Wilki i niedźwiedzie coraz bliżej domów. Polacy dostają odszkodowania

Wilki są widywane w pobliżu miast i wsi w coraz większej liczbie gmin. W ubiegłym roku służby wypłaciły Polakom setki tysięcy złotych odszkodowań rocznie z tytuły szkód, jakie dzikie drapieżniki wyrządzają gospodarstwom. W tym roku kwoty mogą być jeszcze wyższe.

Ostrzeżenia przed wilkami. Polacy dostają setki tysięcy złotych
Ostrzeżenia przed wilkami. Polacy dostają setki tysięcy złotych
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

W połowie kwietnia przed wilkami ostrzegały mieszkańców władze miasta Dębica. - Zwierzęta te podchodzą coraz częściej i bliżej domostw, dlatego apelujemy o zachowanie szczególnej ostrożności - przekazano w komunikacie. Wcześniej, bo pod koniec lutego burmistrz Tomasz Rawski poinformował mieszkańców o pojawieniu się wilków w gminie Warka. Drapieżniki widziano także w rejonie Chynowa.

Obecność drapieżników w pobliżu ludzkich siedlisk nie jest jednak wyłącznie kwestią bezpieczeństwa. Rolnicy podkreślają, że coraz częściej dochodzi do ataków na zwierzęta hodowlane. Zarząd Podlaskiej Izby Rolniczej pisał, że po dziesięcioleciach ochrony wilka, gatunek odbudował swoje populacje i "ponownie zadomowił się w wielu regionach Europy, co w naszym regionie staje się źródłem poważnych problemów".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

WIDEO

85 złotych za kilogram. Zawrotne ceny owoców na początku kwietnia

RDOŚ: na odszkodowania prawie 1 mln zł

Czy te obserwacje znajdują odzwierciedlenie w statystykach? Obok Podlasia największym siedliskiem wilków jest Podkarpacie, a przede wszystkim - Bieszczady. Jak poinformowała nas Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie w ostatnim czasie mieszkańcy coraz częściej zgłaszali szkody powodowane przez aktywność nie tylko wilków, ale także niedźwiedzi.

Największy wzrost wysokości odszkodowań za szkody spowodowane przez wilki odnotowaliśmy w ubiegłym roku - mówi WP Finanse Łukasz Lis, rzecznik prasowy rzeszowskiego RDOŚ.

W 2024 r. odnotowano 195 szkód wycenionych na blisko 650 tys. zł. Dla porównania rok wcześniej szkód było ich 184 na niecałe 500 tys. zł. W latach 2020-2022 wysokość odszkodowań utrzymywała się natomiast na poziomie 250-300 tys. zł.

Dokładnie 73 szkody zgłoszono natomiast w 2024 r. w przypadku niedźwiedzi. Tu kwota odszkodowań sięgnęła prawie 140 tys. zł. Łącznie poszkodowani otrzymali w 2024 r. za zdarzenia z udziałem wilków i niedźwiedzi niemal 900 tys. zł.

- Jeśli chodzi o niedźwiedzie "rokiem przełomu" był 2023. Odnotowaliśmy wówczas 222 szkody. To był tzw. peak - wysokość odszkodowań dwukrotnie przebiła poprzedni "rekord". Oszacowaliśmy je na ponad 600 tys. zł - wspomina Łukasz Lis.

Za dużą część szkód odpowiadały wówczas dwie niedźwiedzice. Ich ofiarą padały głównie gołębie, króliki i kury. Jedna samica niedźwiedzia w ostatni weekend była odpowiedzialna za zabicie 21 kóz w Bukowcu w Bieszczadach. Ma na sobie obrożę telemetryczną.

Rok wcześniej - w 2022 r. - zgłoszono "zaledwie" 99 szkód spowodowanych przez niedźwiedzie na kwotę 214 tys. zł.

Liczebność drapieżników wymknęła się spod kontroli?

Rolnicy i samorządowcy coraz częściej zgłaszają uwagi, że populacja niedźwiedzi i wilków urosła na tyle, że bezpieczne koegzystowanie z nimi na tym samym terenie przestaje być możliwe. Czy w istocie tak jest?

Dane przedstawiane przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, ekologów i badaczy oraz przedstawicieli gmin potrafią się między sobą drastycznie różnić.

Przykład? Zdaniem władz Soliny w Bieszczadach żyje około 300 niedźwiedzi. Zupełnie inna liczba pada w wyliczeniach przeprowadzonych w latach 2022 i 2023 przez dr. Wojciecha Śmietanę, prezesa Fundacji Przyroda i Nauka. Badania wykazały, że na terenie Bieszczad żyje nieco ponad 100 niedźwiedzi. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie szacuje za to ich liczebność na 150 sztuk.

