Opolskie: Mniej pracodawców zalega z wypłatami, ale na większą kwotę
W woj. opolskim systematycznie zmniejsza się liczba pracodawców, którzy
zalegają z wypłatą wynagrodzeń. Rośnie natomiast kwota zaległych pensji, na wypłatę których
oczekują pracownicy.
16.02.2013 | aktual.: 16.02.2013 21:24
W woj. opolskim systematycznie zmniejsza się liczba pracodawców, którzy zalegają z wypłatą wynagrodzeń. Rośnie natomiast kwota zaległych pensji, na wypłatę których oczekują pracownicy.
Jak podał PAP Okręgowy Inspektorat Pracy w Opolu w ubiegłym roku zaległości dotyczące terminowego regulowania wypłat miało 83 pracodawców z woj. opolskiego. W 2011 r. pracodawców, którzy spóźniali się z wypłatami było 101, a w 2010 r. - 146.
"Systematycznie rośnie natomiast kwota niewypłaconych wynagrodzeń" - powiedział PAP rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Opolu Łukasz Śmierciak.
W 2009 r. było to 2,7 mln zł, w 2010 - 4 mln zł, w 2011 r. - ponad 3,9 mln zł, a w ubiegłym roku już 4,2 mln zł. W woj. opolskim zwiększa się także liczba pracowników, których dotyczą opóźnienia w zakresie terminowego wypłacania pensji. To 11 tys. przypadków.
"Liczba przypadków nie jest tożsama z liczbą pracowników. Zdarzało się, że wobec jednego pracownika pracodawca zalegał z wypłatami kilka razy w ciągu roku. Mieliśmy z tym do czynienia szczególnie w kilku dużych zakładach. Pracodawca mógł zalegać za styczeń i luty, później te pieniądze wypłacił, a w maju pojawiły się kolejne zaległości" - tłumaczył Łukasz Śmierciak.
Opolscy inspektorzy pracy, reagując na skargi pracowników, w 2012 r. wyegzekwowali należności na kwotę przekraczającą 2 mln 630 tys. zł. Na nierzetelnych pracodawców nałożyli także 200 mandatów wystawionych na kwotę 240 tys. zł. Ponadto skierowali do sądu 46 wniosków o ukaranie, w wyniku czego sądy nałożyły grzywny na 83 tys. zł.
"Choć mniej pracodawców ma problemy, przynajmniej przejściowe, z regulowaniem zobowiązań wobec pracowników, to zalegają oni większej liczbie zatrudnionych. Powoduje to wzrost łącznej kwoty niewypłaconych należności" - poinformował PAP Łukasz Śmierciak. "Zdarzają się coraz częściej przypadki, w których pracodawcy próbują oszczędzać na należnych dodatkach do stałej pensji pracowników, np. z tytułu ekwiwalentu za pranie odzieży roboczej, czy należnych kwot za przepracowane godziny nadliczbowe, albo pracę w porze nocnej" - dodał.
Według prorektora Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu, ekonomisty Witolda Potwory wzrost kwoty należności można wytłumaczyć narastającymi odsetkami od niewypłaconych pensji. "To efekt kuli śnieżnej" - mówił. "Natomiast spadająca liczba przedsiębiorstw, w których są zaległości z wypłatami jest związana z tym, że najsłabsi są eliminowani z rynku. Słabe firmy jednak się na nim nie utrzymują i gdy pojawiają się zaległości m.in. wobec pracowników, to bankrutują" - dodał.
W woj. opolskim silny jest przemysł budowlany i usługi związane z budownictwem. "W tej branży stosunkowo łatwo przejść do szarej strefy. Czasem na papierze się pieniędzy nie wypłaca, a na boku pracodawca z pracownikiem się dogadują" - uważa Witold Potwora.
"Mam kilka zgłoszeń z ostatniego czasu dotyczących zaległości w wypłatach. Pochodzą one jedynie z zakładów, w których działa komórka Solidarności" - mówiła PAP przewodnicząca NSZ "Solidarność" regionu Śląska Opolskiego Cecylia Gonet. "Skala tego zjawiska się nasila. Nie tylko na Opolszczyźnie, ale także w całym kraju. Pracodawcy tłumaczą, że jest to skutek kryzysu. Coraz częściej mówi się także o dużych zwolnieniach" - dodała.
Natomiast w Polsce liczba przypadków niewypłacenia pensji wzrosła średnio o 50 proc., z 71,5 tys. do 107,6 tys. przypadków. O 8,6 proc. zwiększyła się liczba pracodawców, których ten problem dotyczył (w 2011 r. - 2,7 tys. pracodawców, w 2012 r. - 2,9 tys.). Zwiększyła się - o 66 proc. - także kwota niewypłaconych należności z tytułu wynagrodzeń i innych świadczeń wskazanych w decyzjach inspektorów pracy: ze 138,8 mln zł do 229,8 mln zł.
Bezrobocie w woj. opolskim jest wyższe od średniej krajowej. Jeszcze w grudniu ub.r. poziom bezrobocia wynosił 14,2 proc. W styczniu przybyło 5 tys. osób bez pracy i poziom wzrósł do 15,5 proc. Pracy nie ma 56,5 tysiąca mieszkańców regionu. Liczba ta wzrośnie w następnych miesiącach, ponieważ w ostatnich dniach trzy firmy zapowiedziały duże zwolnienia grupowe. W ich wyniku zatrudnienie może stracić łącznie nawet 560 osób.
(AS)