Dostał mandat, bo przyjechał spoza miasta? Poszło o parkowanie
Prokuratura w Płocku bada zarzuty mieszkańca Małopolski, który oskarżył straż miejską o dyskryminację kierowców spoza miasta. Kierowca został ukarany za nieprawidłowe parkowanie. Jego zdaniem, niewłaściwie zaparkowanych pojazdów było więcej, kara spotkała jednak tylko jego.
Mieszkaniec powiatu nowotarskiego odwiedził Płock w połowie lipca, aby pomóc swojemu stryjowi - relacjonuje historię "Gazeta Wyborcza". Podczas wizyty zaparkował na ul. Misjonarskiej, sądząc, że nie przeszkadza pieszym i nie blokuje ruchu. Na jego nieszczęście na samochodzie pojawiła się blokada, a strażniczki miejskie wystawiły mu mandat 100 zł i nałożyły blokadę na koła.
Mężczyzna zauważył, że około 15 metrów dalej zaparkowane było auto z lokalnymi tablicami rejestracyjnymi, które nie zostało ukarane. Jego zdaniem, właściciel drugiego pojazdu popełnił to samo wykroczenie.
Hit świąt za 250 zł. Te choinki kupują Polacy. "Przebitka dwa razy"
Mężczyzna postanowił złożyć skargę, argumentując, że w Płocku dyskryminuje się przyjezdnych kierowców. - Byłem zdumiony brakiem zainteresowania ze strony funkcjonariuszek tamtym samochodem - tłumaczył GW.
Skarga na straż miejską
Zarzuty na pracę strażniczek zostały skierowane do lokalnych radnych, którzy uznali je za niezasadne, pochwalając jednocześnie straż miejską za profesjonalizm. Pismo trafiło także na biurko prezydenta Płocka.
Komendant straży miejskiej w Płocku wskazuje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że blokady zakładano zgodnie z przepisami, i dziwi się, dlaczego interweniujący skupia się bardziej na sytuacji innych kierowców. Zdjęcia dostarczone przez kierowcę z Małopolski miały potwierdzać jego zarzuty, ale komendant zaznacza, że zostały wykonane poza czasem interwencji strażników. - Nie można być wszędzie na raz - tłumaczył komendant.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"