Trwa ładowanie...

Polska i świat w 2014 roku

Przyszły rok wcale nie będzie lepszy od tego, który mija. Główne zmiany będą następować poza blokiem kultury zachodniej. Jeśli w tym czasie nic się nie zmieni, Polska stanie się krajem drugiej lub trzeciej klasy ekonomicznej, bez żadnego wpływu cywilizacyjnego, nie tylko w świecie, ale i w regionie.

Polska i świat w 2014 rokuŹródło: Fotolia, fot: spaceport9
d1vrk7p
d1vrk7p

Makroekonomia

W przyszłym roku natężenie kryzysu osłabnie, ale nie aż na tyle, by można było powiedzieć, że to jego „koniec”. Globalna gospodarka będzie w zmiennych trendach, choć winien dominować kierunek rosnący, który jednak będzie pod wpływem zadłużonych krajów rozwiniętych oraz rozmaitych baniek rynkowych, zlokalizowanych w różnych krajach, jak np. branża nieruchomości w Niemczech czy sektor parabankowy w Chinach. Ożywienie gospodarcze będzie skutkiem luzowania ilościowego i naturalnego ustępowania kryzysu. Wątpliwe jest, by drukowanie pieniędzy dało trwały impuls wzrostowy. Poważnym problemem dla ożywienia będzie utrzymująca się od wielu miesięcy nadprodukcja wielu branżach osadzona w głębokiej depresji cenowej. Najlepiej to widać po rynku nieruchomości, na którym ceny spadły o 20 proc. czy nawet 30 proc., albo nawet więcej, a mimo to nie ma miejsca lawina wyprzedaży. W efekcie ceny spadają do określonego poziomu depresji i następuje zastój. Ta swoista niecka cenowa zazwyczaj trwa średnio kilka kilkanaście miesięcy,
po czym ma miejsce odbicie w górę. Tymczasem wyrównywanie dysproporcji w rozwoju cywilizacyjnym oraz ostatni kryzys finansowy znacznie wydłużyły czas trwania depresji, a ożywienie, jeśli nadchodzi, jest ono – w stosunku do okresu dekoniunktury – zbyt krótkie, by można było odrobić straty. W efekcie depresje cenowe za każdym razem są dłuższe i głębsze. W kolejnych latach raczej w tym zakresie niewiele się zmieni.

Dług i deficyt

Jeśli luzowanie ilościowe (quantitative easing), czyli drukowanie pieniędzy, nie przyniesie spodziewanego w USA ożywienia gospodarczego ukierunkowanego na trend wzrostowy w co najmniej średnim okresie, będzie to znaczyć, że kraj ten wszedł w stan wytwarzania PKB jedynie na koszty i nowe długi. O takim widzeniu Stanów Zjednoczonych świadczą choćby poglądy coraz większej rzeszy ekspertów, twierdzących, że właśnie rozpoczęła się era długów nigdy niespłacalnych i których spłacenia nikt nie będzie się domagał, przynajmniej na razie. Niewątpliwie takim krajem już jest Grecja, która obecnie nie posiada wystarczającego potencjału ekonomicznego, by spłacić swój dług, i wszystko wskazuje na to, że nigdy już go nie będzie miała, jeśli całe społeczeństwo nie zmieni swojej obecnej mentalności ekonomicznej i politycznej. Ten sam los spotka państwa, których dług publiczny w stosunku do PKB jest większy niż 50 proc., niezależnie od tego, w czyich rękach obligacje rządowe danego kraju się znajdują.

W 2014 roku ogólnie długi rządowe nie zmniejszą się w rezultacie reform, ale w większości przypadków nastąpi to wskutek zmian sposobu księgowania wydatków i dochodów (tzw. kreatywna księgowość).

Banki i rynek finansowy

Kryzysy - finansowy oraz oddłużeniowy zmusiły banki do zaostrzenia własnych polityk ostrożnościowych. Jednocześnie klienci banków zrozumieli, że nie mogą polegać jedynie na bankach. Nadchodzący rok winien być jednym z pierwszych dużych wędrówek kapitału indywidualnego. Przykładowo z bezpiecznego polskiego systemu bankowego klienci tylko w pierwszej połowie 2013 roku wycofali 16 mld zł depozytów. W drugiej części roku trend jest podobny. Nie inaczej będzie na innych rynkach. Wędrówce kapitału, zwłaszcza w krajach rozwijających się, będzie sprzyjać słaby system emerytalny i wydłużające się ludzkie życie.

d1vrk7p

Niezależnie od wydarzeń banki będą rosły w siłę i staną się jeszcze większe, niż są obecnie. Jeśli w życie wejdzie unia bankowa, to przynajmniej w strefie euro będzie można przeprowadzić kontrolowaną upadłość banku, choć nikt nie jest w stanie dać gwarancji, że takie zdarzenie nie wpłynie niekorzystnie na cały sektor w danym kraju czy regionie.

