Podsumowanie tygodnia

Najistotniejszymi wydarzenia tego tygodnia były decyzje monetarne Banku Anglii oraz Europejskiego Banku Centralnego, jak również wypowiedzi Jeana Tricheta oraz Bena Bernanke szefów EBC oraz amerykańskiego FED-u.

Podsumowanie tygodnia
Źródło zdjęć: © AMB Consulting

09.10.2009 | aktual.: 09.10.2009 16:33

Najistotniejszymi wydarzenia tego tygodnia były decyzje monetarne Banku Anglii oraz Europejskiego Banku Centralnego, jak również wypowiedzi Jeana Tricheta oraz Bena Bernanke szefów EBC oraz amerykańskiego FED-u.

Pojawiły się spekulacje dotyczące możliwości zmiany charakteru polityki monetarnej na świecie szczególnie po zaskakującej decyzji Banku Australii, który podniósł w tym kraju koszt pieniądza po tym jak stwierdzono, że nie ma konieczności utrzymywania tak luźnej polityki monetarnej oraz zapowiedziano dalsze zaostrzanie polityki monetarnej. Według analityków na następny taki ruch zdecyduje się w I kwartale 2010 roku norweski bank centralny, co już obecnie dyskontowane jest na parze NOK/PLN, która w piątek 9 października osiągnęła najwyższy od czerwca 2009 roku poziom 0,51 PLN za norweską koronę.

Opublikowane w tym tygodniu dane makroekonomiczny zeszły na drugi plan i pozostały bez większego wpływu na rynek walutowy. Jednocześnie jednak ich odczyty nie zachwyciły potwierdzając zagrożenie gorszymi perspektywami dla gospodarki światowej na najbliższe sześć miesięcy.

Polityka monetarna

Bank Anglii zgodnie z oczekiwaniami pozostawił stopy procentowe na niezmienionym, rekordowo niskim poziomie 0,5% i jednocześnie zdecydował się nie podwyższać kwoty (175 mld GBP) przeznaczonej na ilościowe luzowanie polityki monetarnej a spekulowano, że tak zrobi. Nie zmienia to faktu, że charakter polityki monetarnej nie zmienia się i pozostaje ona ekspansywna. Pozostałe 15 mld GBP przedstawiciele tej instytucji planują do końca listopada przeznaczyć na kontynuację skupu komercyjnych i państwowych papierów skarbowych a na następnym posiedzeniu zdecydują oni, czy ostatecznie nie powiększą kwoty przeznaczonych na ich skup i nie przedłużą terminu wygaśnięcia tego programu.

Również zgodnie z oczekiwaniami Europejski Bank Centralny pozostawił koszt pieniądza na rekordowo niskim poziomie 1,0%. Przedstawiciele tej instytucji mają zamiar jak najdłużej utrzymać najniższe stopy procentowe w obawie przed kolejną falą kryzysu gospodarczego. Instytucja ta chce również wesprzeć dodatkowo gospodarkę Strefy euro, której eksporterzy tracą swoją przewagę konkurencyjną przez dynamiczną aprecjację euro wobec walut głównych partnerów handlowych Eurolandu.

Przedstawiciele Banku Anglii, jak zostało wyżej wspomniane, w obawie przed kolejną falą kryzysu zamierzają w listopadzie zwiększyć o 25 mld GBP kwoty przeznaczone na skup toksycznych aktywów i państwowych papierów dłużnych. Propozycję tą złożył już na wrześniowym posiedzeniu tej instytucji Mervin King, jednak została ona wtedy odrzucona.

Innym zagrożeniem jest fakt prowadzenia przez brytyjski rząd bardzo luźnej polityki monetarnej, która doprowadzając w średnim i długim terminie do wzrostu presji inflacyjnej zmusi Bank Anglii do wcześniejszego od założeń zaostrzenia polityki monetarnej. Wzmożone wydatki rządowe, tym samym rosnące zadłużenie publiczne i z roku na rok coraz wyższy deficyt budżetowy połączone z wysokimi rynkowymi stopami procentowymi mogą stłumić obecne odreagowanie gospodarcze i spowodować kolejną falę kryzysu gospodarczego.

