Pozwy przeciwko ZUS zaleją polskie sądy? Tysiące osób może domagać się wyższych emerytur

Emeryci chcą walczyć z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych w sądach. Dlaczego? Przez lata ZUS pobierał pełne składki, a do emerytur zaliczał tylko część. Niektórzy stracili na tym od 800 do 1 tys. zł w miesięcznym świadczeniu.

Pozwy przeciwko ZUS zaleją polskie sądy? Tysiące osób może domagać się wyższych emerytur
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Mateusz Ratajczak

02.12.2017 | aktual.: 02.12.2017 11:03

Historię sporu emerytów z ZUS opisuje "Gazeta Wyborcza". Dziennik przywołuje historię pana Stanisława - emeryta od 20 lat. Co miesiąc dostaje 3,4 tys. zł brutto. I jak twierdzi - to o 800 zł mniej niż powinien. Przekonuje, że wraz z innymi emerytami, jest ofiarą systemu i jego zmian.

W czasach, gdy pracował zarabiał cztery razy więcej, niż wynosiła średnia krajowa. I od tej kwoty opłacał składki. Ale emerytury po latach wyliczone zostały tylko z części odprowadzonych pieniędzy. Dlaczego?

Wszystko ze względu na przepisy. Po reformie systemu w 1999 roku każdy z nas ma indywidualne konto w ZUS. I co miesiąc trafia tam część wynagrodzenia. W myśl obowiązujących przepisów w ciągu roku na konto nie może wpaść więcej niż 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia. Gdy osiągniemy limit, składki na ubezpieczenie społeczne nie są odprowadzane. Przed 1999 rokiem tak nie było. Składki były płacone od każdej pensji.

Problem pojawił się przy wyliczaniu emerytury. Dlaczego? Bo tutaj limit już obowiązywał. ZUS uwzględniał w poszczególnych latach maksymalnie 250 proc. średniej pensji. Kto zarabiał więcej, ten na emeryturze tracił.

Co ciekawe, jak pisze "Gazeta Wyborcza", to ostatnie działania rządu uruchomiły sporą grupę emerytów. Ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej chce, by likwidować limit 30-krotności składek. Jednocześnie emerytury nie będą dą miały ograniczeń. I emeryci starszej daty uznają to za niesprawiedliwe. Sprawę przegłosował już Sejm, jednak pojawił się szereg wątpliwości. Zastrzeżenia zgłaszają m.in. pracodawcy.

O sprawie szerzej pisaliśmy tutaj. Część ekspertów nie ma wątpliwości, że to zmiana wprowadzająca trzeci próg podatkowy tylnymi drzwiami.

"Bo dlaczego dziś Polacy o dużych dochodach będą mieli zaliczone do emerytury wszystkie składki, a my nie mieliśmy? To niesprawiedliwe. Czy mają być równi i równiejsi? Skoro rząd chce zmienić przepisy, to niech przy okazji wyrówna straty tym, którzy w przeszłości na składkach tracili" - mówi pan Stanisław, cytowany przez gazetę.

Co ciekawe, emeryci mają szanse na wygraną w ZUS.

"Jeśli pracownicy będą płacić wyższe składki i na ich podstawie będą otrzymywać wyższe świadczenia, to analogicznie osoby, które dziś są emerytami, a w przeszłości płaciły składki wyższe niż 250 proc. przeciętnego wynagrodzenia, mogą się domagać identycznego traktowania" - przewiduje w "Gazecie Wyborczej" dr Łukasz Wacławik, specjalista od ubezpieczeń społecznych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (412)