Potęga algorytmu silniejsza niż pięć wieków bankowości
Pieniądze od firmy pożyczkowej dostaniesz nie tylko dlatego, że nieźle zarabiasz i dobrze spłacałeś poprzednie kredyty. Argumentem "za" jest także... 300 znajomych na Facebooku. A co jeśli masz ich mniej?
15.10.2013 | aktual.: 17.10.2013 09:57
Banki zostały dziś daleko w tyle za tym, co robią firmy pożyczkowe. Kredito24 da nam 25 zł rabatu tylko za to, że z ich strony zalogujemy się do Facebooka i udostępnimy informacje o sobie. Po co? Firma stworzyła specjalny algorytm, który sprawdza zamieszczane przez nas informacje na serwisach społecznościowych. Następnie dopasowuje to do tego, jak podobne do nas osoby spłacały pożyczki. Na przykład mamy większe szanse na kredyt, jeśli będziemy mieć sporo znajomych, odpowiednie zainteresowania oraz będziemy słuchać właściwej muzyki. "Właściwej" - czyli jakiej?
- Algorytm przelicza w sumie osiem tysięcy różnego rodzaju informacji. Nie mogę podawać konkretnych przykładów, by nikt nie próbował ich obchodzić. Mogę tylko ujawnić, że sprawdzamy, w celu zapobiegania wyłudzeniom, miejsce zamieszkania, jakie klient podaje na Facebooku z tym z wniosku kredytowego - mówi Łukasz Drywa z Kredito24.
Liczy się też to, czy nasz profil jest aktywny, to znaczy, czy często zamieszczamy posty oraz "lajkujemy". Algorytm sprawdzi również, czy na Facebooku wpisaną mamy tę samą firmę, co we wniosku kredytowym. No i czy pracuje w niej któryś z naszych znajomych. Jeśli nie, to może to zostać potraktowane jako próba wyłudzenia kredytu. No bo kto nie ma na FB znajomych z pracy?
- Analizujemy bardzo wiele zmiennych. Między innymi patrzymy, jak klient porusza się po naszej stronie internetowej oraz z jakiej witryny do nas trafił. Nie reklamujemy się też w Google przy niektórych wyrażeniach. Jeśli ktoś wpisuje w wyszukiwarkę "kredyt bez BIK", to na pewno nie można w odpowiedzialny sposób udzielić mu pożyczki - mówi Marcin Borowiecki, szef polskiego oddziału Wonga.com. W komunikatach prasowych jego firma stara się podkreślać, że nie jest ani bankiem, ani firmą pożyczkową. Była startupem, a dziś jest "firmą technologiczną specjalizującą się w udzielaniu finansowania online".
Co ciekawe, to właśnie tego typu spółki, a nie dużo większe od nich banki, są dziś całkowitymi prekursorami we wdrażaniu idei Big Data w szeroko rozumianej bankowości. Tymi dwoma słowami określa się nowatorskie podejście do danych, które sami zamieszczamy oraz udostępniamy w internecie. Ponieważ sieć to jeden wielki śmietnik, więc dane te należy odpowiednio posegregować - tym właśnie zajmuje się Big Data.
Dzięki temu dla firmy pożyczkowej coraz mniej ważny jest nasz PESEL, liczy się natomiast właśnie liczba znajomych i adres zamieszkania z Facebooka. Kredito24 niedługo dane o nas będzie ściągać z Naszej Klasy czy LinkedIn. Jak deklaruje Łukasz Drywa, na razie programy komputerowe nie sprawdzają, czy na zdjęciach w serwisach społecznościowych trzymamy w ręce papierosa czy niemowlaka. Czy to prawda? Trudno dziś stwierdzić.
- Przełom technologiczny umożliwia dostarczanie usług w inny sposób niż tradycyjnie przez banki. Wonga zatrudnia w Polsce kilkanaście osób, a udziela tylu pożyczek co średniej wielkości bank. Nie ma u nas pani w okienku, która prosi o doniesienie dokumentów. Wszystko jest oparte na algorytmie i automatyzacji usługi - zdradza Borowiecki.
To właśnie magia cyferek decyduje, że Wonga.com odrzuca dwa na trzy składane wnioski kredytowe, dzięki czemu spłacalność udzielonych pożyczek jest taka sama jak w bankach. W Kredito24 tylko jeden na dziesięć wniosków jest akceptowanych. Dzięki temu tylko ok. 20 proc. pożyczek jest spłacanych z problemami.
- Windykacja dla kilkuset złotych jest droga. Profesjonalne firmy pożyczkowe muszą się więc zabezpieczyć. Nie mają one nic wspólnego z tzw. chwilówkami - mówi Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych.
Banki wcześniej czy później będą musiały przejąć część metod działania pożyczkodawców. Pokolenie 40- czy 50-latków chętnie odwiedzi oddział bankowy, ale ich dzieci pieniądze chcą mieć na już. To dlatego zaczynają pojawiać się pierwsze porozumienia bankozaurów z liderami pożyczek 2.0. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, już niedługo Kredito24 zacznie wydawać karty płatnicze prepaid. Z kim będzie współpracować? Z największym, i do niedawna najbardziej archaicznym, polskim bankiem PKO BP.
- Obecnie nie jesteśmy dla nich konkurencją. Oni nie potrafią dać pożyczki tak szybko, a poza tym udzielenie kilkusetzłotowego kredytu na 30 dni dla nich nie jest interesem - tłumaczy Łukasz Drywa.
To nie koniec innowacji. Jego firma chce stać się konkurencją dla banków. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku Kredito24 pojawi się na Allegro. Na razie ratalnego kredytu udziela tam przez PayU Alior Sync. Teraz firma pożyczkowa chce zamiast rat na 12 miesięcy zaproponować płatność odroczoną także poprzez PayU. Jak to działa? Ktoś chce mieć już dziś najnowszego Wiedźmina na Playstation, ale brakuje mu 200 zł w domowym budżecie. Wybiera więc płatność odroczoną, Kredito24 płaci za niego sprzedawcy, a kredytobiorca tydzień później po otrzymaniu wypłaty spłaca z odsetkami firmę pożyczkową. Dodatkowo Kredito24 - dzięki współpracy z Allegro - dostanie wielką bazę danych, w których będzie mógł sprawdzić wiarygodność swoich klientów.
- Dziś na rynku najcenniejsza jest informacja. Banki mają o nas niesamowitą wiedzę, ale na razie z niej nie korzystają. Trochę wynika to z zawiłości prawnych, trochę ze strachu przed posądzeniem o inwigilację. Wcześniej czy później banki będą musiały jednak korzystać z informacji, które o nas posiadają - mówi Jarosław Ryba.
Dlatego już teraz warto zadbać o znajomości na Facebooku. Po pierwsze należy zgromadzić odpowiednią liczbę przyjaciół, a po drugie sprawdzić, by wśród nich nie było nikogo, kto ma problemy finansowe. No bo kto będzie chciał pożyczyć pieniądze osobie, która ma kolegę-bankruta?