Piechociński w rocznicę Euro krytycznie ws. Stadionu Narodowego
W przeddzień rocznicy pierwszego gwizdka na Euro 2012 wicepremier Janusz Piechociński ocenił, że budowa Stadionu Narodowego w Warszawie była błędem. Jak podkreślił, dziś władze, nauczone rachunkiem ekonomicznym, inaczej konfigurowałyby projekty na mistrzostwa.
- Sygnalizowałem te problemy, które dziś się potwierdziły, choćby to, że w Warszawie można było rozwiązać problem inaczej. Po obu stronach Wisły w odległości niecałych dwóch kilometrów nie musiały stać dwa duże stadiony, a dziś musimy się zastanawiać, w jaki sposób je wypełnić - powiedział w piątek w Warszawie wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński.
W stolicy są dwa nowoczesne stadiony - Narodowy w okolicach Ronda Waszyngtona oraz położony niedaleko stadion Legii Warszawa.
Wicepremier mówił dziennikarzom, że dziś rządzący, nauczeni rachunkiem ekonomicznym, "inaczej konfigurowaliby projekty" na Euro. Podkreślił, że przypominają mu się teraz doświadczenia Portugalii, która po swoim Euro demontowała część konstrukcji stadionów.
Jak zaznaczył, był jedynym politykiem, który na przełomie lat 2006/2007 mówił bardzo wyraźnie, że budowanie przez władze miasta Warszawy i władze ówczesnego ministerstwa sportu dwóch obiektów, to poważny błąd i będzie to miało konsekwencje. - Często musimy się uczyć niestety na własnych błędach, wyciągajmy z tego wnioski - apelował.
Wicepremier przestrzegał też przed popełnianiem kolejnych błędów. Jako negatywny przykład podał Kraków, gdzie - jak mówił - są dwa stadiony, a teraz powstaje jeszcze hala widowiskowo-sportowa. Jego zdaniem jeden z tych stadionów można by przebudować, przykryć dachem i przekształcić w wielofunkcyjny obiekt sportowy.
- Bardzo ważne, żeby przygotowując się do nowych wyzwań (...) mierzyć siły i zamiary właściwie, aby one były maksymalnie rynkowe, bo obiekty sportowe, gdy nie toczą się na nich rozgrywki, to także jest koszt w bieżącym utrzymaniu - przypominał.
Piechociński zwracał uwagę, że turniej w Polsce i na Ukrainie nałożył się na światowy kryzys gospodarczy. - W związku z tym te dane z 2006 r., 2007 r., nasze obietnice, deklaracje zostały mocno skorygowane w dół - podkreślał.