Perełka w cieniu polskiego kurortu. "To inny świat"
Inny świat - to określenie padające często z ust osób, które w trakcie pobytu nad polskim morzem zdecydowały się na krótką wycieczkę za zachodnią granicę. Niemal prosto z deptaku w Świnoujściu trafiają one do Ahlbeck - niewielkiego niemieckiego kurortu pełnego willi pamiętających przełom XIX i XX wieku.
Dlaczego składając wizytę w Świnoujściu warto zapuścić się nieco bardziej na zachód i przekroczyć granicę z Niemcami? Zacznijmy od tego, że droga łącząca oba kurorty to atrakcja sama w sobie. Równa asfaltowa ścieżka ciągnie się kilometrami przez las, który gdzieniegdzie przecinają drogi prowadzące na plażę nudystów. Ale bez obaw, sama plaża ukryta jest przed oczami postronnych przechodniów ścianą drzew.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowa wizytówka Łodzi? W majówkę były tłumy. Ludzie zaskoczeni cenami
Tablica umieszczona przy trasie informuje, że w dniu otwarcia, w 2011 roku, promenada została najdłuższą transgraniczną promenadą w Europie. Jej łączna długość (a prowadzi ona jeszcze do dwóch dalej położonych niemieckich miejscowości - Heringsdorf i Bansin) to 12 km.
Z racji tego dystansu wspomnianych wcześniej turystów pieszych jest stosunkowo niewielu. Większość decyduje się na pokonanie trasy rowerem. Trudno się temu dziwić, bo droga rowerowa jest szeroka i dobrze utrzymana, a sam przejazd w porównaniu do pokonywania promenady na nogach zajmuje dosłownie chwilę.
Po drodze należy jednak co najmniej dwukrotnie zejść z jednośladu. Pierwszym takim miejscem jest piesze przejście graniczne (nawiasem mówiąc nieco dalej w głębi lądu jest także drugie - dla zmotoryzowanych), a nakaz pokonania go pieszo regulują znaki drogowe. Jednocześnie możemy także natknąć się na tabliczkę w języku polskim informującą, że w uzdrowiskach nadmorskich pobierana jest opłata klimatyczna. I to będzie właśnie powód drugiego zatrzymania.
Kontrowersyjna opłata
Władze Ahlbeck prowadzą dość kontrowersyjną politykę polegającą na pobieraniu opłat od każdej osoby przekraczającej granicę. Musimy ją uiścić nawet jeżeli zamierzamy spędzić w okolicach uzdrowiska kilka minut. Automaty umożliwiające kupno biletu znajdują się kilkaset metrów za granicą i obsługują płatności kartą i gotówką. Wysokość takiej opłaty to 3,3 euro w trakcie sezonu i 2,7 euro poza sezonem (od listopada do końca marca). To równowartość odpowiednio 14 i 11 zł.
Egzekucję przepisów zapewniają krążący po promenadzie kontrolerzy. O tym, że nie warto wszczynać z nimi konfliktu, przekonał się kilka lat temu czytelnik money.pl. Interwencja o mały włos nie zakończyła się wezwaniem niemieckiej policji.
Złośliwi nazwali opłatę nakładaną przez niemiecki samorząd podatkiem od oddychania, ale to nie do końca prawda. Środki są wykorzystywane do utrzymywania zieleni na promenadzie, czyszczenia plaży i publicznych toalet i opłacania ratowników. Dają posiadaczowi biletu także możliwość bezpłatnego korzystania z regionalnych linii autobusowych i zniżki na niektóre lokalne atrakcje, m.in. na słynne Termy Bałtyckie.
Ceny w Ahlbeck
Opłacenie opłaty klimatycznej może być jednak tylko początkiem wydatków, jeżeli zdecydujemy się zostać w uzdrowisku na dłużej. Co nie znaczy, że po niemieckiej stronie granicy jest drogo. Ceny jedzenia być może jeszcze kilka lat temu stanowiłyby dla przeciętnego polskiego turysty przeszkodę, dzisiaj nie robią już jednak wrażenia. W pierwszej linii zabudowań jest wiele restauracji i kawiarni. W jednej z nich za risotto zapłacimy około 15 euro (64 zł). Pizza to wydatek 11 euro (47 zł).
Pod względem gastronomii nie jest więc być może wykwintnie, za to po kilku latach szalejącej w Polsce inflacji zrobiło się całkiem przystępnie cenowo. Dla porównania - tuż po przekroczeniu granicy w powrotną stronę możemy natrafić na hotelową restaurację, w której ceny polecanych dań wahają się od 37 do 110 zł.
Klimat Ahlbeck budują jednak nie doznania kulinarne, a wizualne. Miejscowość pełniła w dawnych latach rolę uzdrowiska cesarskiego, wiele budynków pamięta jeszcze XIX w. Większość stojących wzdłuż nadmorskiej promenady pałacyków to małe dzieła sztuki, przy których warto zawiesić oko na dłużej.
Wille pełnią obecnie rolę pensjonatów, ale przyjemność zanocowania w takim miejscu może mocno nadwyrężyć portfel. Ceny na platformach rezerwacyjnych w trakcie wakacji oscylują w granicach 1000 zł za dobę za pokój dla dwóch osób.
Cisza - najpiękniejsza muzyka Ahlbeck
Ogromne wrażenie robi także plac w centrum miasteczka, który prowadzi na drewniane molo zbudowane w 1899 r. W jego centralnej części stoi charakterystyczny secesyjny zegar. Wielu przechodniów zatrzymuje się w pobliżu, by posłuchać saksofonisty, grającego popularne popowe piosenki.
Jeśli chodzi o doznania słuchowe, to jednak nie aranżacje hitów pop zapadają w pamięć najbardziej. Ahlbeck można zapamiętać z ciszy. Tak, w trakcie dwugodzinnego pobytu w dawnym uzdrowisku nie słyszeliśmy żadnej innej muzyki. To kolejne zderzenie dwóch światów, bo na wybrzeżu po polskiej stronie rządzi disco polo, akordeony i dobiegające z pawilonów wykonania karaoke.
Po polskiej stronie mamy więc niekończącą się imprezę z rozkręconymi na pełen regulator głośnikami, po niemieckiej króluje dystyngowana cisza. Ahlbeck warto jednak odwiedzić niezależnie od tego, czy jesteśmy fanami wypoczynku tego drugiego typu. Miasteczko stanowi oazę spokoju, pełną perełek architektonicznych przenoszących gości ponad 100 lat w przeszłość.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl