Obwarzanki, kiełbasa i żelki. "Kolorowe jarmarki" przed cmentarnymi bramami
Atmosfera wokół wielu polskich cmentarzy od dawna ma niewiele wspólnego z zadumą. Już z daleka oczom odwiedzających nekropolie ukazują się sceny przywodzące na myśl festyn, a nie dzień oddawania czci zmarłym. Nie dotyczy to jakiegoś konkretnego regionu: odpustowo jest od morza do Tatr.
Można jeszcze zrozumieć, że w zimne dni (choć tegoroczny Dzień Wszystkich Świętych jest wyjątkowo ciepły) odwiedzający groby chcą się ogrzać przy plastikowym kubeczku herbaty. Trudno jednak uzasadnić obecność straganów, nierzadko naprawdę dużych, z bigosem, kiełbasą, słodyczami, serami stylizowanymi na oscypki, żelkami i różnymi innymi rzeczami – bo pomysłowość sprzedawców nie zna granic.
Zapominalscy kupią nawet ciasto na wagę. Ot choćby po to, by mieć czym ugościć niespodziewanych gości lub dawno niewidzianą rodzinę, gdy już wrócą do mieszkań znad grobów bliskich. Sprzedawcy zdają się mieć też pomysł na to, jak rozweselić dzieci, które marudzą, chodząc od jednego grobu do drugiego: kolorowy balonik w kształcie bałwanka z "Krainy Lodu" lub Pokemona. Gdyby dobrze poszukać, pewnie znalazłyby się też inne zabawki.
Czytelnicy przysyłają nam zdjęcia "przycmentarnego handlu" z całej Polski. Wszędzie kolorowo, wesoło – jak na festynie. Nie szkodzi, że znacznie drożej niż w pozostałe dni w roku. Przykładowe ceny: pączek za 6 zł, balonik 20/25, szyszki- 4 zł.
Asortyment, niezależnie od tego, jak mało kojarzy się z Dniem Wszystkich Świętych, szybko znajduje nabywców. Sprzedawcy bardzo chwalą sobie handel 1 listopada i dlatego bez żalu płacą wysokie opłaty za możliwość legalnego sprzedawania w okolicach cmentarzy – lub mandaty, jeśli nie postarali się w porę o pozwolenie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
