Powrót byków na amerykańskie rynki finansowe

W USA środowa sesja miała odpowiedzieć na pytanie: czy wtorkowa przecena była wypadkiem przy pracy, czy początkiem większej korekty? Od początku oczywiste było to, o czym pisałem we wtorek: podwyżka stóp w Chinach była jedynie pretekstem, a nie powodem przeceny.

Powrót byków na amerykańskie rynki finansowe
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

Najlepszym na to dowodem jest środowe zachowanie chińskiego indeksu Shanghai Composite - nie zmienił swojej wartości. Skoro giełda chińska nie zareagowała na podwyżkę to dlaczego miałaby reagować giełda amerykańska?

Opublikowana na dwie godziny przed końcem sesji Beżowa Księga Fed (raport o stanie gospodarki USA) nie zawierał rewelacji. Raport stwierdzał, że w październiku gospodarka USA rozwijała się w bardzo umiarkowanym tempie. Wydatki konsumentów w zależności od dystryktu albo nie zmieniały się albo bardzo powoli rosły. Rynek nieruchomości był nadal słaby. Wzrost zatrudnienia był ograniczony, a presji płacowej i cenowej nie było. Podsumowując jednym słowem: stagnacja. Raport nie zawierał przesłanek, z których wynikałoby, czy i jakie środki pobudzające gospodarkę zastosuje Fed. Taki raport z pewnością nie mógł jednak zmniejszyć oczekiwań na pomoc banku.

Rynek akcji od początku sesji rósł. Pomagał mu spadek wartości dolara i wzrost cen surowców oraz wyniki kwartalne Boeinga, Wells Fargo i Yahoo. Nadal bardzo słaby był sektor bankowy. Jego indeks na początku sesji tracił. Potem redukował straty, ale nadal był bardzo słaby. Indeks szerokiego rynku S&P 500 nieco się przed publikacją Beżowej Księgi osunął, ale potem spokojnie stabilizował się odrabiając większość wtorkowych strat. Sesja pokazała, że po pierwsze wtorkowy spadek był wypadkiem przy pracy w trendzie wzrostowym, a po drugie, że nadal najsłabszym ogniwem, które może doprowadzić do korekty jest sektor bankowy. Byki wróciły do gry, a sygnały kupna obowiązują.

GPW rozpoczęła środową sesję od około jednoprocentowego spadku WIG20. Trzeba jednak pamiętać o tym, że odjęcie dywidendy PKO BP (1,9 zł.) zdejmowało z WIG20 0,65 pkt. proc. Z tego wynikało, że spadek indeksu był tak naprawdę symboliczny. Indeks zamarł nad 2.600 pkt., a nastroje były nienajlepsze. Po południu gracze nie wytrzymali tego, że w Europie nastroje się poprawiają i indeksy ruszyły (bardzo powoli) na północ. Najmocniejsze były banki pod wodzą Pekao. W tej fazie indeks tracił tylko z powodu odjęcia dywidendy do kursu PKO BP. Nie zmieniało to jednak postaci rzeczy – rynek był słaby. Wystarczyło spojrzeć na inne giełdy europejskie, które straciły we wtorek zdecydowanie mniej niż WIG20, a odbijały mocniej.
Zakończenie sesji spadkiem WIG20 o 0,4 procent należy uznać za neutralne. Rynek po prostu czekał na rozwój sytuacji. Najważniejszym osiągnięciem było ocalenie technicznego wsparcia na poziomie 2.600 pkt. Układ techniczny się jednak nie zmienił. Wstępne sygnały sprzedaży nadal obowiązują, a nad rynkiem wisi groźba utworzenia podwójnego szczytu (przełamanie 2.600 pkt.) lub formacji RGR.

Piotr Kuczyński

Xelion. Doradcy Finansowi

usagpwakcje
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)