Niekończąca się opowieść: nowe lotnisko dla Berlina
Od siedmiu lat nie udaje się dokończyć budowy nowego berlińskiego lotniska. Najnowsza data otwarcia to październik 2020 roku. Czy termin zostanie dotrzymany?
14.04.2018 10:53
Co za marnotrawstwo – ciśnie się na usta patrząc na pustą halę nowego berlińskiego lotniska. To tak, jakby zbudować sobie elegancki, nowoczesny dom i nie móc się do niego wprowadzić, bo nadzór budowlany w ostatniej chwili odmówił pozwolenia na użytkowanie. Przez kolejne lata trzeba gnieść się w małym mieszkanku w starym bloku, podczas gdy dom stoi i niszczeje. A przecież prawie wszystko było już gotowe. W salonie rozwijano dywan, montowano żyrandole.
Eleganckie dywany już dawno rozwinięto w lotniskowych salonikach dla VIP-ów, ale bogaci podróżni z całego świata nie mieli jeszcze okazji, aby pobrudzić je swoimi butami. Oczu milionów pasażerów nie ucieszyły też jak dotąd przyjemne drewniane panele, którymi wyłożono ściany korytarzy terminala. Oglądają je tylko robotnicy, snujący się po pustych przestrzeniach.
Narodowy obiekt kpin
Budowa nowego berlińskiego lotniska, które ma zastąpić stare, zdezelowane i zbyt małe porty Tegel i Schoenefeld, jest jedną z największych finansowych i inżynieryjnych wpadek w historii powojennych Niemiec. Lotnisko, które miało być wizytówką stolicy, stało się studnią bez dna i obiektem niekończących się kpin. Portu, który miał zacząć działać jeszcze w 2011 roku, wciąż nie udało się uruchomić. Termin otwarcia przekładano już tyle razy, że sami berlińczycy tracą orientację. Z dużą rezerwą podchodzą też do kolejnych ogłaszanych dat otwarcia.
Gotowe 39 z 40 budynków
Nowe lotnisko w Berlinie składa się z czterdziestu budynków. Gotowych do użytku jest trzydzieści dziewięć, już dawno zbudowano też pas startowy. Jedyny niedokończony budynek jest jednak najważniejszy. Chodzi bowiem o główny gmach Terminalu 1. Bez niego, lotnisko działać nie może. – Prace budowlane w terminalu w zasadzie zostały ukończone, teraz od kilku miesięcy znajdujemy się w fazie testów systemów, sprawdzamy czy wszystko działa – mówi Engelbert Lütke Daldrup, który nadzoruje cały projekt.
System przerósł twórców
A to właśnie skomplikowane systemy przeciwpożarowe i oddymiania pogrążyły całą inwestycję. Krótko przed planowanym terminem otwarcia nadzór budowlany ocenił, że zabezpieczenia pożarowe nie działają tak jak powinny i nie wydał zgody na uruchomienie portu. Systemu, na który składa się m.in. 80 tysięcy tryskaczy, nie dało się jednak naprawić, trzeba było skonstruować i zainstalować nowy. Zadanie okazało się tak trudne, że w międzyczasie spekulowano nawet, że łatwiej byłoby zburzyć terminal i zbudować od podstaw nowy. Ale problemem były nie tylko zabezpieczenia przeciwpożarowe. Dozór techniczny wykrył na lotnisku ponad 65 tysięcy różnych usterek. Ich usuwanie trwa do dziś.
Jeszcze dwa i pół roku
Szef lotniska Engelbert Lütke Daldrup wierzy jednak, że lotnisko zacznie działać pod koniec 2020 roku. – Jesteśmy w końcowej fazie prac, po zakończeniu testów i odbiorów rozpoczniemy fazę przygotowywania do ruchu – powiedział dziennikarzom. Daldrup podkreślał, że zależy mu, by był to ostateczny termin. – Nie można po raz kolejny zawieść oczekiwań opinii publicznej – mówił. Zwłaszcza, że każde dodatkowe opóźnienie oznacza jeszcze większe koszty. Każdego miesiąca nieczynne lotnisko pochłania kilkanaście milionów euro. Koszt całej inwestycji szacuje się obecnie na ponad siedem miliardów euro. Początkowo zakładano, że lotnisko będzie kosztować nieco ponad dwa miliardy.
Engelbert Lütke Daldrup chce, aby port, po otwarciu, stał się tak zwanym hubem – czyli lotniskiem, będącym ważnym punktem przesiadkowym, z którego można odlecieć prawie w każde miejsce na świecie. Obecnie funkcje takie pełnią w Niemczech lotniska w Monachium i Frankfurcie. Daldrup na razie musi jednak mierzyć się z bardziej przyziemnymi problemami. Jak choćby z tym, że monitory, które zainstalowano na lotnisku w 2012 roku, w dniu planowanego otwarcia będą miały ponad osiem lat i trzeba je będzie wymienić na nowe. Poza tym, gdy lotnisko w końcu zostanie już otwarte, będzie zbyt małe, aby obsłużyć szybko rosnący ruch pasażerski w Berlinie. Dlatego już teraz planuje się budowę dodatkowego terminala. – Tym razem będzie to prosty budynek, o przemysłowym standardzie. Mamy złe doświadczenia ze zbyt skomplikowanymi budowlami – przyznał Daldrup.
Wojciech Szymański/Berlin