Podobne zagrożenie stoi przed Europejskim Bankiem Centralnym, który będzie zmuszony zaostrzyć politykę monetarną, jeśli europejskie rządy nie podejmą decyzji mających na celu ponowne zaostrzenie polityki fiskalnej po okresie wzmożonych wydatków rządowych mających na celu pobudzanie rozwoju lokalnych gospodarek. Prezes EBC Jean Trichet już po wrześniowym posiedzeniu tej instytucji ostrzegał europejskie rządy przed scenariuszem wysokich deficytów budżetowych oraz wysokich stóp rynkowych. Sygnały płynące ze strony europejskich rządów są mieszane. Niemiecka kanclerz Angela Merkel sprzeciwia się kolejnym cięciom podatków planowanym przez liderów partii, które mają wejść w koalicję, natomiast prezydent Francji Nicolas Sarkozy popiera zwiększenie wydatków rządowych w celu pobudzenia gospodarczego. Według prognoz UBS deficyty budżetowe pięciu największych europejskich gospodarek wzrosną w 2010 roku do poziomu 6,7% PKB z obecnego poziomu 6,2% PKB na rok 2009. Poziom ten ponad dwukrotnie przekracza limit ustalony w
Europejskim Pakcie Stabilizacji i Rozwoju (3,0% PKB). Tym samym nie widać dążenia europejskich rządów do rzeczywistego zacieśnienia polityki fiskalnej w przyszłym roku.

Efektem dla rynku walutowego konieczności rozpoczęcia zacieśniania polityki monetarnej przez EBC i Bank Anglii będzie dynamiczna aprecjacja wspólnej waluty i brytyjskiego funta wobec pozostałych walut ( w tym w szczególności w stosunku do dolara) co odbije się na zyskach europejskich i brytyjskich eksporterów. Wspólna waluta ma szansę zyskiwać również w stosunku do funta jeśli obecny korzystny dla euro dysparytet stóp pomiędzy Wielką Brytanią a Eurolandem utrzyma się. Strefa euro

Na początku tygodnia poznaliśmy kolejne dane z europejskiej gospodarki tym razem dotyczące wrześniowych nastrojów konsumentów oraz indeksu PMI dla sektora usług w tym samym okresie. Obie figury były lepsze od poprzednich z sierpnia i indeks nastrojów wzrósł do poziomu -12,6 pkt a menedżerowie ocenili koniunkturę w sektorze usług (indeks PMI) na poziom 50,9 pkt , co wskazuję na powrót rozwoju (powyżej 50 pkt).

Druga rewizji dynamiki europejskiego PKB za II kwartał bieżącego roku jednak już tak nie zachwyciła. Produkt Krajowy Brutto krajów Strefy euro skurczył się w okresie od marca do maja 2009 roku o 0,2% kw/kw oraz o 4,8% w stosunku do II kwartału 2008 roku. Ta rewizja w dół wcześniejszych odczytów na poziomach odpowiednio -0,1% kw/kw oraz -4,7% r/r spowodowana była niższymi niż wcześniejsze oszacowania dynamikami konsumpcji, inwestycji oraz eksportu. II kwartał 2009 roku zakończył się 1,5% spadkiem inwestycji, jedynie 0,1% wzrostem konsumpcji oraz 1,5% ograniczeniem eksportu. Wskazuje to na fakt głębszej od wcześniej szacowanej recesji, która miała miejsce pomimo rozpoczęcia wdrażania programów stymulujących gospodarkę już w marcu 2009 roku.

Środowy odczyt dynamiki niemieckich zamówień przemysłowych był nieco wyższy od oczekiwań (1,3% m/m wobec prognoz na poziomie 1,2% m/m), jednak warto zauważyć, że figura ta była znacznie niższa od wcześniej odnotowanych wzrostów o (3,5% do 4,5% m/m) w miesiącach od maja do lipca. Może być to związane z wyczerpaniem się w sierpniu środków rządowych przeznaczonych na dopłaty promujące zamianę starych aut na nowe a to właśnie ożywienie w przemyśle motoryzacyjnym miało swoje przełożenie w takim wyraźnym wzroście zamówień przemysłowych w miesiącach letnich. Obecnie brak tych programów stymulacyjnych może doprowadzić do ponownego ograniczenia się popytu na środki trwałego użytku a tym samym na pogorszenie się koniunktury między innymi w niemieckim przemyśle.

