Polska gotowa płacić więcej na MFW

Rząd zgadza się na większą składkę do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Głównie z prestiżowych powodów.

Polska gotowa płacić więcej na MFW
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

06.10.2009 | aktual.: 06.10.2009 09:51

- Polska jest w pełni gotowa do uczestnictwa w kosztach zwiększenia kapitałów Międzynarodowego Funduszu Walutowego - stwierdził w rozmowie z agencją Dow Jones minister finansów Jacek Rostowski. Resort nie ujawnił wczoraj, o jakie kwoty chodzi.

Zwiększenie siły finansowej MFW to jeden z postulatów zgłoszonych na kwietniowym szczycie najsilniejszych gospodarczo krajów G20. Na pieniądze funduszu składa się 186 jego członków, w zależności od wielkości PKB i otwartości na wymianę międzynarodową. Już w sierpniu Rada Gubernatorów funduszu zdecydowała się zwiększyć możliwości finansowe instytucji o około 33 mld USD - koszty rozłożono proporcjonalnie do dotychczasowych udziałów poszczególnych krajów. Rozważane jest kolejne pozyskanie środków - specjalna grupa robocza ma przygotować propozycje rozwiązań na kolejne walne zgromadzenie członków MFW.

Niewielki udział

W tym momencie udział Polski w funduszu to 1,37 mld tzw. specjalnych praw ciągnienia (SDR), co odpowiada około 2,2 mld USD. To 0,63 proc. wszystkich SDR wyemitowanych przez fundusz dla członków. Niski udział to m.in. przyczyna, dla której najwyższe stanowisko w MFW dla przedstawiciela Polski to zastępca dyrektora wykonawczego (tę funkcję sprawuje była wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska).

Wyższa składka, większa linia

Ekonomiści zauważają, że wyższa wpłata do funduszu oznaczać może także większą kwotę elastycznej linii kredytowej (FCL) przyznanej Polsce w maju 2009 r. Na razie opiewa ona na 20,5 mld USD. Wartość ta była wyliczona na bazie wielkości udziałów w funduszu. Jeżeli te się zwiększą - zwiększy się także możliwy do uzyskania kredyt.

Rynek nie oczekuje jednak, że dodatkowy pułap FCL będzie pomocny. - Sytuacja płatnicza widziana okiem inwestorów znacząco się poprawiła. Deficyt obrotów bieżących znacząco spada. Najgorsze już więc za nami. Nikt już nie mówi o scenariuszu osłabienia polskiej waluty, np. do poziomu 4,80 zł za euro. A to w takich właśnie sytuacjach linia kredytowa MFW miała być wykorzystywana - mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. - Pamiętajmy, że utrzymywanie linii kosztuje.

Podobnie uważa Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku. - Obecnie nie istnieje ryzyko wykorzystania środków przyznanych w ramach linii kredytowej. Fakt, że została przyznana, będzie miał ewentualne znaczenie przy poważnych problemach na rynku. Na razie nie widać jednak, że będzie potrzebne większe zaangażowanie - ocenia.

Islandia otrzyma wsparcie

Skoro wyższa składka nie przyda się Polsce bezpośrednio, skąd więc entuzjazm ministra Rostowskiego do ponoszenia większych kosztów? - Stabilny system finansowy wymaga stabilnego MFW - podkreślił Jacek Rostowski. Przyznają to również ekonomiści. - W naszym interesie jest to, aby sytuacja na rynkach wschodzących była stabilna, w czym fundusz może pomóc. Inaczej bowiem możemy paść ofiarą paniki inwestorów - mówi Jakub Borowski.

W weekend rząd w Rejkiawiku poinformował o podpisaniu z Polską umowy, dzięki której Islandia otrzyma 630 mln zł kredytu. Pożyczka udzielona na 12 lat jest częścią pakietu ratunkowego dla borykającej się z problemami finansowymi wyspy. Wcześniej Islandii pieniądze pożyczył właśnie MFW (2,1 mld USD).

EBOiR, BŚ będą finansować

Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju oraz Bank Światowy ogłosiły, że pomysły wycofywania się bezpośredniego finansowania projektów w Europie Środkowej zostały odłożone na czas nieokreślony.Wczoraj w Stambule obie instytucje wraz z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym przypomniały, że pozostało do wykorzystania jeszcze 12 mld euro z pakietu pomocowego wartego 24 mld (podpisano już umowy na 12,4 mld euro). Ta kwota została w lutym przeznaczona na wsparcie projektów, które mają kłopoty ze zdobyciem kapitału z powodu kryzysu. - Taka zmiana polityki nie powinna być zaskoczeniem. Dla przyszłości całej Europy dobra kondycja gospodarki w Europie Środkowej ma kluczowe znaczenie - mówił Indermit Gill, główny ekonomista BŚ.Poniedziałkowa deklaracja prezesów EBOiR, BŚ i EBI nie jest zaskoczeniem. Decyzja zapadła w ubiegłym tygodniu podczas londyńskiego spotkania szefów MFW, EBOiR, EBI z prezesami 15 najbardziej zaangażowanych banków, które są obecne w regionie. Uczestniczyli w nim też przedstawiciele banków centralnych i
resortów finansów z unijnej "15" oraz 5 krajów członkowskich z Europy Środkowej i państw bałtyckich. Wtedy właśnie doszło do przeglądu funkcjonowania tzw. inicjatywy wiedeńskiej, a w postanowieniu końcowym uznano, że w sektorze bankowym nadal pozostają zagrożenia, a najpoważniejszym z nich jest zapewnienie dobrej kondycji sektora finansowego. Zdaniem Reynolda Leegerstee, analityka bankowego z Moody’s, unijno-bankowa narada zwiększyła zaufanie inwestorów.

PARKIET

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)