Praca albo śmierć! W Libii zmuszają ukraińskich lekarzy do pracy
Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy sprawdza doniesienia o ukraińskich
lekarzach w Libii, zmuszanych groźbami śmierci do opieki nad rannymi, którzy ucierpieli w wyniku zamieszek w tym kraju - poinformował rzecznik MSZ Ołeksandr Dikusarow.
"Musimy opierać się wyłącznie na sprawdzonych faktach. Obecnie nasi dyplomaci starają się zweryfikować te informacje" - oświadczył rzecznik na wtorkowej konferencji prasowej.
Tego dnia ukraińskie media przekazały relację ukraińskiego lekarza Mychajła Firtela, który pracuje w szpitalu w Bengazi, drugim co do wielkości mieście Libii, opanowanym w poniedziałek przez przeciwników reżimu Muammara Kadafiego.
"To, co się tu wyprawia, jest prawdziwym piekłem. Już trzeci dzień do naszego szpitala przywożone są setki rannych i zabitych, kostnica jest przepełniona" - powiedział gazecie "Komsomolskaja Prawda w Ukrainie".
Firtel zaznaczył, że do soboty lekarze z Ukrainy praktycznie nie odczuwali trwających w Libii niepokojów.
"W sobotę wszystko się zmieniło. Pod koniec dnia roboczego przyszli do nas jacyś ludzie w mundurach i oświadczyli, że miasto należy teraz do opozycji. Przedstawiciele starych władz uciekli. W związku z ogromną liczbą rannych powiedziano nam, że nie będziemy już pracować na zmiany" tylko 24 godziny na dobę - mówił ukraiński lekarz.
Firtel twierdzi, że ludzie w mundurach na początku zachowywali się grzecznie, następnie jednak uprzedzili lekarzy, że jeśli zdecydują się na ucieczkę, czeka ich rozstrzelanie. "Wcześniej zarabialiśmy w tym kraju pieniądze, teraz musimy pracować dla dobra rewolucji" - podsumował Firtel.
Według ukraińskiego MSZ w Libii znajduje się ok. 3 tys. obywateli Ukrainy. Są to przede wszystkim zatrudnieni tam pracownicy sfery medycznej. We wtorek prezydent Wiktor Janukowycz polecił rozpocząć ich ewakuację. Pierwszy samolot do Trypolisu wyleci z Ukrainy jeszcze tego dnia.
Z Kijowa Jarosław Junko