Niezłe dane z Polski na początek tygodnia
PKB w IV kwartale wzrósł o 2,9 proc., a nie o 2,8 proc. jak oczekiwali ekonomiści. Różnica niby niewielka, ale dane o gospodarce w innych krajach zwykle rozczarowują.
02.03.2009 18:15
WYDARZENIE DNIA
PKB w IV kwartale wzrósł o 2,9 proc., a nie o 2,8 proc. jak oczekiwali ekonomiści. Różnica niby niewielka, ale dane o gospodarce w innych krajach zwykle rozczarowują.
Nie tylko zresztą dane o PKB kryją się pod dzisiejszym tytułem, choć z pewnością była to najważniejsza publikacja dnia. Jak można było się spodziewać wzrost gospodarczy utrzymuje się dzięki popytowi krajowemu. Eksporterzy mają ujemny wpływ na PKB, choć już mniejszy niż w IV kwartale. Dzisiejsze dane GUS dotyczą jednak przeszłości, tymczasem Bank of America spodziewa się, że PKB Polski stopnieje w tym roku o 1,0 proc. Dzisiejszy odczyt PMI dla sektora produkcji promuje jednak optymistów - indeks wzrósł do 40,8 pkt (o 0,5 pkt), a oczekiwano spadku do 38,8 pkt. Z kolei według badań Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) w lutym wzrósł Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury. Zdaniem BIEC nie musi to być zapowiedzią trwałej poprawy.
SYTUACJA NA GPW
W poniedziałek indeksy giełdowe z Warszawy i Budapesztu były, nie liczą chińskich wskaźników, jedynymi barometrami nastrojów inwestycyjnych rozpoczynającymi tydzień na plusach. Przed sesją bardzo słabe wyniki kwartalne opublikowała spółka PGNiG, która straciła w IV kw. 2008 r. 310 mln PLN, a nie jak szacowali analitycy ok. 60 mln PLN. Wśród pięciu najgorszych spółek z indeksu WIG20 aż cztery należały do branży bankowej. W tej grupie znalazł się m.in. BZ WBK, który również rozczarował spadkiem zysku w ostatnim kwartale (40 mln PLN zamiast oczekiwanych 170 mln PLN). Dużym sukcesem zakończyła się kolejna emisja krótkoterminowych papierów skarbowych, która zgromadziła ponownie popyt kilkukrotnie przekraczający rozmiar dostępnej oferty - przy rentowności bliskiej 5 proc. trudno na całym świecie znaleźć równie atrakcyjne aktywa. Najważniejszą składową polskiego PKB jest wciąż stabilny popyt wewnętrzny.
GIEŁDY W EUROPIE
Po fatalnych danych z sektora finansowego z USA i Europy inwestorzy na całym świecie rozpoczęli tydzień od wyprzedaży akcji. Po południu w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji indeksy spadały o 3,5-4 proc., a na Wall Street DJIA po przecenie o ponad 2,5 proc. znalazł się na poziomie najniższym od 1997 r. Firma ubezpieczeniowa AIG straciła w IV kw. 2008 aż 61 mld USD, a w całym roku ponad 100 mld USD. Amerykańskiemu rządowi przyświeca chyba motto "do trzech razy sztuka", gdyż właśnie dowiedzieliśmy się, że grupa AIG, która już dwukrotnie wyciągała rękę po państwowe pieniądze, otrzyma kolejną pożyczkę - tym razem w wysokości ok. 30 mld USD. Opel starając uniezależnić się od General Motors szuka 3,3 mld EUR, a General Electric pierwszy raz od lat 30 ubiegłego stulecia postanowił obniżyć wypłacaną inwestorom dywidendę. Lista amerykańskich banków, które zbankrutowały w 2009 r. wydłużyła się do 16.
WALUTY
Dolar zyskuje dziś 0,5 proc. wobec euro, ale rano skala tej zwyżki była większa. Rynek walutowy dotarł już do tej paranoidalnej sytuacji, w której inwestorzy kupują dolara w reakcji na publikację złych danych gospodarczych, nawet jeśli te dane pochodzą z USA. Analogicznie - dane lepsze od oczekiwanych powodują sprzedaż dolara, który traktowany jest jako waluta bezpieczna. Dziś właśnie mieliśmy do czynienia z tym drugim wariantem. Wydatki Amerykanów wzrosły po raz pierwszy od sześciu miesięcy, a oczekiwano spadku, co spowodowało, że straty mogło odrabiać... euro.
U nas brak reakcji na dobre dane makro w zasadzie nikogo już nie dziwi. Rano złoty tracił, po południu nieco się umocnił. Prognoza wzrostu inflacji do 3,4 proc. ogłoszona przez MF jest teoretycznie złą informacją dla gospodarki, a praktycznie wspiera złotego (może zahamować obniżki stóp). U szczytu dziennego dolara wyceniano na 3,803 PLN, ale po południu było to już trzy grosze mniej. Euro drożało do 4,779 PLN, by po południu spaść o 2,5 grosza. Frank drożał do 3,236 PLN, ale na koniec dnia wart był dwa grosze mniej.
SUROWCE
Chińska spółka Chinalco oczekuje na zatwierdzenie przez australijski nadzór pomocy udzielonej Rio Tinto. Dla zwiększenia szans na pozytywną finalizację transakcji na 19,5 mld USD, która jest największą pojedynczą inwestycją zagraniczną chińskiej firmy w historii, Chinalco poinformowało w poniedziałek, iż nie zamierza przejmować kontroli nad Rio Tinto. Cena miedzi w poniedziałek lekko spadła do 3350 USD za tonę z ok. 3420 USD w piątek. Na rynku energii ropa naftowa potaniała o ponad 3 proc. do 41,5 USD za baryłkę. Analitycy Deutsche Bank sugerują, że w krótkiej perspektywie za ropę będziemy płacić 20 USD lub nawet mniej, ponieważ kraje nie należące do OPEC zdecydowanie ograniczają produkcję. Sam koszt wydobycia pojedynczej baryłki przewyższa przychody ze sprzedaży tak znacząco, że kraje takie jak Rosja, Norwegia i Wielka Brytania w ciągu najbliższych dwóch lat mogą ściąć produkcję o ok. 1,5 mld baryłek dziennie.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel, Emil Szweda - Open Finance