Trwa ładowanie...

Oszustwo na rynnę. Fałszywi "Węgrzy" znowu próbują oszukiwać Polaków

Pod Warszawą znowu grasują "udawani Węgrzy". Proponują właścicielom domów wymianę rynien po kosztach, a później żądają kilku tysięcy złotych. - Masakra, dałam się wmanewrować w ten przekręt - napisała nam na dziejesie.wp.pl pani Ewa, którą oszuści zdołali nabrać.

Oszustwo na rynnę. Fałszywi "Węgrzy" znowu próbują oszukiwać PolakówŹródło: East News, fot: Adam Borowy/REPORTER
d23cpic
d23cpic

Mechanizm działania oszustów jest prosty. Pisaliśmy o nim w ubiegłym roku, a teraz rzekomi Węgrzy ponownie zwietrzyli szansę. Coraz wyższe temperatury, zbliżająca się wiosna - te okoliczności sprzyjają remontom. I, jak widać, również wyłudzeniom.

Oszustów zazwyczaj jest kilku. Trzech, może czterech. Parkują przed wcześniej wytypowanym domem, wychodzą z busa i głośno dyskutują, wskazując na uszkodzone, ich zdaniem, rynny. Upewniają się, że przy domu jest jego właściciel lub mieszkaniec.

Gdy pada pytanie, czy może on nieoczekiwanym gościom w czymś pomóc, oszuści przystępują do działania. Czasami nawet nie potrzebują do tego zachęty. Podają się za obcokrajowców, najczęściej Węgrów. Mają śniadą karnację, ale łamaną polszczyzną potrafią się porozumieć.

Zobacz też: Młode kobiety perfidnie oszukały emeryta

Informują, że rynny nie wytrzymają kolejnego deszczu, że mogą zagrażać mieszkańcom i koniecznie trzeba je wymienić. I akurat tak się składa, że mają ze sobą pasujące materiały, których chętnie się pozbędą. Bo akurat wracają z innej budowy. Oczywiście robotę wykonają po kosztach, żeby tylko pozbyć się zalegających w bagażniku rynien.

d23cpic

W ostatnią niedzielę, gdy w całej Polsce temperatury podskoczyły, a ludzie zabrali się za wiosenne porządki w przydomowych ogródkach, oszuści postanowili uderzyć w okolicach Warszawy. A dokładniej pod Piasecznem.

- Trzej "Węgrzy" pojawili się w domu moich rodziców. Błyskawicznie ustalili cenę, po kosztach,150 zł i przystąpili do prac - napisała do nas za pośrednictwem formularza dziejesie.wp.pl pani Ewa. W trakcie całego zajścia nie wiedziała, że ma do czynienia z próbą wyłudzenia.

Coś jednak nie dawało jej spokoju, więc próbowała dowiedzieć się czegoś więcej. Jak przyznała, ojciec jej na to nie pozwolił.

- Po pół godzinie okazało się, że to ich cena za metr bieżący i w sumie trzeba zapłacić 3800 zł. Łaskawie zgodzili się, że zejdą do 3000, a ostatecznie - do 2900 zł - relacjonuje nasza czytelniczka. Pojechała więc do bankomatu i robotnikom za usługę zapłaciła.

d23cpic

Dopiero po powrocie do domu postanowiła poszperać w sieci. - Nie dawało mi to spokoju i wygooglowałam Wasz artykuł przed chwilą. Szkoda mi taty i pieniędzy - napisała.

Czy warto zawiadomić w takiej sytuacji policję? Jak pisaliśmy ubiegłej wiosny, taka groźba może przepędzić oszustów. Ale jeśli tak się nie stanie, to funkcjonariusze mogą mieć związane ręce.

- Cena usługi i sposób jej wykonania to kwestie regulowane przez Kodeks cywilny i policja nie ma tu żadnych kompetencji. Co innego, gdy w grę wchodzą groźby karalne. To już przestępstwo – mówiła nam wówczas rzecznik prasowy łódzkiej policji Joanna Kącka.

Dopóki więc oszuści nie grożą użyciem siły, niewiele da się zrobić. A oszustów znajdziemy w całej Polsce. Regionalne media donosiły o tego typu przypadkach w różnych regionach naszego kraju. Najlepiej więc w takich sytuacjach nie zgadzać się na żadną usługę. Bo później trzeba będzie sporo zapłacić.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? A może też odwiedzili cię oszuści? Napisz nam przez dziejesie.wp.pl

d23cpic
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d23cpic