Prawie 5 tysięcy pocztowców na bruk

Tak naprawdę zmiany dokonują się już teraz. Przykład? Już w drugim półroczu zeszłego roku na 150 urzędów pocztowych z terenu gdańskiego zarządu Poczty Polskiej (PP), obejmującego m.in. Trójmiasto, Starogard Gdański, Kościerzynę, połowa została zlikwidowana lub przekształcona w filie bądź agencje. Zapowiedziano już także poprowadzenie pierwszej tury zwolnień grupowych, mających objąć w regionie na razie około 70 osób.

– Jak tak dalej pójdzie, będziemy musieli tłumaczyć dzieciom, które przychodzą teraz na świat, co znaczą słowa popularnej piosenki: „Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie. Nasz zawód odchodzi w przyszłość – mówi jeden z listonoszy z Kociewia, który obawia się zwolnienia.

- Redukcja zatrudnienia oraz liczby placówek ma związek z dużą konkurencją na rynku usług kurierskich. Równie istotnym powodem jest postęp technologiczny. A dokładnie przerzucanie się ludzi z poczty tradycyjną na elektroniczną – komentuje Jerzy Zaręba, specjalista rynku pracy i doradca personalny.

Dziś w Polsce działają 64 rejonowe urzędy poczty, docelowo ma pozostać jedynie 20. Po zmianach ponad 90 proc. urzędów znajdzie się w dużych aglomeracjach. Wsie, zwłaszcza rzadziej zaludnione, pozostaną bez urzędu. Jego rolę ma przejąć agencja – będzie ona funkcjonowała np. w sklepie i oferowała tylko podstawowe usługi pocztowe, jak sprzedaż znaczków czy przyjmowanie listów poleconych. Ajent nie musi legitymować się żadnym przygotowaniem merytorycznym ani przechodzić żadnych szkoleń.

Listonosze będą zatrudnieni jedynie w urzędach i filiach PP, nie będą pojawiali się w agencjach. Dzisiaj na terenach wiejskich średnia dzienna trasa, jaką musi pokonać listonosz, to około 60-70 kilometrów. Ponieważ likwidacji ma ulec 1/3 placówek, łatwo obliczyć, że liczba kilometrów wzrośnie trzykrotnie, czyli wyniesie ponad 200.

MK/ak