Mobilność będzie głównym kierunkiem rozwoju sektora bankowego. Nie znaczy to, że zaczną masowo znikać oddziały. Niewątpliwie banki będą zmuszone przebudować swoje strategie współpracy i obsługi z klientem.

W świecie coraz większe znaczenie będą odgrywać banki azjatyckie, zwłaszcza chińskie, indyjskie oraz arabskie.

Problemy dolara, euro, jena będą sprzyjać internacjonalizacji chińskiej waluty – juana. W roku przyszłym proces ten nabierze większego tempa. Uwolnienie juana nastąpi najwcześniej w 2017 roku, choć nie brak opinii, że stanie się to jednak w 2016 roku, a przysłowiową kroplą będzie zawał deficytowy w USA. Chiński rząd do tego czasu chce na swój rynek przyciągnąć jak najwięcej zagranicznego kapitału i bezpośrednich inwestycji. Jednym z takich narzędzi służących do osiągnięcia tego celu jest utworzona w 2013 roku strefa Free Trade Zone w Szanghaju oraz dalsze luzowanie rynku kapitałowego na zagranicznych inwestorów instytucjonalnych (tzw. QFII).

d1vrk7p

Rynek pracy

W przyszłym roku, choć będzie mieć miejsce ożywienie, gwałtowny spadek bezrobocia nie nastąpi. Firmy niezależnie od swojej wielkości będą dążyć do obniżenia kosztów stałych i będą odchodzić od wiązania się etatem z pracownikami, zwłaszcza z tymi, których praca jest wysoko kwalifikowana, ale niewymagająca stałej ich obecności. W rezultacie coraz modniejsze będzie zatrudnienie portfelowe (ang. portfolio working), czyli pracy przez jedną osobę dla kilku firm na zasadzie kontraktu (umowy o dzieło lub zlecenia). W efekcie nastąpią kolejne zmiany w systemie emerytalnym większe niż reforma OFE, w kierunku nadania tzw. umowom śmieciowym charakteru bardziej kontraktowego niż typowej umowy o pracę.

Tymczasem na świecie Stany Zjednoczone nadal będą głównym globalnym centrum innowacji, i to tam będą nadal ciągnęły rzesze naukowców chcących realizować swoje pomysły badawcze. Z drugiej strony pozostałe kraje (jak Chiny, Indie), chcąc dorównać USA, będą zabiegać w jeszcze większym stopniu o profesjonalistów. Te działania przybiorą taką formę konkurowania jak w przypadku zabiegów o bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Przykładowo: obecnie ponad 200 tys. ekspertom zagranicznym chiński rząd płaci od 10 tys. juanów miesięcznie (25 tys. zł) do nawet 1 mln juanów (ok. 500 tys. zł) na miesiąc.

Europa

Europa staje się coraz bardziej wygodna i leniwa. W 2014 roku w tym zakresie się nic nie zmieni na plus, a wręcz przeciwnie – pogorszy się. W utrwalaniu tych stanów pomagają politycy w Brukseli, którzy mamią Europejczyków tym, że sobie radzą ze wszystkimi problemami, w tym z zadłużeniem w strefie euro. Tymczasem prawda jest taka, że oni niczego nie naprawili, a jedynie wyklepali finansową rzeczywistość. Europejczycy jak na razie nie są w stanie dostrzec zagrożenia wiszącego nad ich głowami. Dzieje się tak, bo sprawne systemy emerytalne oraz administracje nie dają podstaw do kwestionowania rozwiązań politycznych.

d1vrk7p

Unia Europejska już dawna straciła charakter wolnej przestrzeni. Nadregulacja prawna oraz biurokracja będą czynnikami hamującymi globalną konkurencyjność Unii, jak również będą ograniczać prawa własnych obywateli.

2014 rok potwierdzi jedynie to, co już mówią od jakiegoś czasu eksperci – że Europa a dokładniej Unia Europejska wpadła w pułapkę niskiego rozwoju w przedziale 2-3 proc. PKB. Wszelkie prognozy wzrostu przewidujące więcej niż 4 proc. przy obowiązującym w starej Unii państwie opiekuńczym są pobożnym życzeniem europejskich polityków, którzy będą głosić takie wartości rozwoju, by utrzymać poparcie dla siebie u wyborców.

Unia nadal nie będzie potrafiła zbudować wspólnego konsensu politycznego, który byłby przeciwwagą dla amerykańskiej polityki czy rosnących w siłę Chin. Przeszkodą będzie jednoznaczne rozstrzygnięcie, kto ma ponieść skutki kryzysu. Z tego powodu państwa, które nie są „umoczone” w kryzys zadłużeniowy, będzie im łatwiej ustalić wspólne stanowisko i prezentować je na forum Unii niż poza nią.

d1vrk7p

Europa nie ma wyjścia, musi ograniczyć zakres państwa opiekuńczego. Jeśli tego nie zrobi, nigdy już nie odzyska swojej konkurencyjności i pozycji promotora rozwoju cywilizacyjnego i dalej będzie gnuśnieć.

Choć słusznym krokiem jest podjęcie przez UE negocjacji akcesyjnych z Turcją, to niewątpliwie Bruksela jest obecnie za słaba, by przeprowadzić je według własnego scenariusza z uwagi choćby na rosnącą niechęć społeczeństwa tureckiego do zjednoczonej Europy. W przyszłym roku sukcesu w tym obszarze raczej nie należy się spodziewać.

Polska

Rok 2014 – podobnie jak 2013 – będzie pod wpływem deficytu i długu publicznego. Należy mieć bardzo ograniczone zaufanie do wszelkich zapewnień premiera Donalda Tuska i jego ministra finansów Jacka Rostowskiego o bezpiecznym budżecie. Po tym jak w 2013 roku powstała dziura budżetowa wielkości 26 mld zł, należy baczniej słuchać liczb i prognoz. Nie dziwą więc ostrzeżenia ekspertów, że Rostowski znów nie policzył dobrze budżetu i w roku przyszłym zabraknie ok. 20 mld zł. Przy planowanym deficycie w wysokości 47,7 mld zł dodatkowy brak pieniędzy zrodzi poważne problemy systemowe. Rząd będzie miał dwa wyjścia: zwiększyć emisję obligacji z wyższą rentownością lub podnieść podatki. Najbardziej kusząca będzie sprzedaż papierów skarbowych na rynku. W ten sposób w roku wyborczym Polacy nie byliby dotknięci od razu negatywnymi skutkami, a te przesunięte byłyby na okres po wyborach. Taki ruch, choć może nie da partii rządzącej wygranej, zminimalizuje stratę polityczną.

d1vrk7p

Gospodarka lekko przyspieszy, ale to nie będzie skutkiem działań prowzrostowych wprowadzonych przez rząd, tylko będzie naturalnym skutkiem odpływu fali kryzysu. Rada Polityki Pieniężnej zapowiedziała w listopadzie 2013 roku, że nie podniesie stóp procentowych do połowy 2014 roku. Taki plan wydaje się oczywisty. Błędem będzie jednak podwyższenie ich w drugiej połowie przyszłego roku. Już raz taki błąd Rada popełniła w maju 2012 roku. Zamiast obniżyć stopy procentowe – podwyższyła je. W efekcie nastąpił przydech w gospodarce, który wzmógł jej hamowanie. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłaby dalsza obniżka stóp wiosną 2014 roku. W ten sposób do gospodarki trafiłby dodatkowy bodziec wzrostowy.

Rok przyszły nie będzie korzystny dla bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). Polska nadal nie będzie atrakcyjnym krajem dla inwestorów. Przeszkodą nie są wysokie koszty pracy, ale niski poziom innowacyjności. Nasi politycy nie dostrzegli, że świat nie jest już zainteresowany towarami nisko przetworzonymi.

Polska, by dokonać kolejnego skoku rozwojowego, potrzebuje napływu BIZ (zrealizowanych) rzędu minimum 10 mld euro rocznie. W połączeniu ze środkami z UE udałoby się wzniecić iskrę rozwojową generującą wzrost rzędu 3,5 proc. w perspektywie co najmniej średniookresowej, przekraczając okres unijnej perspektywy budżetowej o dobre kilka lat.

d1vrk7p

Dlatego polski premier winien jak najwięcej jeździć za granicę i zachęcać do inwestowania. Tak samo winien czynić prezydent. Z drugiej strony z uwagi na najbliższe dwa lata wyborcze wątpliwe jest, czy premier Tusk będzie mógł się skupić na tworzeniu strategii proinwestycyjnych, zwłaszcza że wokół siebie nie posiada osób z wyobraźnią ekonomiczną sięgającą dalej niż jeden budżet i perspektywą międzynarodową. Ani Jacek Rostowski, ani minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski tej cechy nie mają. Minister gospodarki Janusz Piechociński również nie.

