Nowe zasady i opłaty na największym polskim lotnisku. Kierowcy narzekają
04.01.2018 18:23, aktual.: 05.01.2018 13:22
Kierowcy Ubera i taksówkarze, którzy dowożą lub odbierają pasażerów z warszawskiego Lotniska Chopina, muszą być przygotowani na nowe opłaty parkingowe. Jeśli przekroczą limit pięciu wjazdów do strefy Kiss&Fly, zaczną płacić.
Strefa Kiss&Fly na warszawskim lotnisku pojawiła się na początku poprzedniego roku. Korzystający z niej mają 7 minut na to, by zabrać z samochodu bagaż i ewentualnie pożegnać się z bliskimi. Część zawodowych kierowców od samego początku krytykowała rozwiązanie. Ich zdaniem, reguły miały na celu eliminację z okolic lotniska wszystkich przewoźników, którzy nie wygrali przetargu na obsługę portu lotniczego.
Tym, co najbardziej nie podobało się taksówkarzom, był limit 30 minut, które musiały upłynąć pomiędzy kolejnymi wjazdami. Niejednokrotnie miało to powodować konieczność odwołania kursu. Wystarczyło, że pasażer zamówił przejazd, ale np., zapomniał bagażu z kabiny. W takiej sytuacji kierowca musiał wyjechać ze strefy przed upływem siedmiu minut i nie mógł wrócić przez kolejne 30 minut. Jak przyznaje w rozmowie z WP Finanse Hubert Wojciechowski, dyrektor Marketingu i PR Lotniska Chopina, obowiązujące od 2 stycznia br. rozwiązanie oparto przede wszystkim o uwagi spływające od kierowców korzystających z strefy i pasażerów.
- Na podstawie obserwacji i analizy danych, które pokazały, że limit 7 minut jest wystarczający, zdecydowaliśmy zrezygnować z ograniczenia pomiędzy kolejnymi wjazdami i zastąpić je limitem 5 bezpłatnych wjazdów dziennie – wyjaśnia Wojciechowski.
Powodem zmiany, o którym lotnisko nie informuje oficjalnie, może być także wada poprzedniego rozwiązania. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśy od kierowców taksówek, 30-minutowy limit nie działał.
Nowe opłaty
Także to rozwiązanie nie przypadło do gustu kierowcom, ponieważ wszystkie wjazdy następujące po piątym są płatne. Szósty kosztuje 5 zł, siódmy 10 zł, a każdy kolejny wjazd będzie droższy o 5 zł. I właśnie te opłaty są krytykowane zarówno przez taksówkarzy, jak i uberowców.
- To ogranicza moją możliwość zarabiania. Jeśli za kurs klient zapłaci 15 zł, a 10 zł oddam lotnisku, to jaki mam zysk? – pyta Eugeniusz, który w Uberze jeździ od 2 lat. Ten sam argument podnieśli kierowcy dwóch korporacji, z którymi rozmawialiśmy.
- Poza tym, że 2 stycznia zarobiłem mniej, wyszedłem przed klientami na idiotę. Jeśli lotnisko już chciało wprowadzić takie zasady, mogło przeprowadzić szerszą kampanię informacyjną – mówi Krzysztof, warszawski taksówkarz. W tym punkcie pojawia się rzadko obserwowana zgodność korporacji taksówkowych, jak i Ubera. Magdalena Szulc, rzecznik przewoźnika, przyznaje, że wciąż trwa kampania informacyjna wśród kierowców dotycząca nowych zasad na lotnisku. Równocześnie zastrzega, że nowe regulacje "nie będą miały większego wpływu na korzystanie z aplikacji, zarówno przez kierowców jak i pasażerów".
Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający mytaxi, w rozmowie z WP Finanse ocenia, że rozwiązanie wdrożone przez lotnisko "na dużych liczbach wygląda dobrze, ale jeśli spojrzy się na indywidualne przypadki, pojawią się poważne problemy". - Pięć wjazdów to około 20-30 proc. kursów wykonywanych dziennie przez kierowcę. Dla ogółu nie będzie to wielkim problemem, ale jeśli ktoś mieszka blisko lotniska lub skupia się na obsłudze okolicznych hoteli, zmierzy się ze sporym wyzwaniem. Być może będzie musiał także rezygnować z kursów - mówi. Taki sam problem będą mieli kierowcy zatrudniani przez hotele.
- Sądzę, że dwa rozwiązania byłyby bardzo pomocne. Po pierwsze wydłużenie czasu wjazdu z 7 do 10 czy nawet 12 minut. Po drugie podwojenie limitu wjazdów dla licencjonowanych taksówek, czyli zwiększenie limitu z 5 do 10 wjazdów. Dzięki temu praca taksówkarzy stanie się łatwiejsza, ale nie doprowadzimy do sytuacji "naganiania pasażerów" - wskazuje.
Lotnisko otwarte na rozmowy
Hubert Wojciechowski z Lotniska Chopina zapytany o głosy kierowców przyznaje, że port lotniczy jest otwarty na głosy niezadowolonych i dalsze rozmowy o tym, jak strefa może funkcjonować w przyszłości. – Na pewno się nie usztywniamy – zapewnia. Jak przypomina, na samym początku funkcjonowania strefy K&F kierowcy sugerowali, że 7 bezpłatnych minut to za mało. Statystyki pokazały, że jest inaczej. Zdecydowana większość kierowców, spokojnie mieściła się w limicie czasowym i to z zapasem.
Wojciechowski dodaje, że zmiany dotyczą w równym stopniu wszystkich i nie dyskryminują nikogo. – To nie ma nic wspólnego z działalnością przewoźników alternatywnych. Kierowcy np. Ubera mogą korzystać z limitu pięciu wjazdów tak samo jak taksówkarze. Faktycznie na poziomie przylotów są postoje taksówkowe dla wybranych korporacje, które wygrały przetarg. Należy podkreślić, że usankcjonowanie zasad postoju taksówek przed halą przylotów przyczyniło się do ukrócenia patologii jakie miały miejsce na lotnisku w latach 90-tych i na początku XXI wieku m.in. działanie tzw. mafii taksówkowej – wyjaśnia Wojciechowski