ocenił.

Kamiński mówił, że udział pozytywnie zweryfikowanych funkcjonariuszy PRL "we wszystkich strukturach bezpieczeństwa państwa polskiego po roku 89., miał być dowodem na to, że okres polityzacji tych służb jest za nami".

Dodał, że bez osób, które zdecydowały się po tym okresie dalej służyć państwu polskiemu "nie byłoby możliwe poradzenie sobie przez Polskę z dwoma wielkimi wyzwaniami". Wymienił tu m.in. kwestię umorzenia długu zagranicznego i uzyskanie wiarygodnej pozycji w bloku państw zachodnich.

- To by się nie udało, gdyby nie udział polskiego wywiadu i polskich służb specjalnych, które tę wiarygodność u progu nowej ery, w nowej sytuacji geopolitycznej Polski utorowały - ocenił. Wskazał, że kolejnym "wielkim wyzwaniem była walka państwa polskiego ze zorganizowaną przestępczością".

Z kolei w ocenie posła Lewicy Andrzeja Rozenka tzw. ustawa dezubekizacyjna "nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością". - Ta ustawa nie dotknęła morderców ks. Popiełuszki, dotknęła za to wdowy i sieroty. Nie dotknęła żadnego przestępcy ani żadnego zwyrodnialca, który robiłby rzeczy karalne w okresie PRL, dotknęła natomiast ludzi, którzy stali np. za operacją Samum, m.in. gen. Gromosława Czempińskiego - mówił Rozenek. Dodał, że operacja Samum "przysporzyła Polsce nie tylko chwały, ale też i ogromnych pieniędzy w postaci umorzenia amerykańskiego długu".

Zgodnie z tzw. ustawą dezubekizacyjną, czyli nowelizacją przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy policji i innych służb, która zaczęła obowiązywać w październiku 2017 r., emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS: emerytura - 2,1 tys. zł (brutto), renta - 1,5 tys. zł, renta rodzinna - 1,7 tys. zł. Na mocy tych przepisów obniżono emerytury i renty za okres "służby na rzecz totalitarnego państwa" od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. (w połowie 1990 r. powstał UOP).

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (345)