Obama apeluje do Kongresu o podniesienie limitu zadłużenia
Z dramatycznym apelem do Kongresu o podniesienie ustawowego limitu zadłużenia USA wystąpił prezydent Barack Obama w wygłoszonym w poniedziałek wieczorem (czasu waszyngtońskiego) przemówieniu telewizyjnym do obywateli.
26.07.2011 | aktual.: 26.07.2011 06:45
Obama wezwał Amerykanów, aby wywarli nacisk na swoich kongresmanów i senatorów, i skłonili ich do zawarcia ponadpartyjnego porozumienia w sprawie pułapu długu.
- To niebezpieczna gra, w którą nigdy przedtem nie graliśmy, i na którą teraz nie możemy sobie pozwolić - powiedział.
Podkreślił, że jeśli porozumienie nie zostanie osiągnięte, Ameryce grozi katastrofa ekonomiczna - obniżenie ratingu wiarygodności kredytowej, co pociągnie za sobą podrożenie dalszych pożyczek i zahamowanie wzrostu gospodarki. Zagroził też, że rząd może zostać zmuszony do wstrzymania wypłat emerytur i innych świadczeń socjalnych.
Apel Obamy był skierowany głównie przeciwko republikańskim politykom w Kongresie, zwłaszcza w Izbie Reprezentantów. Wypomniał im niechęć do jakiegokolwiek kompromisu w sprawie redukcji deficytu budżetowego, którą Republikanie postawili jako warunek swej zgody na podniesienie pułapu zadłużenia. Domagają się oni w dodatku, by uzyskać to wyłącznie przez głębokie cięcia wydatków rządowych i nie zgadzają się na jakiekolwiek podwyżki podatków.
- Republikanie nalegają na to rozwiązanie, które nie wymaga, by najzamożniejsi Amerykanie i największe korporacje też się przyczyniły (do zmniejszenia deficytu) - powiedział.
Przypomniał też, że nawet prezydent Ronald Reagan (1981-1989) - polityczny idol republikańskich konserwatystów - oświadczył, iż w sytuacji, gdy trzeba zmniejszyć deficyt w obliczu niebezpiecznego zadłużenia, należy także podnieść podatki.
Wcześniej tego samego dnia Biały Dom poparł jednak plan przedstawiony przez przywódcę demokratycznej większości w Senacie, Harry'ego Reida, który nie przewiduje podwyżek podatków.
Krytycy Obamy skomentowali w związku z tym jego przemówienie jako "oderwane od rzeczywistości" i obliczony na efekt propagandowy element kampanii przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.
Obama wspomniał o podwyżce podatków, gdyż w zeszłym tygodniu był bliski uzgodnienia z republikańskim przewodniczącym Izby Reprezentantów, Johnem Boehnerem, planu redukcji deficytu przewidującego podniesienie podatków. Został on jednak stanowczo odrzucony przez innych liderów Partii Republikańskiej (GOP), z działaczami prawicowej Tea Party na czele.
Według najnowszego planu senatora Reida, deficyt zostałby zmniejszony przez same cięcia wydatków o 2,7 biliona dolarów w ciągu 10 lat, ale bez naruszania takich popularnych programów, jak emerytury federalne i ubezpieczenia zdrowotne dla emerytów. Część oszczędności, według senatora Reida, miałoby pochodzić z planowanego zakończenia wojen w Iraku i Afganistanie.
Republikanie uznali te cięcia za "wzięte z powietrza" i mało wiarygodne. Boehner, przemawiający po Obamie, oświadczył, że plan Reida jest nie do przyjęcia dla Partii Republikańskiej.
Wcześniej w poniedziałek Boehner przedstawił swój plan podniesienia limitu zadłużenia i zmniejszenia deficytu. Przewiduje on, że limit podniesiono by na razie tylko o około biliona dolarów na 6 miesięcy, a następnie ponownie - na początku przyszłego roku. W zamian trzeba by także redukować deficyt przez cięcia wydatków, w sumie o około 3 bilionów dolarów w ciągu 10 lat. O tym, jakie wydatki miałyby podlegać cięciom, decydowałaby specjalna dwupartyjna komisja Kongresu.
Biały Dom i Demokraci postawili zdecydowane weto wobec tego planu. Rzecznicy prezydenta zwracają uwagę, że rozłożenie podnoszenia limitu długu na dwa etapy odnowiłoby ten sam spór o wydatki rządowe na początku przyszłego roku - a więc w okresie zaostrzającej się kampanii wyborczej.
Obecny limit zadłużenia - 13,4 biliona dolarów - został osiągnięty już miesiąc temu, a 2 sierpnia rządowi kończą się rezerwy budżetowe na spłaty bieżących rachunków. Jeżeli Kongres go nie podniesie, rząd nie będzie mógł zaciągać dalszych pożyczek i może ogłosić niewypłacalność. Agencje Moody's i S&P ostrzegły, że mogą obniżyć rating wiarygodności kredytowej USA (obecnie AAA).
Agencje te zasygnalizowały ostatnio, że nie wystarczy samo podniesienie pułapu zadłużenia bez odpowiednio znacznej redukcji deficytu. Rating kredytowy USA - ostrzeżono Waszyngton - może zostać obniżony, nawet jeżeli deficyt zostanie zmniejszony poniżej 3 bilionów dolarów.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski