Nowelizacja Lex Szyszko. Oto, co się zmieni
PiS na nowo zaostrzył przepisy dotyczące wycinki drzew na prywatnym terenie. Liberalna ustawa obowiązująca ode początku roku pozwalała ciąć bez zezwolenia. Teraz przed wycinką trzeba będzie pokazać drzewo urzędnikowi.
10.04.2017 15:32
PiS tłumaczył, że ideą, która przyświecała liberalizowaniu ustawy o ochronie przyrody, było ograniczenie biurokracji. Obywatel mógł wyciąć drzewo na swojej działce bez zezwolenia, pod warunkiem, że nie wiązało się to z prowadzeniem działalności gospodarczej. Okazało się jednak, że prawo jest naginane, a pod piłami padają drzewa nawet na obszarach chronionych. Ustawa szybko zyskała przydomek Lex Szyszko.
W piątek Sejm ponownie zaostrzył przepisy. Teraz ustawa trafi do Senatu i - jeśli ten nie będzie miał uwag - do podpisu do prezydenta. Przyglądamy się, jakie konkretnie zmiany czekają właścicieli ziemi.
Teraz planowaną wycinkę trzeba będzie to zgłosić. Dotyczy to drzew, których obwód pnia drzewa mierzonego na wysokości 130 cm przekracza: 100 cm w przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego, lub 50 cm w przypadku pozostałych gatunków drzew.
Które drzewa są cenne przyrodniczo i gmina może zakazać ich wycięcia? Wykaz ma przedstawić w ciągu pół roku Minister Środowiska.
Zamiar wycięcia drzewa trzeba będzie zgłosić do urzędu gminy. W zgłoszeniu trzeba będzie podać imię, nazwisko, oznaczenie nieruchomości i załączyć rysunek lub mapkę z umiejscowieniem drzewa. W ciągu dwóch tygodni ma przyjść urzędnik, który zmierzy obwód drzewa i spisze protokół. Od wizyty urzędnika gmina będzie miała dwa tygodnie, by zgłosić sprzeciw. Jeśli tego nie zrobi, to będzie można wyciąć drzewo.
Jeśli przed upływem pięciu lat od wizyty urzędnika właściciel wystąpi o pozwolenie na budowę związaną z prowadzeniem działalności gospodarczej i będzie ona realizowana na części nieruchomości, gdzie rosły usunięte drzewa, będzie musiał zapłacić za wycinkę tych drzew.