Ogłoszenia do tłumaczenia
Ogłoszenia o pracę nawet w polskich firmach naszpikowane są anglojęzycznymi sformułowaniami. To rekrutacyjny standard, modny slang, czy bezsensowne utrudnienia?
14.04.2008 | aktual.: 14.04.2008 16:33
Bez słownika ani rusz
Ubiegając się o pracę w międzynarodowych korporacjach, często aplikować musimy w języku angielskim. W takich sytuacjach nie wystarczy zwykle przyspieszony kurs języka angielskiego. Ogłoszenia kierowane są bowiem do osób, które po angielsku mówią biegle, niemal tak jak w języku ojczystym. Zdarza się także, że choć w danej pracy znajomość języka angielskiego pomocna okaże się tylko czasami i to na poziomie średnio zaawansowanym, aby rozszyfrować ogłoszenie, potrzebny jest na słownik angielsko – polski.
Centrum, czy center
Kiedy już zrozumiemy ogłoszenie i uda nam się przejść do kolejnego etapu rekrutacji, zaprasza się nas do tak zwanego Assessment Center. I tu znów przydać się może słownik. Tymczasem to nic innego jak jedno – lub dwudniowe spotkanie, na którym kandydaci realizują rozmaite zadania. Choć można użyć polskiego zamiennika i powiedzieć „centrum oceny”, specjaliści od rekrutacji często używają angielskiej formy. Warto dodać, że zadania oraz oczekiwane rozwiązania planowane są pod kątem konkretnej rekrutacji. Terminy anglojęzyczne nadużywane są w branży reklamowej i marketingowej. Specjaliści mówią nawet o charakterystycznym slangu w tych profesjach. Czasem jednak nie ma rady i trzeba posłużyć się terminem anglojęzycznym, bo polski brzmi dość absurdalnie lub nie istnieje...
Uwielbiany slang
To naturalne, że poszczególne grupy zawodowe, w sposób mniej lub bardziej uświadomiony wypracowują swój slang. W ten sposób upraszczają rzeczywistość i oszczędzają czas, skracając przekaz do minimum. Przy okazji uproszczeń, do języka polskiego wkradają się anglojęzyczne zwroty. Często zdarza się, że członkowie danej grupy zubożają swój język i może im być nawet trudno komunikować się z osobami spoza niej.
Co na to językoznawcy?
Językoznawcy zwracają uwagę na pozytywne i negatywne aspekty tego zjawiska. Pozytywnym zjawiskiem jest to, że własny język ułatwia grupie komunikację oraz daje poczucie wspólnoty jej członkom.
– Jest wyznacznikiem działań o charakterze zbiorowym, które grupa wypracowuje w ramach dość długotrwałego procesu. Język oczywiście ciągle się zmienia i nie jest dany raz na zawsze. Trzeba jednak pamiętać, że są pewna ramy formalne, wokół których tworzą się zręby komunikacji słownej – tłumaczy Krzysztof Stachura, asystent w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytety Gdańskiego, zauważając jednocześnie, że dziś trudno jest znaleźć grupę społeczna, czy zawodową, której członkowie nie używaliby żadnych zwrotów zapożyczonych z angielskiego.
Budowanie community relations
– Na zasadzie przyzwyczajenia przyjęliśmy mnóstwo określeń pochodzących z języka Szekspira i zaadaptowaliśmy je na nasze potrzeby. Można odnieść wrażenie, że najwięcej słów obcego pochodzenia znajduje się w języku ludzi młodych. Mają na to wpływ przekazy w mediach, popularność samego angielskiego, którego uczymy się na potęgę i moda językowa, zgodnie z którą zapożyczyć możemy najciekawsze słowa i na ich bazie tworzyć nowe, nieznane dotąd formy – tłumaczy Krzysztof Stachura, dodając, że często terminów anglojęzycznych używają pracownicy międzynarodowych firm, czy dużych korporacji, gdzie wymagana jest znajomość specyficznych zwrotów od nazwy stanowiska począwszy – na przykład sales engineer, event director, research executive, poprzez zakres obowiązków – briefing, press release, Web positioning, czy czynności wykonywane w pracy – budowanie community relations.
