Polak potrafi, czyli tak wyłudza się pieniądze z banku
Miesiąc po starcie Alior Synca okazuje się, że jego oferta jest na tyle atrakcyjna, iż część osób postanowiła spróbować wyłudzić pieniądze na 5 proc. cashbacku. Bank szybko się zorientował i dziś kilka osób czeka spotkanie z policją.
12.07.2012 | aktual.: 12.07.2012 12:16
Miesiąc po starcie Alior Synca okazuje się, że jego oferta jest na tyle atrakcyjna, iż część osób postanowiła spróbować wyłudzić pieniądze na 5 proc. cashbacku. Bank szybko się zorientował i dziś kilka osób czeka spotkanie z policją.
Wczoraj na facebookowym profilu Alior Sync pochwalił się, że po raz pierwszy zwrócił swoim klientom pieniądze za płatność kartą w internecie. Zwrot jest niebagatelny i wynosi 5 proc. kwoty zakupów. Nic dziwnego, że zakupy w sieci nabijają Syncowi kolejnych klientów. Chwaląc się bank jednocześnie ostrzegł nieuczciwe osoby przed próbami wyłudzenia pieniędzy na 5 proc. cashbacku.
- Pojawiły się próby nieuczciwego pozyskania premii, np. poprzez realizowanie fikcyjnych transakcji, co w świetle prawa stanowi przestępstwo oszustwa. Przypominamy, że prowadzimy aktywny monitoring transakcji. Kilkanaście spraw związanych z próbą nieuczciwego wzbogacenia się byliśmy niestety zmuszeni skierować do prokuratury - napisał Alior Sync na swoim profilu.
Jak się dowiedzieliśmy, metod było co najmniej kilka. Bank, by nie podpowiadać chętnym do szybkiego, ale bezprawnego zarobku, nie ujawnia dokładnych technik. Zasadniczo większość z nich bazowała na fikcyjnej sprzedaży.
- Współpracujemy tutaj z serwisem Allegro w celu wyłapywania takich prób wyłudzeń - przestrzega Julian Krzyżanowski, rzecznik Alior Synca. - Cały czas monitorujemy podejrzane transakcje i kilka z nich zablokowaliśmy. Mając 100-procentową pewność co do innych, sprawę skierowaliśmy sprawę od razu do prokuratury. Na razie dotyczy to kilku osób - tłumaczy.
Jednak część internautów na Facebooku twierdzi, że korzysta z cashbacku i może na tym zarobić nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie, a wszystko robi legalnie. Ich zdaniem bank, strasząc prokuratorem, tylko psuje sobie reputację.
- Alior Sync wprowadza nowe standardy w zakresie komunikacji z klientami. Zależy nam na tym, aby nasza działalność była jasna i przejrzysta. Dlatego, obok treści tradycyjnie zamieszczanych na bankowych fanpage'ach, chcemy się z dzielić z klientami informacjami o praktykach, które mogą mieć wpływ na naszą ofertę - tłumaczy rzecznik.
Jak dodaje, próby wyłudzenia 5 proc. cashbacku w oparciu o fikcyjne transakcje to zwykłe fraudy, na dodatek podlegające pod prawo bankowe. Jednocześnie zapewnia, że nie ma obawy, jeśli ktoś nie próbuje tworzyć wirtualnych transakcji i w normalny sposób kupuje w internecie, licząc na premię od banku. Nawet osoby, które płacą duże kwoty za wakacje czy samochód kupiony w internecie, mogą liczyć na cashback. Warunek jest jeden: nie mogą to być transakcje wymyślone.
- Część informacji pojawiających się w internecie to niestety instrukcje, wskazujące jak popełnić przestępstwo. Zdajemy sobie sprawę, że niektórzy klienci mogą poczuć pokusę skorzystania z tych "porad", czym zupełnie nieświadomie sprowadzą na siebie ryzyko odpowiedzialności karnej - dodaje Julian Krzyżanowski.
I podaje konkretny paragraf - artykuł 106a prawa bankowego, który mówi o obowiązku powiadomienia organów ścigania, jeśli działalność bankowa może służyć do ukrycia działań przestępczych.
Alior Sync ma też inny problem. W części sklepów internetowych jego kartami nie można zapłacić w ogóle. Tak jest na przykład w internetowym sklepie Tesco ezakupy. Były też problemy z zakupem biletów.
- Nie mogę zapłacić na pkp.pl w usłudze Kup Bilet Przez Internet. Szczęście, że nie skasowałam jeszcze konta w zwykłym Aliorze - skarży się pani Justyna.
Jak informuje bank, sprawa z PKP jest już załatwiona i za bilety można już płacić bez przeszkód. Kwestia internetowego Tesco jest wyjaśniana. Jednak pomimo tych problemów start banku można uznać za udany. W niecały miesiąc od uruchomienia działalności ma on już około 40 tys. klientów. Plan zakłada, że do końca roku będzie to około 200 tys. osób, a w cztery lata - milion użytkowników.
Sebastian Ogórek