Początek końca KRUS
Od 1 marca 2012 roku budżet państwa przestanie finansować składkę na ubezpieczenie zdrowotne rolników. Przepisy trzeba będzie zmienić zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego.
07.01.2011 | aktual.: 07.01.2011 10:52
Zdaniem Jacka Adamskiego z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan zabraknie czasu i woli politycznej na rzetelną reformę, bo żaden z właściwych resortów, czyli finansów, zdrowia i rolnictwa, a także zespół ministra Michała Boniego, nie rozpoczął jeszcze nad nią prac.
Jacek Adamski uważa, że w ostatniej chwili zostaną przyjęte rozwiązania uproszczone i prowizoryczne - jakaś stawka ryczałtowa albo objęcie najbogatszych rolników systemem obowiązkowych składek na ubezpieczenie zdrowotne. Nie zgadza się z tym minister rolnictwa i rozwoju wsi, Marek Sawicki.- Konfederacja Pracodawców nie jest w tej kwestii wyrocznią. Jej eksperci nie potrafią zająć się ZUS, a wrzucają kamyczek do cudzego ogródka - dodaje .
Minister dodał, że adresatem wyroku Trybunału Konstytucyjnego są przede wszystkim Sejm i Senat. Trybunał zakwestionował ustawę, więc do posłów należy pierwsza inicjatywa legislacyjna. Marek Sawicki przypomniał, że projekt ustawy mogą zaproponować również rząd i obywatele. Zapewnił, że jeśli Sejm tego nie zrobi, to pojawi się pomysł z rządu.
Zdaniem Wiktora Szmulewicza, prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych, najprościej byłoby odliczyć składkę na ubezpieczenie zdrowotne rolników od ryczałtowego podatku gruntowego, który wpłacają do gmin wszyscy rolnicy. - Państwo powinno samorządom te straty zrekompensować - dodaje Szmulewicz.
Ocenia on, że jeśli rolnicy zostaliby od marca przyszłego roku pozbawieni dostępu do bezpłatnej opieki lekarskiej, byłaby to porażka rządu. Według wielu ekonomistów reformę systemu ubezpieczeń dla rolników należy zacząć od wprowadzenia systemu liczenia dochodów w gospodarstwie. Ci rolnicy, którzy by je osiągali, płaciliby podatki oraz składki, w tym na własne ubezpieczenie zdrowotne.
Inne rozwiązania utrwalają niekorzystną strukturę agrarną na polskiej wsi, a jej mieszkańcom uniemożliwiają faktyczne wychodzenie z biedy. - Liczenie dochodów wiąże się z prowadzeniem księgowości, a więc kosztami, które mogą być większe niż zyski rolników - uważa Krajowa Rada Izb Rolniczych. Przypomina, że 90% mieszkańców wsi nie ma żadnych dochodów i musiałoby przejść pod opiekę socjalną państwa.
Czy zmiany związane z ubezpieczeniem zdrowotnym rolników, które wchodzi w skład Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, to dobry moment na reformę całego systemu?
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki uważa, że propozycja ministra Michała Boniego, by rozpocząć poważną debatę o modyfikacji Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, jest warta rozważenia. Ocenia, że jest ona rzetelna i profesjonalna, bo jego zdaniem ma służyć uzdrowieniu systemu rent i emerytur i nie jest nagonką na KRUS. Minister Sawicki dodaje, że minister finansów i szef zespołu doradców premiera rozpoczęli naprawę systemu emerytalno-rentowego od zmian w otwartych funduszach emerytalnych, które generowały największy dług w państwie oraz od reformy ZUS, a nie od awantury o KRUS.
Zauważa, że prace zespołu ministra Boniego nad zmianami, z udziałem także przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa, trwają już dwa lata i gdy będą gotowe, zostaną przedstawione społeczeństwu do konsultacji.
Profesor Krzysztof Rybiński, rektor Wyższej Szkoły Ekonomiczno-Informatycznej twierdzi, że Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego należy zreformować, poczynając od nazwy, która jest myląca. - Dla ogromnej rzeszy rolników jest to system pomocy społecznej, a nie emerytalny - przekonuje.
Krzysztof Rybiński mówi, że państwa nie stać na dotowanie KRUS 15 miliardami zł rocznie, podczas gdy finanse publiczne są w opłakanym stanie. Jego zdaniem Kasę należy zmieniać także dlatego, że konserwuje ona sytuację społeczną. Według Krzysztofa Rybińskiego rolników jest za dużo i twierdzi on, że powinni oni poszukać miejsc pracy w innych sektorach gospodarki.
Dodaje, że KRUS jest w części niesprawiedliwy społecznie, bo nawet bardzo zamożni rolnicy płacą do niego niższe składki niż kasjerka w Biedronce.
- Rachunek, że państwo dopłaca do KRUS 15 miliardów zł rocznie jest fałszywy- mówi Wojciech Nagel, ekspert Business Centre Club. Jego zdaniem jest to 9 miliardów, bo należy uwzględniać także 6 miliardów zł, które ludność rolnicza wpłaca z tytułu podatku gruntowego. - 20 miliardów zł dopłaca państwo do emerytur służb mundurowych, sędziów i prokuratorów - wylicza.
Wojciech Nagel twierdzi, że z tymi rozwiązaniami trzeba zrobić porządek, bo nie ma dziś możliwości ani finansowych, ani demograficznych, żeby społeczeństwo funkcjonowało w wielu zróżnicowanych pod względem przywilejów systemach emerytalnych.
Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych uważa, że najpierw trzeba zdefiniować, co to jest gospodarstwo rolne i kto ma prawo uczestniczenia w KRUS. Dziś należą do niego osoby zamożne, które są właścicielami kilku hektarów ziemi, ale z rolnictwem nie mają nic wspólnego.
Prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych Władysław Serafin zadeklarował, że rolnicy są otwarci na dialog i że chętnie zgodzą się na wprowadzenie podatku dochodowego w rolnictwie. Serafin wyraził przy tym wątpliwość, czy chce tego również rząd. Jego zdaniem państwo zaczyna szukać oszczędności w wydatkach i nazywa to reformą KRUS.
Witold Michałek, ekspert BCC do spraw gospodarki mówi, że nikt tak naprawdę nie ma dobrego pomysłu, jak połączyć zmiany KRUS z reformą podatków i zdrowotną. Wiadomo, że musi to nastąpić w porozumieniu z rolnikami.