Oczy na Portugalię,ale przetarg się uda
Dziś przeprowadzona zostanie aukcja obligacji Portugalii, na którą oczekiwanie od kilku dni wywołuje silne emocje na rynkach finansowych. Wszystko wskazuje na to, że aukcja się powiedzie.
12.01.2011 | aktual.: 13.01.2011 13:29
Zapowiedź Chin i Japonii dotycząca zamiaru zakupu obligacji krajów europejskich znajdujących się w kryzysie podziałała wczoraj kojąco na rynki akcji, a zwyżki przetoczyły się od Szanghaju po Nowy Jork. Oczywiście problem zadłużenia nie zostaje w ten sposób rozwiązany. Jak słusznie zauważył Krzysztof Rybiński w felietonie dla Dziennika Gazety Prawnej, to nie płynność jest problemem, lecz zadłużenie, którego nie da się spłacić. Jednak problem jest cały czas odkładany na później (w domyśle na po wyborach), między innymi dzięki deklaracjom Chin i Japonii.
Rynkom na razie to wystarcza. Dziś rano w Azji inwestorzy ponownie doświadczyli wzrostów. Najmocniej, bo o 1 proc. wzrósł Hang Seng, o 0,5 proc. podniósł się Shanghai Composite, głównie dzięki pozytywnym wieściom ze spółek. Nikkei, choć rozpoczął dzień od zwyżki, do końca notowań dowiózł tylko niewielką jej część (0,02 proc.), ponieważ opublikowane dane o saldzie obrotów handlowych wskazały na spadek nadwyżki handlowej do 11 mld USD w listopadzie, o ok. 5 proc. niższej niż oczekiwano. Dane te mogą oznaczać, że japońska gospodarka, która nastawiona jest na eksport mocno ucierpi ze względu na umocnienie jena w zeszłym roku (o 15 proc. wobec dolara) i słabszy popyt na japońskie towary, co może zaowocować nawet nawrotem recesji.
Nie jest to jednak problem strefy euro. Wręcz przeciwnie - problemy jej członków z zadłużeniem powodują osłabienie wspólnej waluty, co dla konkurencyjności strefy ma pozytywne konsekwencje. Dlatego rynki europejskie mogą pójść dziś śladem pozostałych giełd azjatyckich, zwłaszcza jeśli aukcja obligacji Portugalii powiedzie się, a popyt wyraźnie przewyższy podaż.
Trudno jednak wskazać, czy Książęca także zostanie objęta zwyżkami (jednakowoż będą one raczej słabsze niż we wtorek). Wczorajsza zwyżka o 0,5 proc. WIG20 została osiągnięta dopiero na fixingu, choć szeroki rynek spisał się lepiej niż indeks dużych spółek, a od początku roku, czy też właściwie od konferencji premiera w sprawie zmian w OFE, Warszawa spisuje się wyraźnie słabiej niż pozostałe parkiety europejskie, także regionalne (dla przykładu moskiewski RTS zyskał wczoraj 1,8 proc. wybijając się z konsolidacji i wspinając na najwyższy poziom od 2,5 roku). Wydaje się zatem, że inwestorzy słusznie szukają szans na zarobek wśród akcji małych i średnich spółek, ponieważ blue chips mogą uchodzić za "skażone" przez OFE, które mogą zmniejszać zaangażowanie w akcje rozpoczynając właśnie od dużych firm i najpłynniejszych papierów. Poza tym, na WIG20 mocno wpływają akcje banków, których wyniki mogą być słabsze w następstwie spadku cen obligacji skarbowych, obserwowanych w ostatnim czasie i spodziewanych nadal po
podwyżkach stóp procentowych.
Z drugiej strony - pomijając sprawę OFE - polskie problemy z zadłużeniem nie są póki co tak duże jak krajów PIIGS, a zakładane działania choć w żadnym stopniu nie wystarczające, odkładają ich apogeum o lata, a nie tygodnie czy miesiące, jak w przypadku Grecji czy obecnie Portugalii, a wkrótce być może także Cypru i Belgii (w prasie trwa w najlepsze zabawa w typowanie kolejnych bankrutów w strefie). W pewnym momencie przewaga polskiej gospodarki (a nie odpowiedzialności władzy) ponownie może zostać dostrzeżona, zresztą już pojawiają się rekomendacje zakupu złotego.
Emil Szweda, Noble Securities