Nowa grupa pracowników - półbezrobotni

„Powinna się pani cieszyć, nie zwalniam pani, tylko obcinam etat” – usłyszała od swojego pracodawcy Lidia, księgowa z Gdańska, która napisała do nas list.

Nowa grupa pracowników - półbezrobotni
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

10.05.2013 | aktual.: 10.05.2013 13:11

„Powinna się pani cieszyć, nie zwalniam pani, tylko obcinam etat” – usłyszała od swojego pracodawcy Lidia, księgowa z Gdańska, która napisała do nas maila.

Kobieta od 6 lat pracuje w znanej firmie. Niedawno z powodu braku zamówień, szef połowie podwładnych zmienił umowy – zamiast etatu, część lub umowa zlecenia.

„Oczywiście wynagrodzenia też zostały obcięte. Zarabiałam na rękę 3,4 tys. zł, teraz mam połowę etatu i połowę tej stawki. Jak mam z tego utrzymać rodzinę? Kłopot polega też na tym, że obcinając etaty, szef nie obciął czasu pracy. To oznacza, że w praktyce pracuję jak dawniej, osiem godzin lub nawet więcej. Bo przecież za księgową nikt inny nie zrobi rozliczeń. A jest ich tyle samo, co wcześniej (…) – pisze Lidia.

Takich osób nie brakuje. W wielu przedsiębiorstwach doszło do podobnych przekształceń. Niby pracownicy zatrudnienie mają, ale za marne grosze. Nie wiedzą, czy opłaca się im czekać na polepszenie sytuacji, szukać innego zatrudnienia czy już wybrać się do „pośredniaka”. To taki stan zawieszenia – powtarzają.

Z badań Eurostatu wynika, że do blisko 1,9 mln ludzi szukających zatrudnienia, dochodzi jeszcze prawie 350 tys. pracowników zatrudnionych wbrew ich oczekiwaniom - na część etatu. Ci właśnie pracownicy stanowią już 2,2 proc. wszystkich zatrudnionych, podczas gdy w 2010 roku, gdy Eurostat po raz pierwszy mierzył to zjawisko, stanowili oni 1,9 proc. pracujących w naszym kraju. Dodajmy też, że tak wysokiego poziomu bezrobocia w Polsce nie było od sześciu lat. Z danych GUS wynika, że w lutym sięgnęło 14,4 proc. W marcu ten wskaźnik wprawdzie spadł, ale tylko o 0,1 proc.

Patrząc na sytuację na innych rynkach europejskich można przewidywać, że i u nas grupa zatrudnionych na część etatu jeszcze wzrośnie. Na przykład w Hiszpanii czy Irlandii aż 8 proc. pracowników deklaruje, że są "półbezrobotnymi". - Wiele osób, którym zredukowano liczbę godzin, obawia się o swoją zawodową przyszłość. Przewidują, że w razie jakichkolwiek trudności w firmie, to właśnie oni zostaną zwolnieni w pierwszej kolejności - mówi Justyna Glińska, psycholog z Poradni Psychologicznej Centrum-Ja w Warszawie.

Lęk jest tym większy, im gorsza sytuacja na rynku pracy. A dziś strach przed zasileniem szeregów bezrobotnych jest wyjątkowo silny, gdyż perspektywa znalezienia nowej pracy nie jest szczególnie zachęcająca. Nic dziwnego, w końcu coraz więcej osób tracących zatrudnienie, pozostaje bez pracy przynajmniej przez kilkanaście miesięcy, a wiele z nich nie może znaleźć pracy przez lata. A długotrwałe bezrobocie to nie tylko problemy natury materialnej, ale także emocjonalne i psychiczne.

- U osób źle znoszących porażkę, czy ze skłonnością do depresji, może wystąpić mechanizm obwiniania siebie, stopniowego spadku motywacji do pracy i wycofywania się z aktywności - tłumaczy psycholog, Justyna Glińska.

- Kiedy wielokrotne niepowodzenia demotywują do działania i szukania rozwiązań, mówimy o postawie wyuczonej bezradności. Osoba reagująca w ten sposób na rozmowach rekrutacyjnych nie wierzy w siebie i wypada poniżej swoich możliwości. Z czasem, z lęku przed kolejną porażką, przestaje szukać pracy, traci nadzieję na zmianę i czuje się bezradna - dodaje psycholog. Każdy z nas inaczej reaguje na utraty pracy. Wiele zależy też od okoliczności w jakich doszło do zwolnienia. Jeśli pracownik jest przygotowany na tę sytuację i wie, że jego postawa i umiejętności nie miały nic wspólnego z wypowiedzeniem, łatwiej godzi się ze stratą pracy. Szczególnie jeśli nie lubił tego, co robił lub źle czuł się w firmie. Jednak bez względu na okoliczności, zwolnienie zawsze wywołuje negatywne uczucia, a strach przed długotrwałym bezrobociem rośnie. Co więc zrobić, by nie zostać klientem "pośredniaka" na lata?

- Przede wszystkim nie wolno przestać aktywnie szukać pracy. Często po kilku nieproduktywnych rozmowach kwalifikacyjnych, bezrobotnego dopada zwątpienie i niska samoocena. Dzieje się tak dlatego, że źle podchodzimy do takich spotkań. Nie traktujmy ich jako gwarancji sukcesu, a źródło informacji o sobie i potencjalnym pracodawcy. Nie porównujmy się też z innymi. Każda sytuacja jest bowiem inna i składa się na nią mnóstwo okoliczności. To że nie dostaliśmy pracy, nie oznacza, że do niczego się nie nadajemy - wyjaśnia psycholog. - Niepowodzenia należy analizować pod kątem swoich braków, które można poprawić, ale także złożoności całej sytuacji - oczekiwań pracodawcy, sytuacji na rynku. Pozostając bez pracy, powinniśmy też cały czas podnosić swoje umiejętności i kwalifikacje zawodowe. Jeśli jednak sytuacja stanie się dla nas zbyt trudna i pojawią się objawy depresji, brak energii, lęk przed działaniem, brak wiary w siebie i negatywne myślenie o przyszłości, warto skorzystać z pomocy specjalisty - dodaje Justyna
Glińska.

GV /AK.WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (211)