- Zmiana wysokości odszkodowań z pewnością nie odzwierciedla zmian w populacji gatunku w stosunku 1:1 - zastrzega Łukasz Lis. Rzecznik RDOŚ podkreśla, że rośnie także świadomość ludzi, dotycząca praw do uzyskania odszkodowania.

Lis zwraca także uwagę, że rozumienie pierwotnego zapisu ustawowego, mówiącego że Skarb Państwa odpowiada za szkody spowodowane przez jeden z pięciu gatunków chronionych, zmieniło się w wyniku orzecznictwa sądów w ostatnich latach.

Wcześniej za szkodę od drapieżników uznawało się bowiem głównie straty w pogłowiu zwierząt hodowlanych, dzisiaj zgłaszać można każdą szkodę w mieniu. Wilki odpowiadają więc w statystykach również za uszkodzenia drzwi, balotów siana, ogrodzeń, a nawet samochodów.

O wyjątku można mówić w przypadku psów nierasowych. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt nie podlegają one handlowi, co sprawia, że RDOŚ nie może dokonać wyceny strat, w przypadku zabicia lub zjedzenia psa przez wilki. Wysokość odszkodowania łatwo ustalić za to w przypadku psów rasowych, np. na podstawie ogłoszeń w internecie dot. sprzedaży zwierząt danej rasy.

Natomiast jeżeli pies nierasowy odniesie rany broniąc gospodarstwa przed drapieżnikiem, jego właściciel może liczyć na zwrot kosztów za jego leczenie - podkreśla rzecznik prasowy RDOŚ.

Stereotyp "złego wilka"?

Antywilcze nastroje tonuje również Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. W wydanym w marcu tego roku komunikacie GDOŚ pisze, że obecność wilków przynosi także konkretne korzyści dla rolnictwa i leśnictwa. Drapieżniki te regulują bowiem liczebność saren, dzików i jeleni, sprawiając, że zwierzęta kopytne powodują mniej szkód w uprawach.

"Niestety, w ostatnim czasie obserwujemy wzrost negatywnych nastrojów i powielania nieprawdziwych komentarzy, które utrwalają stereotyp "złego wilka". Wynikają one z braku rzetelnej wiedzy i zrozumienia jego roli w przyrodzie. Jesteśmy głęboko zaniepokojeni rosnącą nagonką na wilki, która ma miejsce w ostatnich tygodniach" – pisze GDOŚ.

Odszkodowania w 2025

Do połowy kwietnia tego roku podkarpacki RDOŚ zanotował tylko kilka szkód ze strony wilków. Wycenione zostały one na 20 tys. zł. Wzrost liczby zgłoszeń widać natomiast w przypadku strat poczynionych przez niedźwiedzie. Kwota odszkodowań za 30 zgłoszonych szkód sięgnęła niemal 100 tys. zł, co oznacza, że pod względem kwoty zbliża się już do strat z całego 2024 r.

Ten fakt niepokoi zwłaszcza władze gminy Solina w Bieszczadach. Jak pisaliśmy w WP Finanse wójt gminy, Adam Piątkowski, zbiera obecnie podpisy pod petycją, w której domaga się odstrzału niedźwiedzi.

Piątkowski uważa, że dane prezentowane przez RDOŚ nie oddają skali problemu. W ewidencji prowadzonej przez jego gminę na użytek własny, zdarzeń z udziałem wilków i niedźwiedzi jest około 100 rocznie. Zdaniem wójta Soliny oznacza to, że tylko w samym powiecie bieszczadzkim do konfliktów na linii człowiek-dziki drapieżnik dochodzi 1000 razy w ciągu roku.

"Mieszkańcy nie zgłaszają wszystkich przypadków, bo odszkodowanie za zagryzionego psa to 50 zł. To mniej niż koszt paliwa do urzędu" - punktował wójt Soliny.

Jak dokonać zgłoszenia?

Wnioski o odszkodowanie składa się do właściwego regionalnego dyrektora ochrony środowiska. RDOŚ prosi, by zgłoszeń dokonywać bezpośrednio po stwierdzeniu szkody - nawet w weekendy i święta. Zgłoszenia należy bowiem dokonać w ciągu 2 dni roboczych od dnia stwierdzenia szkody.

"Nie należy przenosić zaatakowanych zwierząt ani zacierać śladów w ich sąsiedztwie. Wskazane jest wykonanie dokumentacji fotograficznej" - radzi na stronie internetowej Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie.

Należy także pamiętać, że odszkodowania nie przysługują za szkody wyrządzone przez wilki, jeżeli zwierzęta gospodarskie zostały pozostawione bez opieki w okresie od zachodu do wschodu słońca.

Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (9)