Niemiec nie chce diesla, ale Polak go ciągle uwielbia. "Wasz rząd jeszcze nie zwariował"

- Nasze władze zupełnie zwariowały na punkcie diesli. Dobrze, że u was jest inaczej - mówi nam pracownik komisu w niemieckim mieście Pasewalk. Niemcy coraz częściej pozbywają się aut z wysokoprężnymi silnikami. - Ale Polacy nadal je kochają - tak wynika z naszych rozmów ze sprzedawcami używanych samochodów.

Niemiec nie chce diesla, ale Polak go ciągle uwielbia. "Wasz rząd jeszcze nie zwariował"
Źródło zdjęć: © WP.PL | Mateusz Madejski
Mateusz Madejski

- Niemieckie władze są na jakiejś dziwacznej wojnie z dieslami. To bez sensu, co oni chcą, żebyśmy się przesiedli wszyscy na rowery? - denerwuje się w rozmowie money.pl handlarz z Pasewalku. Sprzedaje głównie toyoty, więc z jego punktu widzenia to nie jest wielki problem - ta japońska marka już dawno zaczęła ograniczać produkcję diesli, a w 2018 r. w ogóle z nich zrezygnowała.

- To moja jedyna Toyota z dieslem w salonie - pokazuje na model Verso z 2014 roku. - Co ciekawe, ma napęd od BMW - śmieje się. Zauważa, że Niemcy coraz częściej rezygnują z diesli. A Polacy? - Jak przyjeżdżają Polacy, to wybierają raczej mniejsze auta. I rodzaj napędu nie ma dla nich większego znaczenia - mówi.

Po wizycie w salonie w Pasewalku jedziemy do komisu z używanymi autami w przygranicznym Löcknitz. Mimo, że to drugi stycznia, komis jest zamknięty, a kartka na bramie mówi, że właściciel jest na noworocznym urlopie. Przy wjeździe do komisu jest jednak numer kontaktowy i pracownik od razu odbiera.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Używane samochody Renault przy salonie marki w niemieckim Pasewalku

Mówię mu, że chcę porozmawiać o artykule z "Die Welt". Jego teza brzmi: Niemcy jak najszybciej chcą się pozbyć diesli, chcieliby je sprzedawać Polakom. Ale ci są coraz bardziej świadomi ich szkodliwości, więc Niemcy mogą się rozczarować.

- Poważnie? Nic takiego, jeśli chodzi o Polaków nie zauważyłem. Diesle schodzą jak schodziły, podobnie jak auta powypadkowe. Cena jest ciągle dla Polaka najważniejsza - mówi. Dodaje jednak, że większość jego klientów to od dawna Niemcy. - To już nie te czasy, żeby Polak jeździł do Niemiec po auto. Są pośrednicy, którzy sprowadzają pojazdy zza Odry pod same drzwi - zaznacza.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Sprzedawca z Löcknitz przyznaje jednak, że życie z dieslem w Niemczech jest coraz trudniejsze. Sam o tym dobrze wie, bo jeździ wysokoprężnym Volvo - Ciągle są nowe podatki. Ja mam roczne opłaty drogowe wyższe o jakieś 180 euro - właśnie przez to, że poruszam się dieslem - mówi. Niemcy więc coraz częściej się od aut z takimi silnikami odwracają. - Chyba, że potrzebny im duży samochód albo taki, który ma robić wiele kilometrów. W takich przypadkach wciąż diesle królują - mówi.

Podatek na diesle? "W Polsce to nie przejdzie"

Radzi mi jednak, żebym o wybory Polaków wypytał któregoś z polskich handlarzy, którzy na własną rękę sprowadzają auta z Niemiec i później je sprzedają w kraju. Wybieram numer do handlarza z Zielonej Góry. - Polak nie chce diesli? Bzdura. Może co setny mój klient ma jakieś wątpliwości co do diesli, ale to wszystko - mówi.

- Obserwujemy powolną agonię diesla w Europie, ale spokojnie - potrwa to jeszcze co najmniej dekadę. Ja w tej chwili nie widzę żadnej masowej wyprzedaży diesli od Niemców. A już tym bardziej nie widzę, żeby Polacy się od nich odwracali - mówi.

- Co więcej, gdyby któryś polityk zechciał w Polsce walczyć z dieslami, tak jak robią to Niemcy, to mielibyśmy u nas drugi Paryż. Ludzie wyszliby po prostu na ulice w żółtych kamizelkach - dodaje sprzedawca.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Komis w niemieckim Pasewalku

Mariusz Zmysłowski z serwisu Autokult.pl uważa, że może drugiego Paryża przez diesle by nie było, ale faktycznie - walka z tymi silnikami byłaby w Polsce trudna. - Warto pamiętać, że diesle są nie tylko popularne wśród zwykłych kierowców, również branża transportowa i flotowa się na nich opiera. Jeśli rząd poszedłby więc na walkę z dieslami, to delikatnie ujmując, sympatii by to mu nie przysporzyło - podkreśla Zmysłowski.

Obraz
© WP.PL | Mateusz Madejski

Dziennikarz uważa też, że diesle wbrew pozorom tak szybko do przeszłości nie odejdą. - Rozmawiałem na ten temat nieoficjalnie z przedstawicielami producentów aut. I oni mówią, że zainwestowali w diesle tyle, że prędko z ich produkcji się nie wycofają. Poza tym ciągle jest na nie popyt ze strony klientów - mówi Zmysłowski.

Tymczasem kolejne niemieckie miasta ograniczają ruch dla aut z dieslami. Stuttgart, w którym główne siedziby ma Mercedes i Porsche, ogłosił całkowity zakaz wjazdu dla aut niespełniających normy Euro 4. Chodzi tu diesle, które zostały wyprodukowane przed 2005 rokiem. Ruch dla aut z dieslami ogranicza częściowo już kilka niemieckich miast - m.in. Berlin, Hamburg, Essen i Gelsenkirchen.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:money.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)