Oto skąd Solidarność ma pieniądze na protesty
Akcja protestacyjna NSZZ "S" przed Kancelarią Premiera nabiera tempa. "Rzeczpospolita" pyta: ile to będzie kosztować? Rzecznik związku odpowiada. Tyle, ile będzie trzeba.
Droga jest logistyka. Najdroższy transport. Codziennie w miasteczku namiotowym przed Kancelarią Premiera przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego będzie pikietować 600 osób. Codziennie wartę przejmują przedstawiciele innego regionu. Według wyliczeń gazety do wszelkich akcji protestujących w stolicy związek potrzebuje 125 autokarów. Przy obecnych cenach to koszt ok. 250 tys. zł.
10 tys. zł będzie kosztował telebim, który stanie przed sejmem. Kolejny wydatek to katering. Według wyliczeń jednej z firm zapewnienie takiej grupie dwóch posiłków dziennie przez tydzień to wydatek 100 tys. zł!
Protestujący wykosztowali się także na spot reklamowy. Film pokazywano trzy razy przed "Wiadomościami". "Rzeczpospolita" wylicza, że kosztowało to "Solidarność" 60 tys. zł. Wyemitowano go także 64 razy w pasmach regionalnych. To kolejne 100 tys. zł. W sumie daje nam to zawrotną sumę 0,5 mln zł! Skąd związek ma na to pieniądze?!?
Ze specjalnego funduszu strajkowego, tworzonego ze składek i oszczędności. Każdy członek oddaje 0,82 proc. swojej pensji na związek. Co miesiąc na związkowe konta trafia przynajmniej pół miliona złotych - mówi gazecie prezes dużej spółki wydobywczej.
Do tego związki mogą prowadzić działalność gospodarczą. "Solidarność" inwestuje w fundusze, lokaty i nieruchomości - podaje gazeta.
jk - wp.pl / "Rzeczpospolita"