Nieudana próba powrotu popytu do gry
Czwartek cały dzień rynek spędził na plusach, jednak skala tego wzrostu po dwóch dniach korekty pozostawia wiele do życzenia. Jeszcze rano wydawało się, że dobre otwarcie na jednoprocentowym plusie pozwoli powrócić WIG20 powyżej granicy 2160 pkt. Dzięki temu znalazłby się dodatkowy popyt, a w konsekwencji rynek miałby szanse odrobić wczorajsze straty.
03.09.2009 17:43
Nie było kapitału zdolnego do kontynuacji dobrego otwarcia co skutkowało osunięciem się indeksu na minimalny wzrost i tam rynek ugrzązł na kilka godzin. Sytuacja poprawiła się tuż po południu kiedy zachodnie indeksy zaczęły piąć się w górę. Trudno było tą zmianę tłumaczyć decyzją ECB o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczas najniższym poziomie 1 proc., bądź też zgodną z prognozami tygodniową liczbą nowych bezrobotnych w USA. Ten drugi powód był nader wątpliwy, bo łączna liczba osób pobierających zasiłek w Stanach wzrosła.
WIG20 miał już realną szansę osiągnąć 2 proc. wzrost i walczyć o negacje wczorajszego sygnału sprzedaży, ale podaż była zbyt silna i ponownie końcówka należała do niedźwiedzi. Popyt ratował fakt, że spadek dotknął tylko największe spółki, a małym i średnim udało się utrzymać wzrosty. Dzięki temu szeroki WIG zakończył wzrostem o 0,6 proc. czyli dwukrotnie większym niż WIG20. W spadkowej atmosferze nie pomógł indeks ISM-usługi, który był lepszy od prognoz, a zarazem najwyższy od października 2008 roku, choć nie znalazł się powyżej 50 pkt.
Patrząc na ostatnie sesje przez pryzmat otwarcia mieliśmy dziś siódmą z rzędu sesje spadkową. Ruch ten sprowadził indeks WIG20 już 8,5 proc. od szczytu, a dziś popyt w nieudolny sposób próbował wrócić do gry. Zakończyło się to wyraźnym odbiciem od strefy 2160 pkt.. Im dłużej rynek będzie przebywać pod tym poziomem tym większe problemy będą z jego przebiciem. Jeszcze jedno tak nieudane podejście i podaż w tym rejonie znacznie się zwiększy, a to będzie sygnałem do kolejnej utraty 4-5 proc. Niebezpieczeństwem są jutrzejsze dane z amerykańskiego rynku pracy, które nie zapowiadają przełomu i nie będą argumentem do zwyżki. Tą może zapewnić tylko dobry dzień na parkietach amerykańskich, a tam również nie ma pod co kupować akcji.
Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse