Polska marka, którą zna cały świat
Jest żywym dowodem na to, że jeśli się czegoś mocno chce, można dotrzeć na szczyt
04.09.2012 | aktual.: 04.09.2012 14:19
Jest żywym dowodem na to, że jeśli się czegoś mocno chce, można dotrzeć na szczyt. Ewę Minge, dziewczynę z niewielkiego polskiego miasta, doceniają wielcy tego świata, choć sami Polacy często deprecjonują jej osiągnięcia. Być może dlatego, że wiedzą o niej mniej niż powinni.
Jej kolekcje coraz częściej pojawiają się na największych modowych imprezach na świecie, a po jej kreacje zaczynają sięgać wielkie światowe nazwiska. Ewa Minge to nie tylko projektantka. To bizneswoman, która daje pracę setkom ludzi.
Światowa marka
Ta projektantka niejedno już widziała i równie wiele w swym życiu robiła. Jej niezwykła światowa kariera rozpoczęła się od spektakularnego pokazu na Hiszpańskich Schodach w Rzymie, w 2003 roku. Była pierwszą i na razie jedyną polską projektantką, która została zaproszona do udziału w prestiżowym pokazie mody. Jest też pierwszą projektantką z Europy Wschodniej, z którą współpracowała firma Swarovski.
Kolejnymi wielkimi zagranicznymi sukcesami był w 2008 roku w Paryżu pierwszy pokaz haute couture, a następnie pokaz kolekcji na Nowojorskim Tygodniu Mody. W Moskwie kolekcja została gorąco przyjęta przez rosyjską publiczność. Wśród gości był m.in. znany multimilioner James Goldstein, miłośnik i pasjonat mody zapraszany na najważniejsze wydarzenia branży modowej na świecie.
Sukcesy w Paryżu, Nowym Jorku czy Moskwie sprawiły, że polska designerka coraz częściej wymieniana jest wśród najlepszych projektantów świata. Wiele poważnych i liczących się pism modowych, zaczęło porównywać Minge z takimi projektantami jak Valentino, Chanel, Jean Paul Gautier. Tak zrobiły choćby włoski „Collezioni”, francuski „Marie Claire”, włoska i francuska edycja „Vogue”, amerykański “Life” i “Washington Post”, brytyjski “Wall Street Journal” francuski „Le Monde”, niemiecki “Berlin Zeitung”, hiszpański „El Mundo”… Niedawno, na specjalnym koncercie gwiazd z okazji 60-lecia panowania Elżbiety II, który odbył się przed pałacem Buckingham, w kreacji Polki wystąpiła Cheryl Cole. Piosenkarka już w 2010 roku dołączyła do grona fanek wielkiego talentu projektantki. Wtedy w sukni autorstwa Minge, wystąpiła w brytyjskim programie „Alan Carr Show”. Ubrania Minge znajdują się tez w szafie modelki i aktorki Adriana Karembeu, Kelly Rowland, Ivana Tramp, La Toya Jackson. Podczas pobytu w Polsce Paris Hilton z chęcią
nosiła białą sukienkę od Ewy Minge. W Polsce od dawna do jej stałych klientek należy Jolanta Kwaśniewska. Kreacje Minge posiada też Beata Ścibakówna, Małgorzata Walewska, Adrianna Biedrzyńska Natalia Kukulska i Ewa Błaszczyk.
Piwniczny biznes
Choć podbija Nowy Jork i Rzym, nie zamieszkała w wielkim mieście. Pierwszą firmę założyła w 1991 roku. Biznes rozkręcała w piwnicach własnego domu w Pszczewie koło Zielonej Góry, w której dzisiaj mieszka. Z trzech pań zatrudnianych na początku, obecnie jej fabryka w Pszczewie zatrudnia ponad setkę osób. Poza tym ma swoje butiki w Polsce oraz w wielu miejscach na świecie, gdzie również daje prace wielu ludziom. Jej kolekcje można dostać m.in. we Włoszech, Francji, Austrii, USA, Kanadzie, Rosji czy Japonii. Ubrania z jej metką można kupić nawet w Dubaju. Po dobrym przyjęciu kolekcji na wschodzie, Minge planuje otwarcie flagowego butiku w Moskwie oraz kilkunastu na terenie całej Rosji.
- Siła nabywcza Rosjan jest ogromna. Moskwa jest miastem, w którym na metr kwadratowy przypada najwięcej milionerów i miliarderów, co powoduje, że każda ekskluzywna marka jest na tym rynku usatysfakcjonowana, a apetyt Rosjan na luksus jest ogromny. To nie przypadek, że wszystkie najważniejsze pisma modowe z „Vogue” na czele mają swoje rosyjskie edycje – mówiła projektantka po pokazie swojej kolekcji.
Wielki biznes
Ewa Minge to bez wątpienia bizneswoman. Zdobywa świat, i to nie tylko jako projektantka modnych ubrań. Zajęła się tworzeniem autorskiej kolekcji butów oraz przeciwsłonecznych i optycznych okularów. Podpisała umowę z ćmielowskimi zakładami na zaprojektowanie serii porcelanowych wyrobów. Pracuje także nad kolekcją wyposażenia wnętrz Eva Minge Home. Jednak nie na wszystkim zarabia pieniądze. Kilka lat temu za darmo reklamowała batoniki Wawel. Jak zapewniała, pieniądze nie wpłynęły na jej konto.
- Zgodziłam się na to, bo leciał w tle mój pokaz z Rzymu. Była to reklama również mojej kolekcji, a honorarium z reklamy miało iść na cele dobroczynne – mówiła Minge w magazynie Exklusiv.
Później poszło z górki. Projektantka brała też udział w kampanii m.in. żelu pod prysznic Palmolive, farb Dekoral i herbat smakowych Dilmah. I w tych przypadkach informowała, że pieniądze przekazała na pomoc dzieciom.
Nie ma jednak złudzeń. Moda to wielkie pieniądze.
- Pokazy pret-a-porter to czysty biznes. Liczy się pomysł, znajomość rynku, tendencji, które wpłyną na rynek i jego zapotrzebowanie oraz sposób podania legendy otaczającej projektanta. To jest niesamowity zestaw sztuczek, za którymi stoi ekonomiczna kalkulacja i księgowa matamatyka, a dopiero potem sztuka – mówiła Ewa Minge w wywiadzie dla Forbes.
– (…) Koszt kolekcji może sięgać niebotycznych sum, bo jedną sukienkę najlepsze domy mody są w stanie sprzedać nawet za 100 tysięcy euro. Płaci się za unikatowość, niepowtarzalność, „pędzel” artysty. (…) Fashion week to tylko miejsce w kalendarzu. Na końcu zawsze jest ekonomia – dodała projektantka. Jednak gdy w mediach zapytano ja ile zarabia pieniędzy, odpowiedziała krótko: - Nie gromadzę pieniędzy, ja gromadzę ludzi wokół siebie.
ml/MA