Ofiaromat na Podlasiu. Wierni podzieleni. "Za dużo cyfryzacji"
W jednym z kościołów na Podlasiu działa ofiaromat, w którym można składać dary, płacąc kartą. Rozwiązanie, wprowadzone w czasie pandemii, budzi mieszane odczucia wśród wiernych. Niektórzy uważają, że kościół powinien "iść z duchem czasu", a inni, że ofiaromaty "się nie przyjmą".
W Polsce działa kilkaset ofiaromatów. Redakcja WP odwiedziła jeden z kościołów, w którym takie urządzenie funkcjonuje od pięciu lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ofiaromat na Podlasiu. Mieszkańcy podzieleni. "To się nie przyjmie"
Postawili ofiaromat. Wierni wpłacają drobne kwoty
- Urządzenie zostało wprowadzone do naszej parafii w okresie pandemii COVID-19. Było to wyjście naprzeciw wszystkim ludziom, którzy chcieliby czuć się bezpiecznie w tym czasie. Teraz mniej osób z tego korzysta - wskazuje w rozmowie z WP ksiądz z parafii pw. św. ap. Piotra i Pawła w Łapach.
Na ekranie urządzenia widzimy, że do wyboru jest kilka kwot datków - 5, 10, 20, 50, 75 i 100 zł. Ofiarę można składać, przykładając np. kartę Visa, MasterCard, ale też sam telefon, na którym dodaliśmy kartę do aplikacji Google Pay.
Dopytywany o kwoty wpłacane przy pomocy tego urządzenia, przyznaje, że ktoś wpłaca "około 200 zł regularnie", ale przeważają "drobne kwoty". Jak podkreśla, do parafii należą głównie osoby starsze, które raczej używają kart.
Myślę, że to jest potrzebne w dzisiejszym świecie, bo wiele osób korzysta wyłącznie z kart. Płacimy kartami w sklepach i punktach gastronomicznych, więc dobrze by było, żebyśmy w ten sposób mogli też złożyć ofiarę - przekonuje duchowny.
Wierni podzieleni. Nie wszystkim podoba się ofiaromat
Postanowiliśmy też sprawdzić, co o ofiaromacie sądzą mieszkańcy. Część z nich zwraca uwagę na komfort wynikający z tego rozwiązania.
- To jest wygodne w czasach, gdy ludzie nie noszą ze sobą gotówki. Jak ktoś chce, to czemu mu tego nie umożliwić w nowoczesny sposób. Sama nie wiem czy bym z tego skorzystała, bo jednak jestem przyzwyczajona, że do kościoła bierze się 2 zł na tacę - zaznacza napotkana przez nas kobieta.
Nie brakuje też bardziej krytycznych głosów.
- Uważam, że kościół powinien się rozwijać i iść z duchem czasu, ale niektóre rzeczy są przesadzone tak jak np. to, że możemy przyłożyć kartę. Nie jest to na miejscu. Kościół to miejsce po to, żebyśmy mogli się pomodlić, a nie po to, żeby pójść z myślą "muszę zapłacić" - komentuje inna mieszkanka.
- Wydaje mi się, że to nie jest dobry pomysł. Ofiara to dobrowolna sprawa. Postęp postępem, ale kościół jest tak tradycyjną instytucją, że to się nie przyjmie - podkreśla kolejna.
Zdaniem innej kobiety, mamy "za dużo cyfryzacji na każdym kroku". - Wolałbym złożyć ofiarę np. w kancelarii kościelnej - przyznaje.
Niektóre parafię zrezygnowały z tradycyjnych tac
Pierwszą parafią, w której wprowadzono ofiaromat, był kościół św. Maksymiliana Marii Kolbego w Mistrzejowicach (woj. małopolskie). Urządzenie zainstalowano w 2019 r. z inicjatywy Karola Sobczyka ze wspólnoty Głos na Pustyni. Podobne sprzęty działają też m.in. w Archikatedrze lubelskiej czy w kościele Matki Boskiej Saletyńskiej na Wyspie Sobieszewskiej w Gdańsku.
Niektóre parafie, kierując się chęcią większej przejrzystości finansowej, zupełnie zrezygnowały z tradycyjnych tac. Jedną z nich jest kościół im. Jezus w Poznaniu. Proboszcz ks. Radek Rakowski podkreśla, że już wcześniej wielu wiernych unikało używania gotówki, więc przejście na nowoczesne metody nie powinno być problematyczne.