Powstanie ponad dwa tysiące miejsc pracy (WIDEO)
Zagraniczne firmy najchętniej lokują u nas swoje centra usług biznesowych. Staje się to naszą narodową specjalnością. Jak podkreśla Sławomir Majman, w ciągu ostatniej dekady zmieniła się jednak ich specyfika.
18.01.2013 | aktual.: 30.01.2013 11:00
Polska wciąż atrakcyjna dla zagranicznych inwestorów. Od początku roku Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych sfinalizowała trzy kolejne umowy inwestycyjne, które zaowocują docelowo dwoma tysiącami nowych miejsc pracy. PAIiIZ na razie nie chce ujawniać szczegółów dotyczących nowych inwestycji, jak i prowadzonych rozmów.
– W tej chwili prowadzimy kilka rozmów w sprawie bardzo dużych projektów w różnych dziedzinach. Jednak takie rozmowy nie lubią rozgłosu - przyznaje w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
Ubiegły rok był znacznie lepszy od poprzedniego pod względem zagranicznych inwestycji pilotowanych przez Polską Agencję Informacji i Inwestycji Zagranicznych. I to mimo pogarszającej się systematycznie sytuacji gospodarczej w całej Europie. W 2011 roku napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych osiągnął pułap 10,9 mld euro. W ubiegłym roku był on wyższy o blisko 6 proc.
– Jeżeli chodzi o miejsca pracy stworzone przez te inwestycje, to osiągnęliśmy poziom prawie równy doskonałemu rokowi 2011 – mówi prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
Wówczas zatrudnienie znalazło około 11 tysięcy osób. Szacuje się, że dzięki inwestorom, którzy trafili do nas w ubiegłym roku szans na znalezienie pracy w najbliższych latach będzie prawie dwa razy więcej. W praktyce oznacza to, że jesteśmy w europejskiej czołówce. Lepsze wyniki od nas, jeśli chodzi o przyrost procentowy inwestycji, osiągnęły niewielkie kraje, takie jak Litwa czy Macedonia, z większych zaś – Wielka Brytania. Mamy powody do optymizmu, bo okazaliśmy się lepsi od Niemców, Francuzów i Włochów.
Centra usług i motoryzacja polskimi specjalnościami
Zagraniczne firmy najchętniej lokują u nas swoje centra usług biznesowych. Staje się to naszą narodową specjalnością. Jak podkreśla Sławomir Majman, w ciągu ostatniej dekady zmieniła się jednak ich specyfika.
– Przebyliśmy bardzo długą drogę od tych prostych call center. W tej chwili otwieramy w Polsce centra usługowe świadczące dla koncernów usługi w bardzo skomplikowanych dziedzinach: operacje giełdowe, usługi finansowe, marketingowe, wielka informatyka – tłumaczy prezes PAIiIZ. – Uczestnicząc w otwarciach tych centrów mam czasami problem, żeby zrozumieć, co ci ludzie tam robią.
Dodaje, że stwarza to „genialną” szansę na znalezienia pracy dla wielu, spośród ponad 100 tysięcy absolwentów szkół wyższych w całej Polsce. Tym bardziej, że dzisiaj co dziewiąty bezrobotny może pochwalić się dyplomem ukończenia wyższej uczelni.
Drugie miejsce, zaraz za BPO, zajmuje w Polsce sektor motoryzacyjny. Według danych PAIiIZ realizowane są dzisiaj 23 inwestycje na łączną wartość prawie 2 mld euro. Chodzi głównie o montownie samochodów i wytwórnie podzespołów do produkcji pojazdów. Daje to gwarancję zatrudnienia dla ok. 8 tysięcy osób. Należy podkreślić, że jesteśmy europejskimi liderami pod względem wytwarzania i eksportu tego typu komponentów.
W oczach inwestorów z zagranicy, coraz większym uznaniem cieszy się działalność naszej kadry naukowej, dzięki czemu zaczynają oni lokować w Polsce centra badawczo-rozwojowe. Realizowanych jest dzisiaj 15 takich projektów.
– Duże światowe koncerny przenoszą do Polski centra, w których projektuje się nowe technologie. Jest to wielki komplement dla naszych naukowców, techników, inżynierów – ocenia Sławomir Majman.
Problemem pozostaje lokalizacja poszczególnych inwestycji
W ubiegłym roku na 53 zamknięte przez PAIiIZ projekty, 18 ulokowano w woj. dolnośląskim, a 6 – w woj. małopolskim. Wciąż w tyle pozostają województwa, znajdujące się we wschodniej części kraju, mimo realizowanego od pewnego czasu programu promocji Polski Wschodniej. Potencjalnych inwestorów zniechęca przede wszystkim jeszcze słabo rozwinięta infrastruktura drogowa, kolejowa i lotnicza łącząca tę część kraju z resztą Polski.
Z tego powodu nie ma masowego napływu inwestycji, pojawiają się pojedyncze projekty, jak np. jedno z centrów badawczo-rozwojowych w Białymstoku czy Dolina Lotnicza z powodzeniem funkcjonująca w woj. podkarpackim. Polska pozostaje jednym z bardziej liczących się producentów części i podzespołów do produkcji samolotów, począwszy od elementów mechanicznych, na silnikach i elektronice kończąc.
Liczymy na napływ kapitału z Chin
Największym inwestorem od lat pozostają Stany Zjednoczone z udziałem, przekraczających 20 proc. ogółu zagranicznych inwestycji w Polsce. Na drugim miejscu w ubiegłym roku była Japonia. To dzięki finansowemu zaangażowaniu w przemysł motoryzacyjny. Na kolejnych miejscach są duże kraje unijne, m.in. Niemcy, Francja i Wielka Brytania. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych wiele obiecuje sobie po kierunkach azjatyckich, przede wszystkim po inwestorach z Chin, których od ponad roku intensywnie stara się przyciągnąć nad Wisłę.
– Sądzę, że pierwsze owoce już są, ale kierunek chiński, jeśli chodzi o napływ kapitału będzie dla nas bardzo ważny za 2-3 lata – tłumaczy prezes PAIiIZ.
Rok 2013, według szacunków PAIiIZ, będzie podobny do ubiegłego. Na gwałtowny przyrost nowych inwestycji raczej nie ma co liczyć, choć powinien nastąpić niewielki wzrost miejsc pracy.
– Szczególnie dobre perspektywy są dla tworzenia miejsc pracy w centrach usług biznesowych. Tam nawet prognozujemy 12-15 proc. przyrost miejsc pracy – mówi Sławomir Majman. – Liczymy na przyrosty w nowszych dziedzinach jeśli chodzi o inwestycje zagraniczne, jak przemysł spożywczy i przemysł chemiczny.
Jednocześnie ostrzega, że w walce o zagranicznych inwestorów konkurencja będzie bardzo silna. Tym bardziej, że w obliczu światowego kryzysu potencjalni inwestorzy ograniczają wydatki.
(AS)