Polskie dane słabsze, na świecie lepsze od oczekiwań

Produkcja przemysłowa w Polsce spadła o 8,9 proc., wobec oczekiwanego spadku o 6,5 proc. Wyrównana sezonowo produkcja spadła o 4,2 proc.

Polskie dane słabsze, na świecie lepsze od oczekiwań
Źródło zdjęć: © Open Finance

18.12.2008 17:48

WYDARZENIE DNIA

Produkcja przemysłowa w Polsce spadła o 8,9 proc., wobec oczekiwanego spadku o 6,5 proc. Wyrównana sezonowo produkcja spadła o 4,2 proc.

Nie ma więc wątpliwości, że to nie tylko krótsza liczba dni roboczych stoi za dzisiejszymi danymi, ale także słabsze zamówienia w przemyśle. Wcześniej taką sytuację sygnalizował już mniejszy popyt na nasze dobra eksportowe, dziś mamy już potwierdzenie spowolnienia w całym przetwórstwie. Co ciekawe produkcja budowlana zanotowała wzrost o 5,5 proc., a spadek widoczny był w innych działach. Światowe dane miały lepszą wymowę. O 2,9 proc. wzrosła sprzedaż detaliczna w Szwajcarii, indeks Fed Filadelfia wzrósł do - 32,9 pkt (z minus 39,3 pkt przed miesiącem), indeks wskaźników wyprzedzających w USA spadł o 0,4 proc. (oczekiwano spadku o 0,5 proc.), również w Wielkiej Brytanii sprzedaż detaliczna okazała się wyższa od oczekiwań.

SYTUACJA NA GPW

WIG20 przez cały dzień poruszał się w wąskim zakresie ok. 30 pkt. i zakończył sesję wzrostem o 0,8 proc. W czwartek nie zaobserwowaliśmy na parkiecie niepokojących zdarzeń ( np. związanych z jutrzejszym wygasaniem kontraktów terminowych i opcji), z wyjątkiem skrajnej senności i obrotów wynoszących zaledwie 800 mln PLN na całym rynku. To niestety stało się już właściwie standardem ostatnich miesięcy, ale przynajmniej indeksy nie poruszają się już chaotycznie, po kilka procent w obie strony. Wczorajsza długa czarna świeca, która pojawiła się na wykresie indeksu 20 największych spółek, postawiła przed obozem byków nie lada wyzwanie, bo pokonanie bariery 1870 pkt. oznaczałoby zapowiedź kontynuacji krótkoterminowego trendu wzrostowego. KNF zatwierdził Rekomendację S II, która nakłada na banki więcej wymogów informacyjnych, zwłaszcza w kwestii spreadów walutowych.

GIEŁDY W EUROPIE

Handel akcjami w Europie Zachodniej i USA wyglądał w czwartek bardzo podobnie jak w Warszawie, tzn. indeksy minimalnie odchylały się od poziomów z poprzedniej sesji przy bardzo niewielkiej aktywności inwestorów. Być może to pierwsze zapowiedzi powolnego wkraczania bessy w najbardziej męczącą fazę - kilkumiesięcznego dryfowania w wąskim zakresie i wszechogarniającej apatii. Zarabianie na takim rynku jest niezwykle trudne, a inwestorzy indywidualni, którzy po fali największej paniki zostali z akcjami tracą wiarę i sprzedają ostatnie papiery ze stratą. W czwartek dane o sprzedaży detalicznej z Wielkiej Brytanii i Szwajcarii wypadły nieco lepiej od konsensusu analityków, ale na parkietach niespecjalnie widać było jakąkolwiek reakcję. Również bez echa przeszły dane z amerykańskiego rynku pracy - liczba nowych bezrobotnych była zgodna z prognozami i wyniosła 554 tys. osób.

WALUTY

Kurs euro sięgnął dziś 1,472 USD, a więc szczytu sprzed trzech miesięcy, ale ten ruch dolara w dół, który rozpoczęty został zaledwie w poprzedni wtorek i kosztował już amerykańską walutę utratę 10 proc. wartości, jest zbyt dynamiczny, by nie wywołać realizacji zysków. Tym bardziej, że dzisiejsze dane ze Stanów okazały się nieco lepsze od oczekiwanych, więc był do tej realizacji zysków gotowy pretekst. Po południu jedno euro wyceniano już na 1,444 USD - to więcej niż wczoraj, ale tylko o 0,3 proc. U nas dolar spadł do 2,83 PLN, natomiast euro podrożało w pewnym momencie do 4,194 PLN. Ruch usprawiedliwiany może być tylko paniką na ukraińskim rynku walutowym, ale jako taki nie ma większych podstaw do istnienia. Stąd po południu euro zawróciło już do 4,094 PLN. Frank z kolei drożał już do 2,737 PLN by po południu zawrócić do 2,666 PLN. Ciekawe, że frank odbił się dokładnie od tego samego poziomu szczytu intraday co prawie dwa miesiące temu.

SUROWCE

Analitycy banku JP Morgan obniżyli swoje oczekiwania odnośnie średniej ceny ropy naftowej w 2009 r. Aktualna prognoza wynosi 43 USD, czyli praktycznie tyle samo ile w czwartek po południu płacili za baryłkę inwestorzy na rynku surowcowym, a wcześniejszy raport wyznaczał cenę docelową na 69 USD za baryłkę. Złoto przerwało najdłuższą serię wzrostową od dwóch lat, choć w samych fundamentach gospodarczych i relacji między popytem a podażą od poprzedniej sesji nie zmieniło się szczególnego. Najbliższe dni przyniosą sporą liczbę prognoz analityków na 2009 r., lecz na dzień dzisiejszy inwestorzy zdają sobie sprawę, że nie należy oczekiwać fajerwerków i trzeba przygotować się na trudniejsze czasy.

Łukasz Wróbel - giełdy zagraniczne, surowce, GPW;
Emil Szweda - wydarzenie dnia, waluty
Open Finance

| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)