Polityka klimatyczna UE - romantyzm, szaleństwo czy szansa rozwoju?

Żarty się skończyły. Unia bierze się za poprawianie powietrza. Od początku roku zaczął obowiązywać pakiet klimatyczny. W ciągu ośmiu lat wszystkie państwa muszą zwiększyć efektywność energetyczną, wprowadzić więcej energii odnawialnej oraz drastycznie (o 20 proc.) ograniczyć emisję gazów cieplarnianych. Ile na tym straci polska gospodarka?

Polityka klimatyczna UE - romantyzm, szaleństwo czy szansa rozwoju?
Źródło zdjęć: © AFP

13.02.2013 | aktual.: 14.02.2013 08:25

Polityka klimatyczna UE ma wielu przeciwników - zwłaszcza w naszym kraju, w którym gospodarka jest silnie uzależniona od spalania węgla kamiennego. Krajowa Izba Gospodarcza ostrzega, że przez dostosowywanie do nowych regulacji sam przemysł będzie tracił 5 mld zł rocznie. Izba zwraca również uwagę, że polscy producenci znacznie stracą na konkurencyjności, bowiem przemysł poza UE nie musi wprowadzać kosztownych ograniczeń emisji gazów cieplarnianych. Według niektórych szacunków polska gospodarka może w 2020 r. stracić na polityce klimatycznej łącznie ponad 150 mld zł!

Ale nie wszyscy krytycznie mówią o pakiecie energetycznym. Zdaniem dr Roberta Zajdlera, eksperta Instytutu Sobieskiego, polityka klimatyczna nie musi być hamulcem dla gospodarki, za to może stanowić impuls dla rozwoju nowych technologii.

- Z perspektywy państwa redukcja emisji CO2 o 20 proc. jest bezpieczna, dopiero wyższy poziom wymusiłby kosztowne inwestycje - ocenia Zajdler. Ekspert uspokaja też, że nie powinno być powodów do drastycznych podwyżek cen energii, potwierdza jednak, że z powodu polityki klimatycznej mogą ucierpieć niektóre sektory polskiej gospodarki.

Pytanie bez odpowiedzi

Pakiet klimatyczny Unii Europejskiej budzi także kontrowersje dlatego że nie wiadomo, jak istotny jest wpływ działalności człowieka na ocieplenie klimatu.

- Wiele osób chciałoby znać odpowiedź na to pytanie - mówi Michał K. Kowalewski, klimatolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Dodaje, że nie ma dobrej metody, która pozwoliłaby to zmierzyć, a opinie wśród klimatologów są podzielone. - IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change, Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu - przyp. red.)w ostatnim raporcie uznała udział człowieka w ociepleniu za udowodniony, ale spotkało się to ze sprzeciwem części środowiska.

Sam efekt cieplarniany jest naturalnym zjawiskiem. Gdyby atmosfera nie zatrzymywały ciepła, powierzchnia ziemi byłaby w całości skuta lodem. Dzięki parze wodnej, CO2 i innym gazom cieplarnianym lądolód występuje tylko w okolicach biegunów. Zawartość dwutlenku węgla w atmosferze podlega zmianom, ale głównym graczem jest tutaj natura.

- Istnieje cykl obiegu CO2 w atmosferze, naturalna emisja przekracza około 20 razy emisję antropogeniczną - wyjaśnia Kowalewski. Jego zdaniem działalność człowieka może mieć jednak kluczowe znaczenie. - Naturalna absorpcja dość dobrze równoważy naturalną emisję, a te dodatkowe (w sumie około 5 proc.) emisji spowodowanej przez człowieka powoduje przesunięcie punktu równowagi i rozchwianie klimatu.

Klimatolog jednak nie kryje wątpliwości co do skuteczności unijnej polityki redukcji CO2. Jego zdaniem takie rozwiązania odniosłyby skutek, gdyby wprowadzić je w skali całego świata. Ograniczenie ich do Europy może skończyć się wzrostem importu towarów z terenów, gdzie emisja CO2 jest wyższa.

Na świecie robią to inaczej

Unia Europejska jest liderem w prawnym regulowaniu emisji CO2. Przedsiębiorstwa zmuszone są do kupowania stosownych pozwoleń na wypuszczenie dwutlenku węgla do atmosfery. Główni konkurenci gospodarczy Europy nie wprowadzili takich ograniczeń, ale nie znaczy to, że nie robią nic by zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych. Paradoksalnie, czasem osiągają lepsze wyniki, co podkreślają nawet członkowie polskiego rządu.

- Statystyki pokazują, że w USA wydobycie gazu łupkowego spowodowało dwukrotnie większą redukcję emisji CO2 w porównaniu z efektem wysiłków całej UE w ramach Protokołu z Kioto - powiedział minister środowiska Marcin Korolec.

Ale nie tylko eksploatacja złóż łupkowych jest sposobem na niższą emisję. Dr Robert Zajdler podkreśla, że choć USA nie ratyfikowały Protokołu z Kioto to rozwijają ekologiczne technologie. - Chiny też inwestują w energetykę odnawialną, tylko nie podciągają tego pod walkę z ociepleniem klimatu - dodaje ekspert. - Inwestują po prostu w nowe technologie.

Zdaniem Zajdlera polityka klimatyczna może skłonić państwa Europy do inwestycji w rozwój technologiczny. Za kilka lat okaże się, jakie efekty przyniesie to dla gospodarki.

A może kolejna epoka lodowcowa?

Na ocenę wpływu polityki klimatycznej UE na zmiany temperatury trzeba będzie poczekać znacznie dłużej. Klimat Ziemi zmienia się w tempie geologicznym i jest systemem niezwykle złożonym.

Skład atmosfery to tylko jeden czynnik wpływający na globalną temperaturę. Zdaniem naukowców istotnym powodem zmian klimatu są również wahania parametrów orbity i nachylenia osi Ziemi, zwane od nazwiska odkrywcy cyklami Milankovicia. Nałożenie się kilku czynników astronomicznych co mniej więcej 100 tys. lat może doprowadzić do zmniejszenia nasłonecznienia o 10 proc. Uważa się, że cykle opisane przez Milankovicia odpowiadają za ostatnie epoki lodowcowe.

Co znamienne, w ciągu ostatnich kilkuset tysięcy lat lądolód w Europie częściej był, niż go nie było. Wydaje się również, że nawet obecne ocieplenie nie zabezpiecza nas przed jego powrotem. Na przykład ponad 120 tys. lat temu, w trakcie tzw. interglacjału eemskiego, temperatury były o kilka stopni wyższe niż obecnie. Przylądek Północny w Norwegii porastały lasy, a w Renie kąpały się hipopotamy. Jednak po kilkunastu tysiącach lat zaczęła się epoka lodowcowa i lądolód ze Skandynawii dotarł w Polsce aż do obszarów obecnego Poznania. Ostatnie zlodowacenie trwało ok. 100 tys. lat, czyli kilkakrotnie dłużej niż poprzedzający je okres ocieplenia.

Od końca ostatniego zlodowacenia minęło już około 12 tys. lat. Na ten czas przypada praktycznie cały okres rozwoju kultury i cywilizacji. Nadejście kolejnego lądolodu oznaczałoby poważne problemy dla ludzkości, a nawet mogłoby oznaczać kres naszego gatunku. Wystarczy zauważyć, że największe gospodarki i najżyźniejsze tereny rolnicze leżą obecnie w strefie klimatu umiarkowanego, który w trakcie epoki lodowcowej ochłodzi się do warunków subpolarnych. Może więc ogrzewanie planety dwutlenkiem węgla, to nie taki głupi pomysł?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)