Przełączanie kodów
Pracownicy nie chcą przekładać tych określeń na polski, nie potrafią, bądź wydaje im się to niestosowne. Możemy jednak mieć do czynienia z sytuacją, w której osoba tak bardzo utożsamia się z grupą i jej hermetycznym językiem, że może mieć trudności z prowadzeniem „normalnej” rozmowy w tak zwanych sytuacjach codziennych. Językoznawcy i specjaliści od komunikacji nazywają takie zjawisko nieumiejętnym przełączaniem kodów, czyli brakiem możliwości dostosowania słownictwa w zależności od kontekstu. Na przykład z partnerem bądź partnerką próbuje się rozmawiać w ten sam sposób, w jaki rozmawia się z szefem, a z rodzicami, jak z kolegami z pracy. W tej drugiej sytuacji zaistnieć może nie tylko bariera międzypokoleniowa, ale również bariera językowa, gdy wtrącane będą angielskie słowa lub też cale frazy. Nieumiejętne przełączanie kodów zwykle prowadzi do językowych nieporozumień.
Czy nie lepiej zatem używać polskich odpowiedników, tym bardziej, że terminy anglojęzyczna nadal są czasem stosowane bez zrozumienia? - Czasem nie ma rady i trzeba posłużyć się terminem anglojęzycznym, bo polski brzmi dość absurdalnie. Wszyscy mówią, że wysyłają „maile” a nie „listele”. Taki zwrot próbowano kiedyś rozpropagować z widocznym dziś efektem – mówi Krzysztof Stachura.
Przewodnik po angielskich nazwach zawodów i stanowisk:
• Account Manager - osoba odpowiedzialna za kontakt z klientem, zwykle reprezentuje firmę w kontaktach z klientem i koordynuje pracę poszczególnych działów w agencji reklamowej.
• Brand Manager - menedżer do spraw marki lub opiekun marki, zazwyczaj samodzielne stanowisko, które wymaga współpracy z przedstawicielami handlowymi.
• Copywriter - osoba odpowiedzialna za stronę tekstową reklamy, czyli za pisanie tekstów i wymyślanie haseł reklamowych, uczestnictwo w tworzeniu strategii marketingowej.
• Developer - osoba szukająca nowych terenów i miejsc pod zaplanowane inwestycje firmy, prowadząca negocjacje i podpisująca umowy kupna gruntów i nieruchomości pod planowane budowy oraz planująca nowe inwestycje.
• Database Manager - menedżer ds. baz danych, opiekuje się bazą danych, doradza klientom, którzy z niej korzystają, zarządza zespołem osób pracujących bezpośrednio z bazą danych, analizuje jakość wprowadzanych danych, zapewnia zgodność procedur i innych przepisów zarówno wewnętrznych danej firmy, jak i tych ustawowo narzuconych.
• Help desk manager - kierownik centrum informatycznego, ustala i pilnuje standardów obsługi klientów.
• Junior Brand Manager - pomaga budować wizerunek marki, planować akcje promocyjne, opracowywać strategie wprowadzania nowego produktu na rynek.
• Key Account Manager - kierownik ds. kluczowych klientów, odpowiada za nawiązywanie i utrzymywanie relacji z kluczowymi klientami, analizuje sytuację na rynku pod kątem ich potrzeb, analizuje także działania konkurencji i negocjuje umowy handlowe.
• Media Buyer - osoba odpowiedzialna za zakup przestrzeni w wybranym medium (na przykład czasu antenowego. Współtworzy strategię reklamową firmy.
• Office Manager - kierownik biura.
• Project Manager - kierownik projektu. Stoi na czele zespołu realizującego dane przedsięwzięcie. Jego obowiązki to także planowanie i wprowadzanie strategii działań w ramach danego projektu, robienie analizy rynku i dostępnych zasobów, opracowywanie biznesplanów, monitorowanie działań i czuwanie nad sprawnością procesów, przygotowywanie sprawozdań.
• Sales Executive - specjalista ds. sprzedaży. Reprezentuje firmę, pozyskując klientów w terenie i na targach, zawiera umowy handlowe, kontroluje sprzedaż na danym obszarze.
• Webmaster - projektuje strony internetowe, zajmuje się zastosowaniem serwisach nowoczesnych technologii, troszczy się o sprawne funkcjonowanie strony www firmy.
(rasz)