O reklamę już się nie potkniesz
Urzędnicy wypowiedzieli wojnę stojkom reklamowym. W warszawie mają śledzić i zabierać patyczaki - pisze "Rzeczpospolita".
Według drogowców z ZDM standy reklamowe zajmują miejsce na chodniku i tamuja tym samym ruch pieszych. Podobnego zdania jest część przechodniów. Najgorzej jest tam, gdzie chodniki są naprawdę wąskie, np. na ulicy Ząbkowskiej.
Jednocześnie aby taki stojak reklamowy mógł być wystawiony poza obszarem lokalu przedsiębiorca musi posiadać zgodę ZDM. Tymczasem Zarząd takich nie wydaje. Zatem wszystkie patyczaki są nielegalne.
Urzędnicy chcą skończyć z samowolką. Chcą zwracać właścicielom uwagę a w przypadku niezastosowania się do zalecenia rekwirować stojak. Jednocześnie będą wręczać karę w wysokości 200 zł. Za odbiur reklamy z depozytu trzeba będzie dodatkowo opłacić koszt przechowania.
Przedsiębiorcy są zdania, że urzędy straciły kontakt z rzeczywistością. W ciężkiej sytuacji gospodarczej reklamy pomagają gastronomii i innym usługodawcom powstrzymać spadek klientów.
Pomysł na uporządkowanie kwestii patyczaków ma Patryk Zaremba z Forum Rozwoju Warszawy. Jego zdaniem te blokujące przejście powinny bezwzględnie zniknąć.
- Te, które nie tamują ruchu, powinny natomiast zostać ujednolicone. Np. w śródmieściu można by wprowadzić jeden wzór dla restauracji na Starówce i Trakcie Królewskim, a drugi - na pozostałej przestrzeni. Nie byłoby wówczas wrażenia, że na chodnikach panuje śmietnik reklamowy.