Obligatoryjny zakaz handlu w niedziele to groźny pomysł - Śniadanie CAS/ISBnews

Warszawa, 09.06.2016 (ISBnews) - Ograniczenie handlu w niedziele wpłynie negatywnie na poziom zatrudnienia w branży, w której pracuje ponad 2,2 mln osób i funkcjonuje ponad milion przedsiębiorstw, spadną także wpływy z podatku CIT i PIT, uważają uczestnicy II Śniadania Centrum im. Adama Smitha (CAS) i ISBnews na temat ograniczenia handlu w niedzielę. Eksperci są skłonni przyjąć pewne rozwiązania pod warunkiem, że ostateczną decyzję o ograniczaniu handlu w niedziele będą podejmowały same samorządy.

09.06.2016 15:58

Zdaniem ekspertów, wprowadzenie nowej ustawy ograniczającej handel w niedziele spowoduje reperkusje nie tylko dla konsumentów, ale również dla klientów, jak i całej gospodarki.

"Jest to bardzo niedobry okres do wprowadzania takich zmian. W tej branży zatrudnionych jest około 2,2 mln osób, do tego trzeba doliczyć 350 tys. osób pracujących w sekcji transportowej i magazynowej. Mamy ponad milion przedsiębiorstw, które jednocześnie są bardzo elastyczne i szybko reagują na zachodzące zmiany" - powiedziała prof. Urszula Kłosiewicz-Górecka z Instytut Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur.

Jej zdaniem, aspekty ekonomiczne są bardzo istotne, ponieważ przy aspektach społecznych trudno jest jednoznacznie ocenić jak wpłynie na zachowania ludzi ustawa. "Polskie firmy handlowe radzą sobie coraz lepiej a taka zmiana może im bardzo zaszkodzić" - dodała.

Według niej, najwięcej mogą stracić centra handlowe, gdzie spadnie ilość odwiedzin klientów, stracą również inne placówki, takie jak gastronomia zlokalizowane w tych centrach.

"W Polsce w centrach handlowych zatrudnionych jest ok. 400 tys. osób. Niedziele są aktywnym dniem pod kątem wydarzeń i obsługi marketingowo-serwisowej. Zapotrzebowanie na tego typu usługi w niedziele zupełnie spadnie i przełoży się na zatrudnienie. Warto dodać, że właśnie w weekendy sklepy bardzo często zatrudniają studentów czy osoby po 50. roku życia. Po wejściu ustawy ich praca stanie się zbędna" - powiedział dyrektor generalny w Polskiej Radzie Centrów Handlowych Radosław Knap.
Według badań PRCH, w zależności od rodzaju obiektu tzw. odwiedzalność niedzieli (jako udział procentowy na tle pozostałych dni tygodnia) najwięcej sklepów odwiedzanych to outlety (25,71%), RetailParki(17,94%) czy duże centra (15,59%). "W większości przebadanych grup mimo efektu jednostkowego występowania oraz przygotowania klientów do wolnej niedzieli wzrost odwiedzalności w sobotę przed wolną niedzielą oraz w poniedziałek po wolnej niedzieli nie rekompensuje spadku odwiedzalności, spowodowanej wolną niedzielą" - dodał Knap.

Zdaniem Adama Abramowicza z Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczącego zespołu na rzecz wspierania przedsiębiorczości i patriotyzmu ekonomicznego, właściciele małych sklepów, których jest ok. 328 tys. będą mogli otworzyć je w niedziele. "Ograniczeniu nie podlegają ustawie także stacje benzynowe czy piekarnie. Właściciele małych sklepów będą mogli poświęcić czas rodzinie" - dodał poseł.

Jego zdaniem, jeśli za pracę w niedziele stawki były by 2-3 krotne wyższe, to wtedy zapewne sytuacja byłaby inna i wtedy potrzeba zmian nie byłaby tak jednoznaczna. "Pracownicy sieci handlowych chcą ograniczenia handlu w niedziele" - wskazał.

Zdaniem Marka Jakubiaka z klubu parlamentarnego Nowoczesna, jeżeli pracownik nie odbiera dnia wolnego, to ma 100-proc. stawkę "ekstra płatną" za pracę w niedziele, zgodnie z obowiązującym Kodeksem pracy. "Ograniczenie handlu w niedziele spowoduje, że otworzą się te małe sklepy. Ta ustawa wymusi bowiem otwarcie sklepów przez innych właścicieli" - dodał Jakubiak.

"Teraz pracownicy mają możliwość wyboru dnia wolnego w zamian za pracę w niedziele. Z kolei właściciele małych sklepów zaczną otwierać w niedziele sklepy, skoro inni je będą zamykać. Poza tym - dlaczego stacje benzynowe są uprzywilejowane?" - zastanawiał się także prezes FMCG - Business Consulting Andrzej Wojciechowicz.

Według niego, pierwszym efektem zmian będzie spadek obrotów w handlu o 5-10%, a także spadek zatrudnienia. "My nie jesteśmy w stanie teraz przewidzieć tego efektu, na pewno będą mniejsze wpływy z podatku CIT i PIT do budżetu państwa" - dodał Wojciechowicz.

"Zamknięcie mniejszych i dużych sieci spowoduje wzrost cen jednostkowych o 20%. Jaki będzie dla rodzin zysk? Grupa docelowa niewiele zyska, natomiast reszta mniej lub więcej straci" - uważa członek zarządu CAS Ireneusz Jabłoński.

Eksperci sądzą, że z jednej strony rząd negocjuje i jest gotowy dopłacać do miejsc pracy np. przy takich projektach jak budowa zakładu Mercedesa, a w innych przypadkach ryzykuje utratę wielu tysięcy miejsc pracy przez polskich pracowników handlu.

Według prezydenta CAS Andrzeja Sadowskiego, przedsiębiorcy w Polsce, a takimi są m.in. małe sklepy poświęcają 2 miesiące w roku na wypełnienie wszelkiego rodzaju zobowiązań biurokratycznych wobec państwa. Jego zdaniem, o ograniczeniu handlu w niedziele państwo powinno przyjąć inną koncepcję. "W Hiszpanii na przykład to samorządy decydują o ewentualnym zamknięciu handlu w niedziele. Proszę również zwrócić uwagę, że w Polsce w niektórych rejonach ze względu na zamieszkaną tam mniejszość religijną niektóre święta wypadają w innych dniach. Niech samorządy decydują o takich sprawach, gdyż najlepiej znają specyfikę lokalną" - dodał Sadowski.

(ISBnews)

Źródło artykułu:ISBnews
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)