Nie przetrwały przymrozków. Rolnicy są załamani
Z różnych części kraju napływają niepokojące informacje o rosnących stratach w uprawach rolnych, spowodowanych przez majowe przymrozki. Na wielu plantacjach koper całkowicie przemarzł, a młode ziemniaki niemal w całości zostały zniszczone.
Jednym z rolników, którzy boleśnie odczuł skutki przymrozków, jest Paweł Modrzejewski, prowadzący gospodarstwo w woj. kujawsko-pomorskim. Uprawia m.in. koper, ziemniaki i truskawki. Jak relacjonuje w rozmowie z TVP Bydgoszcz, już wie, że koper i ziemniaki nie przyniosą mu w tym roku żadnych dochodów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W końcu ceny, które nie straszą. Tyle kosztują polskie nowalijki
Najbardziej dochodowe warzywo przemarzło
"Uprawą, która przynosi największe dochody w naszym gospodarstwie, jest właśnie koper. Niestety, pierwsza partia kopru zmarzła nam w nocy z 5 na 6 maja, nad czym bardzo ubolewam. Drugi rzut także bardzo ucierpiał przez falę przymrozków i praktycznie nie nadaje się do zbioru" – mówił w rozmowie z serwisem Paweł Modrzejewski.
Koper to roślina szczególnie wrażliwa na niskie temperatury. Po przemarznięciu gnije i nie nadaje się do sprzedaży. Podobnie dramatyczna sytuacja panuje na plantacjach ziemniaków, które – jak dodaje producent – zmarzły praktycznie w 100 procentach.
Przymrozki w połączeniu z suszą stanowią poważne zagrożenie dla rolnictwa. Wiele gospodarstw w regionie Bydgoszczy zmaga się z podobnymi problemami, co może wpłynąć na dostępność i ceny warzyw na rynku.
"Przymrozki są elementem naszego klimatu. W tym roku są jednak szczególnie szkodliwe, ponieważ mieliśmy ciepły marzec i kwiecień, więc wegetacja rozpoczęła się wcześniej. Przymrozki, które pojawiły się w pierwszej dekadzie maja, wyprzedziły tzw. zimnych ogrodników i zimną Zośkę, co przyniosło wiele szkód" – wyjaśniał serwisowi prof. Jacek Żarski z Politechniki Bydgoskiej.
Nie tylko przymrozki. Rolnicy mają jeszcze dwa inne problemy
Poza przymrozkami wyzwaniem są także susza i grad. Jak pisaliśmy w WP Finanse, długie okresy bez opadów deszczu, z jakimi mamy obecnie do czynienia, mogą wpłynąć na słabsze zbiory. W takiej sytuacji plonów będzie mniej, a to może przełożyć się na wyższe ceny warzyw i owoców.
"Sytuacja jest bardzo trudna. Od stycznia spadło tylko 25-30 mm opadów, a powinno być między 50 a 60 mm. Za dwa tygodnie będzie wielkie larum i to przyniesie realne szkody" - przyznał w rozmowie z WP Finanse Wiesław Gryn, rolnik z Zamojszczyzny.
W lutym na Opolszczyźnie susza była najgorsza od dekady. Około 70 proc. województwa opolskiego stanowią uprawy zbóż. Poza tym rolnicy uprawiają też m.in. rzepak, ziemniaki i rośliny strączkowe. Teraz ten problem rozlewa się na całą Polskę.