Z punktu widzenia zdobywania BIZ katastrofą jest prowadzenie dyplomacji gospodarczej przez dwa ministerstwa: MSZ oraz MG. Należy to czym prędzej ujednolicić.

W roku przyszłym i zapewne w następnym również nie nastąpią realne reformy strukturalne w gospodarce oraz w budżecie. W związku z tym jeszcze przez co najmniej dekadę polska gospodarka będzie podwykonawcza. Jeśli w tym czasie nic się nie zmieni, Polska stanie się krajem drugiej lub trzeciej klasy ekonomicznej, bez żadnego wpływu cywilizacyjnego, nie tylko w świecie, ale i w regionie.

Rosja

Rosja nadal będzie próbowała odbudować swój mocarstwowy potencjał polityczny i ekonomiczny. Taki pierwszy krok Moskwie udało się już osiągnąć, dywersyfikując kierunek eksportu ropy i gazu. Europa Zachodnia nie jest już głównym odbiorcą gazu i ropy. Kreml porozumiał z chińskim rządem na dostawy gazu i ropy i budowę rurociągów do Chin i w przyszłości przez Chiny do południowo-wschodniego wybrzeża. Należy przypuszczać, że w perspektywie 10 lat Rosja będzie miała pełne wyjście na rynki całej Azji.

W roku przyszłym Rosja nadal nie będzie miała jednolitej strategii politycznej i ekonomicznej. Z uwagi jednak na coraz silniejsze więzi z Chinami (rurociągi, współpraca walutowa w zakresie juana) Rosja w końcu odkryje swoje możliwości w integracji gospodarczej Europy z Azją i na tym zbuduje swoją potęgę polityczną i gospodarczą. Pewne przebłyski już widać. Niektórzy rosyjscy eksperci oraz politycy z uwagi na to, że Rosja oraz Chiny są to dwa największe na świecie rynki surowcowe, proponują utworzenie giełdy surowcowej w Moskwie lub w Pekinie. Niewątpliwie takie rozwiązanie dałoby obu państwom kontrolę nad znaczną częścią rynku surowców energetycznych na świecie.

Chiny

W sumie świat winien się cieszyć, że chiński rząd nie oddał w ręce swoich obywateli pełnej inicjatywy gospodarczej. Dlaczego? Otóż gdyby Chińczycy mogli tak realizować się wolnościowo i biznesowo, jak to przykładowo można w USA, Wielkiej Brytanii czy Włoszech, to świat miałby wielki problem, bowiem pęd do znalezienia swojej pozycji na rynku miałby takie tempo, którego leniwa i skłócona Europa nie byłaby w stanie wytrzymać. Reszta świata również.

Na szczęście chińskiemu rządowi nie zależy na wystraszeniu świata i rozwój będzie postępował według wskazówek biura politycznego w dotychczasowym tempie. Chińscy politycy chcą utrzymać model hybrydowy ustroju gospodarczego oraz politycznego opartego na zasadzie „jeden kraj, dwa systemy”. Dlatego należy przypuszczać, że Chiny nie otworzą całkowicie swojego rynku rynek, także wtedy, gdy juan stanie się w pełni wymienialny.

Rynki w gotowości

Do tej kategorii należą kraje będące poza system wolnego rynku, jak: Kuba, Korea Północna, czy wiele krajów Afryki (np. Tunezja, Egipt, Sudan). Już w tym roku niektóre z nich dały światu sygnał, że zamierzają zmienić swój obecny model gospodarczy przy zachowaniu status quo układu politycznego. Przykładowo Kim Dzong Un prezentowany jest na zewnątrz jako światły i nowoczesny przywódca, a jego kraj chce podążać drogą rozwoju. Podobne sygnały wysyła prezydent Kuby Raul Castro. Tak też czyni wiele krajów Afryki. Należy przypuszczać, że w przyszłym roku każdy z tych krajów zrobi kolejny krok w kierunku otwarcia, choć nie będzie to tempo, którego życzyłby sobie świat demokratyczny. Niemniej przyszły rok będzie obfitował w stopniowe modyfikacje ustrojów gospodarczych w krajach dotychczas uważanych za zamknięte. Prawdziwe otwarcie, jak w przypadku Korei Północnej, ze względu na poziom mentalny społeczeństwa nastąpi nie wcześniej jak za 10 lat. Nie brakuje opinii, że obie Koree zjednoczą się do 2020 roku.

d1vrk7p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1vrk7p