Obiecanki cacanki, a autostrady nadal są drogie
Stawki za przejazd niektórymi autostradami miały być tańsze nawet o połowę. Teraz okazuje się, że nie będą, a na innych odcinkach ceny nam jeszcze podniosą.
19.01.2012 | aktual.: 24.01.2012 08:24
Tuż przed wyborami były minister infrastruktury Cezary Grabarczyk zapowiedział obniżenie opłat za przejazd autostradami. Cena za kilometr miała spaść z 20 gr do 10 gr. Za przejazd ze Strykowa pod Łodzią do Konina zapłacić trzeba by nie 19,80 zł , a 9,90 zł. Minister nie obiecywał tego z troski o portfele kierowców. Powodem była groźba utraty dotacji unijnych.
Istnieje spore ryzyko ich ograniczenia. Polskie autostrady zaczęły zbyt dużo zarabiać. A przepisy unijne umożliwiają tylko ściąganie opłaty pokrywającej koszty utrzymania drogi. W związku z tym zapowiedziano na 1 stycznia 2012 roku obniżkę. Nowy rok przyszedł, a za autostrady płacimy tyle samo.
- Projekt rozporządzenia w sprawie stawek opłat za przejazd autostradami, zakładający ich obniżenie na autostradach zarządzanych przez GDDKiA, znajduje się w uzgodnieniach międzyresortowych i jest konsultowany między innymi z Ministrem Finansów - mówi Mikołaj Karpiński z nowego Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. Terminu zakończenia prac rzecznik prasowy ministra Sławomira Nowaka nie zdradza.
- Wszystko w rękach ministra Rostowskiego. To jego spece muszą policzyć o ile można obniżyć opłatę, tak by dotacje zostały, a można było jeszcze zarobić. Czy będzie to 8 groszy czy może 15 jest więc sprawą otwartą - tłumaczy Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Obniżka będzie, ale nie wszędzie
Kiedy będzie taniej i o ile, nie wiadomo. Trzeba pamiętać, że obniżka nie będzie dotyczyła wszystkich odcinków, a jedynie tych wybudowanych przez państwo. Komercyjną stawkę nadal trzeba będzie zapłacić za przejazd A2 od Konina do Nowego Tomyśla, a w przyszłości także do granicy z Niemcami. Także na A1 od Gdańska do Torunia oraz na A4 z Katowic do Krakowa cena pozostanie nie zostanie obniżona. Wręcz przeciwnie na ostatnim z wymienionych odcinków od 1 marca opłata wzrośnie z obecnych 16 do 18 zł za 61 km (ok. 30 gr za km). Wszystko dlatego, że wymienione odcinki nie wybudowało państwo, ale powstały z prywatnych pieniędzy.
Nie wiadomo też, do kiedy będziemy za darmo jeździli autostradami nowo oddanymi. Pewne jest, że A2 z Nowego Tomyśla do Niemiec będzie bezpłatna do maja. Długo dłużej możemy też pojeździć za darmo A4 z Wrocławia w stronę Niemiec. Wszystko dlatego, że cały czas nie rozpoczęła się tam nawet budowa punktów do poboru opłat. Tym razem opóźnienia sprzyjają kierowcom.
- Wprowadzenie opłaty na tym odcinku dla pojazdów lekkich uzależnione jest od dostosowania drogi do poboru opłat. Obecnie przygotowywane jest studium wykonalności, którego przedmiotem jest budowa punktów poboru opłat - tłumaczy Mikołaj Karpiński.
Podobnie jest na innym fragmencie tej autostrady. Przez opóźnienia związane z budową bramek na A4 z Wrocławia do Gliwic nikt opłat na razie nie pobiera. Według planów kierowcy mieli płacić za przejazd już od 1 stycznia 2012 roku. Teraz mówi się o II kwartale, bo prace podobno przyspieszyły. To termin realny, bo jedna z firm pośrednictwa pracy już nawet zaczęła nabór na kasjerów. Wbrew planom ministra Rostowskiego na trwałe bezpłatna ma pozostać obwodnica Wrocławia - oczywiście tylko dla motocykli i aut osobowych.
- AOW pozostanie płatna dla pojazdów samochodowych o dopuszczalnej masie całkowitej pow. 3,5 tony i autobusów zgodnie z przepisami ustawy o drogach publicznych - mówi Mikołaj Karpiński.
Autostradopodobne za darmo
Także budowany jeszcze fragment autostrady A2 z Warszawy do Łodzi przez kilkanaście miesięcy będzie bezpłatny. Na początku droga ma być bowiem tylko przejezdna, a więc nie będzie autostradą. Tę klasę uzyska zapewne dopiero w przyszłym roku. Podobnie sytuacja będzie zapewne wyglądać z planowanymi na 2012 rok autostradami A4 do granicy z Ukrainą i A1 do Łodzi. Kiedy trzeba będzie płacić?
- Opłaty za przejazd odcinkami autostrad będą wprowadzane stopniowo wraz z ich dostosowaniem do poboru opłat - enigmatycznie odpowiada rzecznik ministerstwa transportu.
Bo zgodnie z polskim prawem póki autostrada nie będzie w pełni wyposażona w infrastrukturę, to znaczy będą na niej stacje benzynowe czy punkty obsługi podróżnych, opłat pobierać nie wolno.
Na razie bezpłatnymi autostradami powinniśmy się cieszyć, bo zdaniem Adrian Furgalskiego przyszłość nie wygląda tu różowo.
- Era bezpłatnych dróg musi się skończyć. Rozszerzenie płatności za przejazd samochodami osobowymi po ekspresówkach czeka nas prędzej czy później. Oczywiście nie ma tu co straszyć, ale ta zasada że użytkownik płaci za przejazd to realna perspektywa. Tym bardziej, gdy spojrzy się na unijne priorytety związane z ekologią i rozwojem transportu zbiorowego - uważa ekspert.
Na razie za przejazd autostradami, ekspresówkami i częścią dróg krajowych płacić muszą jedynie samochody pow. 3,5 tony i autobusy. Przyszłość pokaże czy osobówki też.