Partyjna lista płac. Kto i ile w partii zarabia?
W tej pracy na brak pieniędzy i możliwości narzekać nie mogą
31.05.2012 | aktual.: 01.06.2012 12:15
Dla siebie i kolegów, czy dla kraju?
Zadaniem polityków jest rozwiązywanie społecznych problemów, zarządzanie majątkiem i finansami publicznymi, dbanie o kontakt z wyborcami. Jak im to wychodzi? Ano, raz lepiej, raz gorzej. Nie jesteśmy zadowoleni z rodzimej klasy politycznej. W sondażu niedawno przeprowadzonym przez TNS Polska, 2/3 ankietowanych uważało, że politycy są niekompetentni. Aż 3/4 – że nie są godni zaufania.
Powszechnie mówi się też, że mają na celu przede wszystkim dobro własne i swojej partii – bo to ona daje im pracę – nie zaś całego kraju. Bardziej złośliwi do listy osób, na których zależy politykom, dorzucają jeszcze… kolesiów.
Czy słusznie? Nie zawsze jest to prawda. W społecznej ocenie tej grupy zawodowej panuje jednak ustalona, wydaje się, raz na zawsze zasada. To właśnie polityków obciąża się za różne niedogodności życia. To oni, zdaniem wielu z nas, ponoszą odpowiedzialność za wszystko, co złe. A skoro tak, to za co płacić im wysokie gaże? Prestiż polityka i działacza nie od dzisiaj należy do najniższych. Historycy wskazują, że ma to swoje korzenie jeszcze w czasach PRL. Świat polityki był wtedy postrzegany jednoznacznie jako zło. Komunistyczni przywódcy stali po drugiej stronie barykady, naprzeciw zwykłego człowieka. Ten pogląd odbija się i na dniu dzisiejszym.
Prestiż mały, a pieniądze duże
W 1999 roku w ankiecie CBOS politycy w tabelach obrazujących zawodowy prestiż społeczny nie mieli czym się pochwalić. Posłowie nie wypadli jeszcze najgorzej. Cieszyli się dużym poważaniem wśród 42 proc. ankietowanych, małym – wśród 21 proc. Znacznie słabiej wypadli wówczas działacze partii politycznych. Oni u 20 proc. respondentów cieszyli się dużym poważaniem. 28 proc. biorących udział w sondażu ich prestiż oceniło jako mały.
Co zmieniło się w ciągu następnych 10 lat? Niemało, ale bynajmniej nie na korzyść tych grup zawodowych. W 2009 w sondażu CBOS zarówno poseł, jak i działacz partyjny wylądowali na szarym końcu listy. Odpowiednio: 24 (w przypadku posła) i 19 proc. zapytanych twierdziło, że ma dla nich duże poważanie. O małym mówiło 36 (poseł) i 40 (działacz) proc. z nich.
Znacznie lepiej zostali ocenieni politycy samorządowi. Burmistrze cieszyli się dużym szacunkiem aż u 42 proc. ankietowanych, a małym tylko u 11 proc. Podobnie było w przypadku starostów. Gorzej – ale i tak lepiej niż posłowie – wypadli miejscy radni. Wynika z tego, że lepsze zdanie mamy o tych politykach, którzy są pod ręką i których działania możemy, chociażby w pewnym stopniu, monitorować.
Niezależnie jednak od posiadanego prestiżu, mało która grupa żyje w tak dobrych warunkach, jak oni. System wynagradzania polityków wykształcił się po 1989 roku i początkowo nie zarabiali oni wcale tak dużo. Płacowe nożyce, oddzielające coraz bardziej zarobki posłów czy senatorów od pensji przeciętnego pracownika, zaczęły rozwierać się w miarę upływu czasu. Gdy Sejm ustalił, że poseł ma zarabiać tyle, ile podsekretarz stanu, oznaczało to awans na wysoką płacową półkę. Na pieniądzach jednak sprawa się nie kończy. One zresztą w polityce wcale nie są największe. Jeśli ktoś ma wiedzę i kompetencje – a takich osób, według obserwatorów, w polskiej polityce nie brakuje – dopiero na politycznej emeryturze ma szanse zarobić naprawdę duże pieniądze. A przy tym zrealizować swoje ambicje. Przykłady? Najbardziej znane to Leszek Balcerowicz, Jan Krzysztof Bielecki czy nawet Lech Wałęsa, chociaż on sam, zapewne, by się z tym nie zgodził.
TK/JK