PIP prześwietla firmę szefa, który chciał zabić pracownika
Szymon F. (29 l.) i jego kumpel Mateusz R. (21 l.) siedzą w areszcie, bo posiekali tasakiem kolegę z pracy, Dominika B. (23 l.), gdy ten upomniał się o zaległą pensję. Napastnicy mają teraz poważny problem. Nie dość, że bandytom grozi dożywocie, to jeszcze zajęli się nimi urzędnicy z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie
10.09.2013 | aktual.: 04.11.2013 14:26
Jak ustalił Fakt, inspektorat pracy bardzo ściśle współpracuje z prokuraturą zajmującą się próbą zabójstwa pod Grójcem. – Nasz radomski oddział sprawdza firmę należącą do napastnika Szymona F. Poza tym kontrolujemy również inwestycję, na której pracował napadnięty mężczyzna – mówi Maria Kacprzak-Rawa, rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie.
Polecamy: "Emeryt" zawyżał mundurowym
Dominik B. był zatrudniony w firmie swego oprawcy na czarno. Pracował na budowach. Gdy zgłosił się do szefa po zaległą wypłatę 2000 zł, ten wpadł w furię. Z pomocą innego (zaufanego) pracownika Mateusza R. wywiózł ofiarę do lasu. Kazał mu wykopać grób, po czym próbował tasakiem odrąbać mu głowę!
Zaatakowany osłonił głowę rękami, ale za to stracił pięć palców. Przeżył, bo udawał martwego, a teraz dochodzi już do zdrowia pod opieką lekarzy. Palce udało mu się przyszyć. Bezwzględni bandyci są już zatrzymani. Za próbę zabójstwa grozi im nawet dożywocie. Oprócz tego właściciel firmy może zapłacić 5 tys. zł kary za nielegalne zatrudnianie pracownika.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Zabił żonę na oczach Matki Boskiej!