Polacy podzieleni w sprawie kominków. Na wsi nie chcą zakazu palenia
Zakaz palenia w kominkach na Mazowszu wywołuje sporo kontrowersji. Jeśli ktoś zechce rozpalić sobie ogień w domu, będzie musiał wcześniej sprawdzić stan powietrza. Ogień w kominku w tzw. dzień smogowy będzie oznaczał przynajmniej 500 złotych mandatu. Jak na ten zakaz reagują Polacy?
Z badań przeprowadzonych na zlecenie money.pl wynika, że Polacy są mocno podzieleni w kwestii zakazu, gdyby takie prawo miało obowiązywać na terenie całego kraju.
Za wprowadzeniem zakazu palenia w kominkach w "dni smogowe" opowiada się 38 proc. badanych – połowa z nich jest zdecydowanie na tak, połowa wybrała w panelu Ariadna odpowiedź "raczej tak".
Jednocześnie przeciwnikami takiego zakazu jest 39 proc. badanych, tu delikatnie przeważa opcja "raczej nie" (21 proc.), ale zdecydowanie przeciwnych jest 18 proc. respondentów. Różnice są jednak minimalne, a podział pół na pół - wyraźny.
Demencja smogowa. Zanieczyszczenia wpływają na seniorów
Odmienne podejście i mniejszą polaryzację w podejściu do zakazu widać jednak po przeanalizowaniu miejsca zamieszkania badanych.
Mieszkańcy małych i średnich miast po równo popierają i potępiają zakaz, ale większe miasta i wsie są bardziej zdecydowane. Respondenci ze wsi są zwolennikami palenia w kominku – za jest 42 proc. badanych. Przeciwnicy to mniejszość, ale znacząca – 28 procent.
Z kolei mieszkańcy dużych miast są zwolennikami zakazu palenia w kominku w dni smogowe – zakaz poparłaby prawie połowa (49 proc.) respondentów, przeciwko niemu byłaby prawie jedna trzecia (32 proc.).
Jednocześnie Polacy nie chcą drakońskich kar za rozpalenie kominka mimo (ewentualnego - podkreślmy) ogólnopolskiego zakazu. Największa grupa, 44 proc. wycenia to przewinienie na maksymalnie 100 złotych.
Za karą przewyższającą 1000 złotych jest 17 proc. respondentów, 16 proc. uważa, że powinna ona wynosić od 200 do 500 złotych. Najmniej zwolenników mają kary z przedziałów: 500-1000 zł (12 proc.) i 100 – 200 zł (11 proc.).
Ilu osób mógłby dotknąć zakaz?
Liczba kominków w Polsce jest ciągle zagadką. Władze Krakowa szacują ich liczbę na 12 tysięcy, podobny odsetek może być w innych polskich miastach. W Warszawie byłoby ich więc ok. 30 tysięcy, w Poznaniu ok. 10 tysięcy. Jednocześnie spada liczba osób regularnie używających kominków.
Z raportu "Efektywność energetyczna w Polsce" wynika, że drewno spala się w ponad 3 milionach budynków. Inne dane wskazują na to, że mniej więcej w połowie domów jednorodzinnych spalane jest drewno – zarówno w piecach, jak i kominkach.
Tymczasem kominki i spalanie drewna, powszechnie uważane za bardziej ekologiczne niż grzanie się węglem, przyjazne dla środowiska, wcale takie nie jest.
Przedstawiciele Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu udowodnili, że paleniska w domach są poważnym źródłem zanieczyszczeń – zarówno tych, które ulatują kominem, jak i takich, które zatruwają powietrze w domu czy mieszkaniu.
Proste badanie pyłomierzem wykazało, że w kilka minut po rozpaleniu kominka w pokoju przekroczona została norma dobowa pyłu PM10 - 50 mikrogramów na metr sześcienny.
Kilkanaście minut później jego stężenie sięgnęło 200 mikrogramów, następnie ustabilizowało się na poziomie 250 mikrogramów. Co więcej – do badania używano kominka ze szklanymi drzwiczkami. Stężenie wzrastało jeszcze mocniej podczas ich otwierania i dorzucania drewna. To wartości alarmowe - przy takich stężeniach zanieczyszczeń w miastach wydaje się zalecenia, by osoby chore i seniorzy nie wychodzili na ulice a transport zbiorowy staje się darmowy.