Stany Zjednoczone

W tym tygodniu mniejszy od założeń okazał się roczny spadek cen nieruchomości w 20 największych metropoliach (-13,3% r/r) a w całym sierpniu ceny te wzrosły o 1,6% . Pozytywny wydźwięk tej informacji został zakłócony odczytem nastrojów amerykańskich konsumentów, których miernik, indeks Conference Board wyniósł 53,1 pkt wobec spodziewanych 57 pkt i skorygowanych do góry z poprzedniego miesiąca 54,5 pkt.

W czwartek 8 października okazało się, że tygodniowa liczba nowych bezrobotnych spadła niespodziewanie do poziomu 521 000 najniższego od 10 miesięcy. Bardziej miarodajna liczba osób kontynuujących pobieranie zasiłków spadła o 72 000 do poziomu 6,04 miliona. Pomimo, że figury te były zaskakująco lepsze należy spojrzeć z szerszej perspektywy na bardzo złą sytuację na amerykańskim rynku pracy. Dynamika zwolnień we wrześniu ponownie wzrosła a analitycy Goldman Sachsa prognozują, że stopa bezrobocia w USA wzrośnie do końca 2010 roku do poziomu 10,5%. Stanie się tak pomimo oczekiwanego powrotu gospodarki amerykańskiej do wzrostu gospodarczego. Dynamika PKB będzie jednak za słaba, aby odtworzono obecnie zlikwidowane miejsca pracy.

Rynek krajowy

Polski rynek walutowy w minionym tygodniu w związku z brakiem krajowych publikacji makroekonomicznych był przede wszystkim pod presją nastrojów na rynkach międzynarodowych. Największy wpływ jednak na notowania złotego miały przede wszystkim wydarzenia związane bezpośrednio z gospodarką Łotwy. Wprawdzie świadomość inwestorów na świecie co do różnic między poszczególnymi gospodarkami Europy Środkowo-Wschodniej jest nieporównywalnie większa aniżeli na początku kryzysu finansowego, to pewnych powiązań i towarzyszących im sentymentów między krajami regionu nie da się zupełnie wyeliminować. I widać to było dokładnie w kończącym się tygodniu. Negatywne wiadomości z łotewskiej gospodarki, gdzie coraz bardziej prawdopodobna jest dewaluacja łata, natychmiast znalazły odzwierciedlenie w notowaniach walut regionu, takich jak złoty, korona czeska czy węgierski forint. Doniesienia z Łotwy są o tyle istotne, że uświadamiają inwestorom, że o żadnym końcu recesji, przynajmniej jeżeli mowa o krajach naszego regionu, nie ma
mowy. Był to w minionym tygodniu na tyle istotny impuls dla rynku, że przytłumił zaburzenia polityczne w kraju, gdzie premier Donald Tusk w wyniku afery hazardowej zdymisjonował wicepremiera, pięciu ministrów i jednego wiceministra. Bez wpływu na notowania rodzimej waluty pozostała również informacja o przyjęciu w poniedziałek przez rząd budżetu na przyszły rok, który zakłada deficyt budżetowy na poziomie 52,2 mld PLN. Sprawę budżetu skomentował Narodowy Bank Polski, który w raporcie „Polska wobec kryzysu gospodarczego” ostrzega o możliwości przekroczenia przez deficyt sektora finansów publicznych w 2009 roku poziomu 5,7 proc. PKB a w przyszłym roku nawet 7 proc. PKB. Informacje te były już w cenach, więc nie obserwowaliśmy bezpośredniej reakcji kursu par złotowych na te doniesienia.

Tomasz Szecówka
Radosław Jaszczak
AMB Consulting

eurozłotydolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)